Wirtualny sex - choroba naszych czasów?

[Ivellios]

Czy fantazjujecie czasami przed monitorem? Trzymając w ręku lampkę czerwonego wina, podczas gdy obok was pali się świeczka o egzotycznym zapachu. Zza okna wpływa do waszego pokoju chłodne nocne powietrze, a księżyc wręcz prześwietla czerwone zasłony... a wy w swoim powolnym tempie bierzecie łyk wina i wracacie do klawiatury, wystukując romantyczne słowa zupełnie nieznanej osobie, wiedząc, że nie jest to zdrada, ale i tak podświadomie zdradzacie...

Czy waszym zdaniem wirtualny sex to choroba naszych czasów, czy tylko kolejne, że tak powiem, "urozmaicenie"?

[Spock]

Pogaduchy do poduchy, flirt online - czemu nie. Ot, niewinna rozrywka. Ale w wirtualną miłość nie wierzę. Można, owszem, zapoznać się na jakimś Gie Gie, ale bez fizycznego kontaktu, bez spotkań, spojrzeń w oczy, wspólnego śmiechu, wypadów, dotyku - to bez sensu.

[Arek]

Dla mnie to przeważnie tylko pogaduchy, tak zwyczajnie bez zobowiązan, by czas mile zleciał

[polikopolik]

Mhm... nic do tego nie mam, tylko trzeba to rozgraniczać od rzeczywistości, żeby nie wpaść w morze naszych fantazji i już stamtąd nie wrócić

[DragonFire]

Hm... Wirtualny seks... czyli co?
A orgia jakby wyglądała? - Ona krzyczy Enter, a on Wali w spację?
A potem jest baybe i niestety nie ma już wyjścia Escape... Jest tylko format c:, nowy login i hasło ;p

[Arek]

""a on Wali w spację""
hehe i znów te plamy na ekranie

[DragonFire]

I mówią, że to martwe piksele oszuści