Pandemonium pisze:Kolejny, który nie zrozumiał tego co piszę. Nawet nie mam co cytować ,bo większość Twojej wypowiedzi to kpina. No ,ale cóż, idzie się przyzwyczaić do tego w Twoim wykonaniu ; )
Pandemonium pisze:Spłyciłeś moją wypowiedź do poziomu lokalnego żula spod budki z piwem. Po prostu majstersztyk.
Ależ misiu kolorowy, ja tutaj z tego słynę. Poza tym sam powinieneś zauważyć, że niektórych Twych wypowiedzi nie można było bardziej spłycić.
Pandemonium pisze:Po pierwsze to ja bardzo klarownie napisałem ,że mimo ,że magia musi podlegać prawą fizyki to nie muszą być to prawa aktualnie przez nas uważane.
PrawOM! PrawOM fizyki, do ciężkiej anielki.
Tylko widzisz...skąd wiesz, że magia MUSI podlegać prawom fizyki, skoro nie jesteśmy w stanie sprecyzować, czy obecnie nam znane prawa są tymi ostatnimi?
To jak rozmowa garbatego z niewidomym. Niewidomy klepie garbatego po plecach i pyta 'Wybieramy się w podróż z plecaczkiem?', na co garbaty odpowiada 'No jak widać.'
Ja nie wiem i Ty nie wiesz. Opieramy się na tym, co zbadaliśmy, na wiedzy o danych rzeczach, chociaż patrząc na ten sam problem z dwóch różnych pozycji. Owszem, prawa fizyki są zbadane wzdłuż i wszerz, są zatwierdzone i przyjęte, bo tak rzeczywiście musi być. I to jest Twoja karta przetargowa. Coś co jest zbadane i potwierdzone. Moją kartą przetargową jest jakiś tam poziom wiedzy. Nie jestem Alfą i Omegą, ale co nieco wiem, zdaje sobie sprawę co można sprawić za pomocą magii czy siły kamieni, a czego nie można. I zdaję sobie sprawę z bardzo kruchego podłoża, na którym opieram swoje zdanie, aczkolwiek nie jest to pozycja, którą w dzisiejszym świecie można określać mianem pierdół. Zbyt wiele razy oficjalna nauka się myliła i gdyby nie szarlatani i dysydenci to podejrzewam, że nadal wierzylibyśmy, że ziemia jest płaska. Nie mówię też, że każdy szarlatan ma rację. Staram się tylko zauważyć, że tak z jednej jak i drugiej strony są niedomówienia i rzeczy, których nie można być na sto procent pewnych.
Pandemonium pisze:Naprawdę wiarygodniejsze jest dla Ciebie zdanie Nieistotnej ,że można jednym słowem wytworzyć energię elektrowni atomowej ?
Ależ oczywiście, że nie. Fireball, incyneracja, big-bang attack czy panowanie nad żywiołami w stylu piątki nastolatków z bajki o kapitanie planeta jest oczywiście przesadzona i jak najbardziej niemożliwa. Trzeba się cofnąć i zobaczyć na czym magia, kontrola żywiołów etc polegały na początku. To nie było rzucanie w przeciwnika ognistymi kulami. To wytwór chorej części złej ewolucji, której uległa magia. Szczęście, że Ci normalni traktują jeszcze magię tak, jak traktowali ją nasi przodkowie.
Pandemonium pisze:Ja po prostu nie wiem jak można wierzyć ,że kamyk może chronić, a słowo może zabić.
Uogólniasz. Słowo nie może zabić. Nie fizycznie, bo psychicznie jak najbardziej, ale to temat na dywagacje filozoficzne o sensie istnienia, więc mało ważne w tej chwili.
Natomiast kamienie mogą w pewien sposób chronić lub sprzyjać czemuś, ochraniać coś etc. Problem w tym, że to nie będzie byle kamień podniesiony z ulicy. Poza tym musi być w pewien sposób naładowany, oczyszczony ze złych energii i tak dalej i tym podobne. Możesz powiedzieć, że to oddziałowywanie psychiczne, na podświadomość i trudno się tutaj z Tobą nie zgodzić. Ale czyż nie można uznać naszej niepewności co do działania? Ja na przykład osobiście nie bardzo w to wierzę, ale jednego razu Dagmara położyła mi kamień (nie pamiętam jaki) na głowę. Ogólnie łeb mi rozsadzało, jakby ktoś mi się próbował wywiercić z zewnątrz na zewnątrz. Strasznie irytujące. Na początku zacząłem żartować, że przez ten kamień ciążący mi na czole głowa mnie jeszcze bardziej boli, ale ku zaskoczeniu ból ustąpił. Powiesz, że przypadek/podświadomość. No okej. Przypadek być może, chociaż u mnie głowa jak zacznie rano łupać, tak wali przez cały dzień, aż do pewnej godziny w nocy, kiedy zmienia się ciśnienie, wyże zastępują niże i inne te pogodowe duperele (mam skaczące ciśnienie i w dużej mierze moje samopoczucie zależy od pogody). Więc przypadek...no mógłby być, ale to niski procent. A podświadomość? Nie wierzyłem w działanie, więc...
