
A co do krzyków...wyjdź z kolega/kolezanką na pustą polankę i niech coś do Ciebie krzyknie. Usłyszysz to wyraźnie i z określonego kierunku. Potem idźcie w teren położony wśród pagórków. To samo - krzyk i...usłyszysz go zewsząd bo echo odbije go od nierówności terenu. I na koniec las. Dźwięk odbija się od drzew i nawet śmiech brzmi jakby goniło Cię stado diabłów. A jeśli do tego dochodzi mgła albo pochmurny dzień to już w ogóle jest pozamiatane bo dochodzi wyobraźnia. I masz nawiedzony las/dolinę/park. Co zechcesz. Sama kiedyś sporo chodziłam po lasach otaczających Sopot. I uwierz mi. Dźwięk robi psikusy.