Pandemonium pisze:Swoją drogą jak złoty krążek włożony w kamień może zainicjować tunel czasoprzestrzenny?
Khym, khym, KHYM! Coś mi tutaj nie teges. Czy ktoś mi chce tutaj powiedzieć, że to:
plus to
równa się to?
Vampirio pisze:Tak samo jak mały kawałek plastiku na ścianie może włączyć światło.
Cóż...kawałek plastiku na ścianie
NIE WŁĄCZA ŚWIATŁA. Światło włącza szereg elektrycznych gadżetów, które łączą plastik z żarówką. Spróbuj nakleić kontakt na ścianę byle gdzie, gdzie nie ma on połączenia elektrycznego. Jak Ci się uda włączyć światło
gdziekolwiek, to następnie możesz wziąć na warsztat kawałek złota i kilka głazów.
Pandemonium pisze:No ciekawa mitologia, dobry motyw na jakiś film sci-fi
Może być?
Vampirio pisze:A co jeżeli ,,włącznikiem'' jest pole elektromagnetyczne wytwarzane przez ten właśnie kawałek złota. Skoro kosmici są tak bardzo zaawansowani technologicznie aby stworzyć taki tunel to możemy nie być w stanie wykryć energii napędzającej wrota lub jest ona przesyłana po włączeniu z ,,drugiej strony''.
Nie mówię, że obca cywilizacja nie jest zaawansowana, ale czy jeżeli Ty byś był w posiadaniu pojazdu antygrawitacyjnego z napędem na promienie x to czy byś wkładał kawałek złota w kamień?
To tak jakbyś zbudował jakiś zajebisty statek powietrzny i napędzał go pierdami po kapuście.
A gdyby tak logicznie? Dlaczego złoto? A nie na przykład coś niespotykanego na ziemi? Przecież i tak to ktoś zajumał, więc mogli wymyślić jakieś megasupadupperekstrawypasiony stop o nazwie znanej tylko w języku suahimadifakiraskim. Ale mieli pod ręką tylko złoto, które od x czasu było dostępne tylko dla bogów.
Więc może,
może przyjmiemy za dobrą monetę motyw, który mówi o legendzie?
Pandemonium pisze:Takie gdybanie do niczego nas nie doprowadzi. Dopóki nie ma żadnych dowodów, będzie to bajeczką.
Pierdu pierdu, sraty taty. Pogdybać można, wszak od tego jest owe forum, prawda? Mogę napisać o Latającym Potworze Lasagne, bo mi się spaghetti przejadło i też można pogdybać czy możliwym było jego istnienie. Tu nie chodzi o to, żeby za wszelką cenę dociekać dowodów, ale żeby sobie zdrowo podyskutować, zwłaszcza jeżeli tematy mają powyżej 60% sensu.
Doctore pisze:Jako dowód można uznać to, że Indianie widzieli jak Aramu Mam wszedł przez wrota i już nie wrócił. Ponoć Hiszpanom tę historię opowiedzieli świadkowie zdarzenia.
To nie dowód. To podanie. Ktoś powiedział komuś, kto usłyszał od kogoś, a ten ktoś od dziadka matki ojca syna córki swojej teściowej. Znasz zabawę głuchy telefon, prawda? Kiedy osoba na początku mówi "samolot", a osoba na końcu powie "zupa grochowa z makaronem o smaku potu spod paszki".
Próbuję przekazać, żeby nie uważało się za dowód wszystkiego, co się usłyszy, a czego nie można w jakiś sposób przebadać.
Przykład. Spotykamy się i przy piwie opowiadam Ci, że ciotka męża żony ojca babci mojego wujka widziała UFO i obcych. Uznasz to za dowód czy podanie?
Z drugiej strony, podczas tej samej rozmowy powiem Ci, że to ja widziałem UFO i kilku obcych. Będziesz mógł mnie przebadać wariografem, poddać hipnozie i jeżeli to wszystko co zrobisz da rezultaty stojące za tym, że jednak coś widziałem, to możesz to uznać za dowód. Zwłaszcza, jeżeli moja osoba nie jest znana z mitomaństwa czy oszustw, jestem przykładnym obywatelem i zajmuję jakieś wyższe stanowisko w znanej firmie.
Jest różnica, prawda?