Co ze mną żyje?

Wszelkie tematy związane z życiem po śmierci, duchami, przeżyciami z pogranicza śmierci, itd. Co się dzieje z nami po śmierci? Przechodzimy w inną rzeczywistość? Wchodzimy do innego ciała? Czy może tylko umieramy i przestajemy istnieć?
grinds
Nowa Krew
Nowa Krew
Posty: 1
Rejestracja: 2013-05-06, 16:28

Co ze mną żyje?

Post autor: grinds »

Wybaczcie za taki temat ale to jest pytanie, które zadaje sobie od momentu pierwszego dziwnego zjawiska jakie pojawiło się w moim życiu. Jestem prawie 30-letnią kobietą. Mieszkam w niewielkiej miejscowości z moim partnerem oraz kotem. Zapewne posiadanie zwierzaka nie byłoby ważne gdyby nie fakt, iż odgrywa on rolę mojego powiernika za co jestem mu niesłychanie wdzięczna.
Wszystko rozpoczęło się w grudniu 2012 kiedy to wraz z moim partnerem postanowiliśmy nieco odpocząć od codzienności i wyjechaliśmy w góry. Znaleźliśmy na Słowacji cudowny hotel i tam postanowiliśmy polenić się tydzień.
W dolnej partii hotelu znajdował się wspaniały basen, który stał się dla mnie ulubionym miejscem w całym hotelu. Pierwszego poranka jak tylko zjadłam śniadanie pobiegłam popływać. Obok mnie znajdowała się jakaś starsza para, przywitali się ze mną po czym zajęli sobą. Pływałam sobie w najlepsze kiedy nagle poczułam bardzo silne objęci w talii, takie które niemal zmiażdżyło mi brzuch. Zanurzyłam się pod wodę czułam jakby ktoś celowo trzymał mnie pod wodą jednak przy mnie nikogo nie było. Kiedy tylko uścisk minął, a trwało to może kilkanaście sekund natychmiast uciekłam z wody. Para, która znajdowała się na basenie była wyraźnie zdziwiona moim zachowaniem. Jak tylko dotarłam do pokoju opowiedziałam mojemu partnerowi co się wydarzyło. Uznał zresztą tak jak ja, że nie ma powodu do nerwów, za dużo zjadłam, nie posiedziałam i złapał mnie skurcz żołądka. Nie jestem panikarą dlatego uznałam taką wersję za najlepszą. Tylko czy skurcz żołądka dotyczy też pleców.
W każdym razie od tego momentu byłam ostrożna z wchodzeniem do wody i więcej skurcz się nie pojawił. Jednak po tym incydencie zmieniło się bardzo moje samopoczucie. Byłam non stop głodna tłumaczyłam to sobie zmianą klimatu jednak chwilami zachowywałam się jak bulimiczka chociaż zwykle w górach jadam normalnie.
Po przyjeździe do Polski mój apetyt się unormował myślałam, że wszystko jest ok jednak mój stan zdrowia się pogarszał zaczęłam chudnąć w oczach, wypadały mi włosy dosłownie garściami. Badania niczego nie wykazały. Na chwilę stan się poprawił jednak bardzo często odczuwam do tej pory wrażenie jakbym była pod wodą nie mogła oddychać i miała zatkane uszy. Piszę zapewne nieskładnie ale wszystko tak bardzo wpływa na moje życie, że piszę pod wpływem silnych emocji. Dlatego przepraszam
Wracając. jakiś miesiąc po przyjeździe wychodziłam z wózkiem z zakupami na parking pod supermarketem kiedy to znów się stało. Złapanie w talię i pociągnięcie w dół jakby jakiś mega silny mężczyzna z wielkimi łapskami złapał mnie i pociągnął do ziemi. Przewróciłam się mimowolnie, jakaś kobieta pomogła mi wstać. Przez całą drogę do domu jadąc samochodem czułam resztki ucisku bo chyba tak mogę to nazwać. Czułam się jakby ktoś włożył mnie w jakieś wielkie imadło.
Jak tylko weszłam do domu mój kot, który zwykle biegnie do toreb z zakupami uciekł do sypialni i patrzył jak rozpakowuje się w kuchni zza uchylonych drzwi. Coś na tym parkingu się we mnie zmieniło, uwierzcie bądź nie ale to tak dosłownie jakbym pod tym cholernym supermarketem zostawiła nagle moją radość życia. Nagle wszystko zaczęło mnie wkurzać strasznie. Papiery w gabinecie krzywo ułożone, kot który siedzi na parapecie i zostawia kłaczki, dosłownie wszystko. Przyszedł moment że po kolejnej kłótni, którą sama wywołałam zaczęłam się zastanawiam po jaką cholerę mieszkam z moim partnerem i do czego mi jest potrzebny, że w zasadzie go nie kocham i zasługuje na kogoś lepszego.
Zaczęłam też odczuwać niechęć do znajomych, wychodzenia z domu, najlepiej było mi w czterech ścianach z kieliszkiem wina. Myślałam, że to może depresja z przepracowania jednak nie czułam się ciągle negatywnie. Kiedy mój partner wyjechał w delegacje mój kot zaczął mnie śledzić po domu odkryłam że nie sypia ze mną mimo, że zawsze to robił odkąd pamiętam, ale odkryłam coś jeszcze. Na początku sądziłam że to jakiś sen ale czułam że kiedy śpię sama w łóżku leży obok mnie mężczyzna. Czuje go nada.l chociaż to strasznie głupie.
Za każdym kiedy zasypiam później niż mój partner wydaje mi się, że obok mnie leży inny mężczyzna znacznie większy, wręcz olbrzym. To jest cholernie głupie ale jestem prawie pewna że pachnie inaczej niż mój partner, leży obok mnie i patrzy.
Myślę o nim chociaż nie mam zielonego pojęcia jak wygląda.
Trzeci atak taki sam dokładnie, złapanie mnie za talię i przewrócenie miałam w nowym biurze. Zmieniła pracę i dostałam gabinet na samym końcu korytarza malutki, słoneczny, ogólnie przyjemny, stało się to mojego drugiego dnia pracy kiedy wnosiłam swoje dokumenty. Przewróciłam się jednak drzwi były zamknięte i nikt tego nawet nie usłyszał. Posiedziałam na ziemi aż ból minął i od tego momentu ten niewidzialny mężczyzna jest ze mną tutaj. Siedzę w swoim gabinecie pisząc do Was post i czuję jego zapach zwyczajną obecność jakby stał mi za plecami. Nie obawiam się jego obecności jednak boję się, że jego mocne ataki będą powtarzały się częściej. Kiedy wracam do domu mój kot liże mi dłonie. To nie jest jego normalne zachowanie odkąd rozpoczęłam tam pracę. Wyjaśnijcie mi proszę co ze mną zaczęło żyć. Nie opisuje wszystkich szczegółów bo i tak za dużo napisałam, ale liczę na pomoc i poważne potraktowanie.
Awatar użytkownika
Spock
Administrator
Administrator
Posty: 1961
Rejestracja: 2007-02-19, 17:23
Lokalizacja: Kraina Latających Siekier
Komentarze: 7

