Po pierwsze, nie fantasy, a horror
Po drugie - fikcja fikcją, ale najlepsza jest taka, która się na czymś opiera. Nie napiszesz książki, czy opowiadania o rybie latającej w kosmosie i puszczającej bańki mydlane. Znaczy - napiszesz, ale Cię wyśmieją. Chyba, że ta ryba to będzie UFO, a bańki - bomby spuszczane na Ziemię...
Nie mogę się zgodzić także z tym, by Sapek wszystko wymyślał - bo cholernie oparł się na wiedzy historycznej/z zakresu demonologii i mitów, etc. Lem? Gdyby Lem usłyszał, że wszystko z czapy wymyślił... Lem opierał się na masie założeń i dowodów naukowych.
Innymi słowy - fikcja literacka jest tym lepsza, im bliżej granicy między fikcją a światem realnym. A opierając się, urealniasz świat.
Wracając do Bagiennika - owszem, ale to tylko jego wydzielina, czyli coś, co się mogło pozyskać. Mnie chodzi o takiego demona/bóstwo/siłę, do której Słowianie mogli się zwracać o pomoc przy uzdrowieniu, lecz musieli złożyć ofiarę/inaczej zapłacić za to. Jestem przekonany, że coś takiego istnieje - to najpopularniejszy motyw wszystkich kultur. Może nie w demonologii, ale w samych wierzeniach...? Ja sam też przekopuję internet, niemniej myślę, że osoby się tu wypowiadające znają się w tym temacie lepiej - jak już mówiłem, to dla mnie ważniejsze, niż niepewna wiedza z podejrzanego źródła
