Dawno mnie tutaj nie była, ale widzę że temperatura dyskusji jak zawsze wysoka.
Bardzo mnie ciekawi jedna rzecz. Tak dużo mówicie na temat satanizmu, ale ilu z Was tak naprawdę czytało La Vey`a?
Poeta2008
Wiadomo przecież że diabeł to nic dobrego choć są tacy którzy próbują udowodnić że jest odwrotnie . Na czele zła jest diabeł . Tak było i tak też jest . Każdy wierzący człowiek powinien o tym wiedzieć .
Takie rzeczy wiadome są katolikom, ponieważ tak naucza kościół. Tak naprawdę to nic nie wiadomo, wszystko jest kwestią wiary. Ludzie wierzący w Boga uważają, ze Szatan jest zły. Sataniści z kolei uważają, że to Bóg jest zły ponieważ ich ogranicza.
Spock
Twoje dwa zadania (problemy) do rozwiązania to tak zwana diabelska alternatywa - czyli doprowadzenie do konieczności wyboru, w którym każda opcja jest zła. Problem diabelskiej alternatywy jest ciekawy sam w sobie, ale to już zupełnie odrębna historia.
Voozie
Tylko jest haczyk Albo ten jeden zginie przez ciebie, albo pieciu w wypadku, z ktorym nie masz nic wspolnego.
Paradoksalnie haczyka nie ma bo albo ten jeden zginie na skutek Twojego działania albo tych pięciu na skutek braku Twojego działania. Jak nie spojrzeć w obu przypadkach będziesz winny śmierci.
Uważaj
rff bo Twoja wypowiedź na temat alternatywy
A co do tych torów - miałbym wszystkich gdzieś, mogliby pozdychać i ci na jednych torach i ten na drugim. Musiałbym kogoś znać i szanować, żeby go uratować.
może Cię narazić na zarzut, że jesteś satanistą

Dla ułatwienia mały cytat z La Vey`a "Nie możesz kochać wszystkich, śmieszne nawet sądzić, że możesz. Jeżeli kochasz wszystkich i wszystko - tracisz swoją naturalną zdolność dokonywania selekcji, stając się marnym znawcą charakterów i wartości. Jeżeli czegoś używa się zbyt swobodnie, traci swoje prawdziwe znaczenie. Dlatego satanista wierzy, że powinieneś kochać mocno i bez granic tych, którzy na to zasługują, ale nigdy nie wolno ci nadstawiać drugiego policzka!"
I tak na koniec - w kwestii wyjaśnienia - nie jestem satanistą - jestem humanistą, który zawiódł się nie tyle na Bogu, co na jego kapłanach.