Siedziałem w starej mojej szkole na korytazu na ławce, podszedł do mnie jakiś człowiek i powiedział: Zbyszek nie żyje. Po czym ja zapytałem go żeby się upewnić: padło nazwisko. Owy człowiek przytaknął, chwila była niezręczna, a po chwili nieznajomy dopowiedzial: ale zmartwychwstał. Przestraszyłem się...i nagle nieznajomy zapytał: czy wiem jak kontaktować się ze zmarłymi, odpowiedziałem ze nie...on wtedy wstał i powiedział: to chodź pokaże ci...no i się obudziłem...dopowiem ze to było świadome snienie, zdawalem sobie cały czas ze to jest sen...
Wiec pytam się wtf?? O co mogło chodzić.
Dodam ze ten Zbyszek żyje dziś się nawet z nim widziałem w pracy