Re: Co ze mną żyje?

Post autor: Spock »

Twój partner ci pomoże, słuchaj swego partnera.
Awatar użytkownika
Sothis
Dyskusjoholik
Dyskusjoholik
Posty: 789
Rejestracja: 2008-09-09, 22:39
Lokalizacja: Sheol
Komentarze: 1

Re: Co ze mną żyje?

Post autor: Sothis »

Skonsultuj się z lekarzem. To wygląda na poważne zaburzenia funkcjonowania psychiki.
Awatar użytkownika
Arek
Senior forum
Senior forum
Posty: 2381
Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Lokalizacja: Steinach / Niemcy
Komentarze: 19

Re: Co ze mną żyje?

Post autor: Arek »

Widać że naprawdę mocno cię wzięło.... to przypadek dla specjalisty.
Na Forum chętnie poczytamy o następnych "przygodach"
Awatar użytkownika
Iluzjonista
 
 
Posty: 220
Rejestracja: 2010-10-03, 22:54
Komentarze: 6

Re: Co ze mną żyje?

Post autor: Iluzjonista »

Dybuk.
Awatar użytkownika
Słowianka
Dyskusjoholik
Dyskusjoholik
Posty: 511
Rejestracja: 2012-03-13, 12:36
Lokalizacja: Świdnik
Komentarze: 2

Re: Co ze mną żyje?

Post autor: Słowianka »

Dybuk? Piszę tu, bo chcę się dowiedzieć co to jest ;p
A przy okazji, może koleżanka tu zajrzy jeszcze?
Masz poważne problemy ze zdrowiem. Mam wrażenie, że nie tyle nawet psychiczne co fizyczne. Jedna, poważna rada w tej sytuacji, to koniecznie idź się gruntownie przebadać.
Awatar użytkownika
Iluzjonista
 
 
Posty: 220
Rejestracja: 2010-10-03, 22:54
Komentarze: 6

Re: Co ze mną żyje?

Post autor: Iluzjonista »

Dybuk w wierzeniach żydowskich to rodzaj ducha wstępującego w czyjeś ciało i "sterujące" nim. Wybacz, że tak późno odpisuję, ale czasu brak.
Awatar użytkownika
Słowianka
Dyskusjoholik
Dyskusjoholik
Posty: 511
Rejestracja: 2012-03-13, 12:36
Lokalizacja: Świdnik
Komentarze: 2

Re: Co ze mną żyje?

Post autor: Słowianka »

Dzięki :D Nic nie szkodzi, ja też nie mam zbytnio czasu.... :(
jasiol
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 29
Rejestracja: 2009-10-25, 01:29

Re: Co ze mną żyje?

Post autor: jasiol »

Jak zobaczyc ducha.

W pokoju, gdzie myslimy, ze moze przebywac duch, nalezy wyswietlac film z uzyciem projektora LCD. Trzeba poczekac na zmierzch, gdy swiatlo projektora zacznie rownowazyc swiatlo pochodzace z okien. Kiedys byl taki film w ktorym kosmici ukrywali się pod postacia ludzi. Podobny efekt. Racjonalny umysl podpowiada, ze to kosmici.

Jasiol.
Awatar użytkownika
Pandemonium
Dyskusjoholik
Dyskusjoholik
Posty: 728
Rejestracja: 2010-05-09, 17:52
Lokalizacja: Suwerenne Państwo.

Re: Co ze mną żyje?

Post autor: Pandemonium »

LOL. Naprawdę nic więcej nie napiszę, chyba nie muszę, co ?

Wróć do „Życie po śmierci”