Tak czy inaczej, kamienie w jakiś sposób oddziałowywują (oddziałowują? Fox mi podkreśla oba. Ktoś zna odpowiednią formę? xD) na otoczenie. Nie wiadomo jak, tak samo jak nie wiadomo w jaki sposób tępa żyletka ustawiona pod piramidalną strukturą sama się ostrzy. Coś jest na rzeczy. Ja nie mam kwalifikacji by to badać, więc pozostawiam to w sferze domysłów, a nie tępego wierzenia we wszystko, co się nawinie, czy też bezwzględnego odrzucania wszelakiej maści pomysłów.
Pandemonium pisze:Jasne , stanę za kamieniem to mnie uchroni przed strzałami. Jestem cesarzem i skarzę kogoś na śmierć to metaforycznie moje słowo kogoś zabiję. Ale dosłownie !? Nie uważam nikogo za idiotę, tego nie powiedziałem ,ale moim zdaniem to jest zdecydowanie naiwność.
UOGÓLNIASZ!
U
O
G
Ó
L
N
I
A
S
Z
Nie możesz tak robić. Oczywiście jeżeli schowasz się za kamieniem, to Cię w pewnym stopniu ochroni przed strzałą. Ale już Ci zresztą napisałem, o co w tym chodzi i dlaczego nie można tego w ten sposób uogólniać.
Pandemonium pisze:Dajmy na to lewitacja. Nie da się jej udowodnić naukowo (o ile takie coś w ogóle ma miejsce). I o czym to świadczy ? Tutaj zaczyna się nasza różnica zdań. Moim zdaniem świadczy to o tym ,że nie posiadamy odpowiedniej wiedzy w zakresie fizyki/chemii/psychologii ,czy innymi mogącymi mieć powiązanie dziedzinami do rozwikłania tej zagadki. Wy uważacie ,że to wykracza poza fizykę i wszelkie prawa i jest to coś co pochodzi z innego świata. Gratulacje.
Nie, nie, nie...lewitacja, to zupełnie inny placek. Grawitacja to ta część fizyki, do której nie mam żadnych zastrzeżeń. Tak wiem, zaraz mnie zjecie, że zaczynam sam sobie negować. Ja nie chcę przeczyć prawom fizyki, a jedynie w pewien sposób próbować zrozumieć ich naginanie. W tym przypadku lewitowanie jest...kurde, zagiąłeś mi parol, bo nie wiem jak to powiedzieć, żeby jednocześnie wyjaśnić mój punkt i nie wyjść przy tym na jegomościa z rozdwojeniem jaźni. Może więc napiszę tylko, że lewitacja to tylko i wyłącznie chora ewolucja złej części magii i jej pochodnych, o którym wspomniałem. Można ją włożyć do jednego worka z fireballem i kamehamehą.
Spock pisze:Skoro ktoś twierdzi, że współczesna fizyka jest do kitu, to niech pokaże w zamian coś lepszego. Na przykład Moc Jedi - telekineza albo force grip. W świetle dnia, w powtarzalny sposób. No i co - gdzie ta cała, wykraczająca poza fizykę magia ? Jakoś jej nie widać.
Po raz kolejny uogólnienie. Tu nie chodzi o Moc Jedi czy Force Grip. I nigdy o to nie chodziło. To są Wasze wymysły, albo inaczej - wymysły tych, którzy chcieli ewolucji magii w jakieś paranoidalne coś.
Jeszcze raz chcę powiedzieć - nie porównujcie mocy kamieni do Jedi, na litość. Pragnąłbym, aby wszyscy Ci, którzy myślą że to jedno i to samo, przeczytali chociaż jedną, albo nawet pół książki o takowym zjawisku, żeby zobaczyć o co chodzi. Że to nie jest nadymanie się, latanie na miotle i rzucanie ognistych kul.
Te rzeczy są bardziej przyziemne niż Wam się niestety wydaje.
Spock pisze:Tak naprawdę, za stwierdzeniem, że "nauka jest ograniczona i tego nie zrozumie", kryje się brak zrozumienia tejże. To prawda, że są rzeczy, których nie wiemy, ale nie jesteśmy już jaskiniowcami, żeby poruszać się po omacku. Coś wiemy, czegoś się nauczyliśmy, przez te kilka tysięcy lat. Wiemy gdzie szukać odpowiedzi, mamy wiedzę, więc używajmy jej.
Tak Spocku, zgadzam się. Mamy wiedzę i używamy jej. Jednak przyznaj, że jeżeli chodzi o niewygodne rzeczy, to owa wiedza idzie w odstawkę, a zamiast tego przeciwnicy prezentują nam pozazdroszczenia godną zażartość, aby udowodnić nam nie tylko kłamstwo, malwersacje czy fejki, ale ośmieszyć nas tak, żebyśmy nie byli w stanie w żaden sposób uwiarygodnić tego, w co wierzymy czy co widzieliśmy. Na tym polega problem.
Bo jakież jest wyobrażenie czarownicy? Czy to nie jest przypadkiem stary babsztyl z ogromnym nosem i jeszcze większą brodawką na nim, ze stożkowym, czarnym kapeluszem, czarną pelerynką, latająca na miotle ze swoim czarnym kotem wtedy, kiedy nie jest akurat zajęta gotowaniem dziewic i dzieci w swoim ogromnym osmalonym kotle na palenisku?
Bo taki właśnie prześmiewczy widok nam sprzedali, a my to łyknęliśmy jak pelikany. Co z tego, że prawda jest o 180 stopni inna?
Dlatego chciałbym, aby się tak nie szafowało oficjalną nauką, bo ona akurat, wygłaszana najczęściej z ust arogantów, nie ma nic wspólnego z nauką, która dąży do odkrycia i zbadania.