autor: Sirith » 2016-06-02, 23:15
Ostrzegam że to będzie długie bo jest o czym gadać. W sumie to nie wiem od czego zacząć bo Coś cały czas mnie nawiedza. Może zacznę od tego że mój świętej pamięci dziadek który zmarł w dziwnych okolicznościach, któregoś dnia kiedy powiedział że wszyscy mają wyjść poza mną (miałem 2 lata i nic z tego nie pamiętam) podobno wszyscy weszli, potem weszli i chwile porozmawiali i kazał wszystkim wyjść bo "nadszedł czas". Mi dał drewniany krzyżyk Tau jedyną pamiątkę. Przez chwilę było słychać jak do kogoś mówił a potem cisza bo już nie żył. Żadnych oznak zawału czy innych urazów jakby ktoś z kim rozmawiał zabrał jego duszę.
W całej rodzinie było więcej dziwnych przypadków. Moja babcia przeżyła już kilka zawałów a mimo to dalej żyje mimo że z medycznego punktu widzenia powinna być już martwa... Czy to może być to coś? Tak samo z moim ojcem, o mało co wpadł pod samochód kiedy coś go odepchnęło z drogi jakby uderzył w mur (miałem może 5-6 lat).
Potem było tylko ciekawej, ludzie zaczeli się ode mnie odwracać, mówili że jestem jakiś mroczny, źle mi się patrzy na oczy itd. Nic ciekawego się nie działo do wieku 16 lat. Zaczęły się problemy z snem, budziłem się krzykiem, na rękach zaczęły się pojawiać blizny jak po lekkich poparzeniach a co jest z tego najdziwniejsze cały czas czułem jakby ktoś siedział zaraz obok mnie ale nie było to wrażenie jakby coś się na mnie czaiło jak tygrys który czeka na odpowiednią chwile żeby zaatakować a raczej jakby mnie doglądał, patrzył czy wszystko ok. No i nadeszła noc kiedy nie mogłem się obudzić, przed czymś uciekałem po całym domu(we śnie chociaż w sumie nie wiem). Kiedy to coś mnie dopadło obudziłem się, cały spocony i wydawało mi się że krzyczałem ale nie mogłem wydobyć dźwięku. Zasłoniłem twarz rękami i chciałem ochłonąć ale dopiero wtedy się zorientowałem że cholernie boli mnie lewa ręka a kciuk wypada mi ze stawu
Usłyszałem czyjś głos i wtedy zobaczyłem to Coś, wyglądało jak czarny szkielet z rogami, brakowało kości mostka i miał cholernie długie pazury. Mówił jakby przemawiał kilkoma głosami naraz i nic nie zrozumiałem to tak po prostu sobie wstał zrobił jakiś gest ręką i padłem bez przytomności. Rano czułem że jestem spocony i kciuk dalej mi padał z stawu. Potem zaczęła mi też wypadać żuchwa, dłonie zaczęły się robić strasznie kościste. Poza tym zacząłem się robić strasznie nerwowy, byłem w stanie przywalić komuś za samo odezwanie się do mnie, czasami głos ludzi doprowadza mnie do nerwicy. Podczas takich napadów agresji zdarzało się że same trzaskały drzwi, słyszałem jakieś głosy, no i zdarza się że wykręca mi kości w ręce. Zacząłem dostrzegać sylwetki kątem oka. W ciągu niecałego roku od tego wydarzenia nieświadomie zacząłem rysować jakiś symbol. Potem bazgrałem go wszędzie, w zeszytach, książkach nawet na swoich rysunkach a nawet nie pamiętam żebym to robił. Raz czy drugi go narysowałem a potem znajdowałem napisane coś ale nie umiałem tego rozczytać. Kilka razy zdarzało się że się pojawiał podczas snu ale tylko na chwile a i tak nie rozumiałem co mówił, tylko się śmiał, czasami patrzył z zażenowaniem(?) a potem sen się urywał a rano znajdowałem karteczki z różnymi zdaniami jak np. "Czy wiesz czym jestem?" Normalnie chowałem te kartki ale nie mogłem ich potem znaleść.....
I tu jest moje pytanie, co to do cholery jest? Jakiś duch? Demon? Jasne wiem że taka rozciągliwość kości zdarza się u ludzi ale najczęściej to jest widoczne od małego dziecka a nie w wieku 16 lat. (tak w ogóle mam już 20 -.-) I najważniejsze czego może ode mnie chcieć?!
Ostrzegam że to będzie długie bo jest o czym gadać. W sumie to nie wiem od czego zacząć bo Coś cały czas mnie nawiedza. Może zacznę od tego że mój świętej pamięci dziadek który zmarł w dziwnych okolicznościach, któregoś dnia kiedy powiedział że wszyscy mają wyjść poza mną (miałem 2 lata i nic z tego nie pamiętam) podobno wszyscy weszli, potem weszli i chwile porozmawiali i kazał wszystkim wyjść bo "nadszedł czas". Mi dał drewniany krzyżyk Tau jedyną pamiątkę. Przez chwilę było słychać jak do kogoś mówił a potem cisza bo już nie żył. Żadnych oznak zawału czy innych urazów jakby ktoś z kim rozmawiał zabrał jego duszę.
W całej rodzinie było więcej dziwnych przypadków. Moja babcia przeżyła już kilka zawałów a mimo to dalej żyje mimo że z medycznego punktu widzenia powinna być już martwa... Czy to może być to coś? Tak samo z moim ojcem, o mało co wpadł pod samochód kiedy coś go odepchnęło z drogi jakby uderzył w mur (miałem może 5-6 lat).
Potem było tylko ciekawej, ludzie zaczeli się ode mnie odwracać, mówili że jestem jakiś mroczny, źle mi się patrzy na oczy itd. Nic ciekawego się nie działo do wieku 16 lat. Zaczęły się problemy z snem, budziłem się krzykiem, na rękach zaczęły się pojawiać blizny jak po lekkich poparzeniach a co jest z tego najdziwniejsze cały czas czułem jakby ktoś siedział zaraz obok mnie ale nie było to wrażenie jakby coś się na mnie czaiło jak tygrys który czeka na odpowiednią chwile żeby zaatakować a raczej jakby mnie doglądał, patrzył czy wszystko ok. No i nadeszła noc kiedy nie mogłem się obudzić, przed czymś uciekałem po całym domu(we śnie chociaż w sumie nie wiem). Kiedy to coś mnie dopadło obudziłem się, cały spocony i wydawało mi się że krzyczałem ale nie mogłem wydobyć dźwięku. Zasłoniłem twarz rękami i chciałem ochłonąć ale dopiero wtedy się zorientowałem że cholernie boli mnie lewa ręka a kciuk wypada mi ze stawu :!: Usłyszałem czyjś głos i wtedy zobaczyłem to Coś, wyglądało jak czarny szkielet z rogami, brakowało kości mostka i miał cholernie długie pazury. Mówił jakby przemawiał kilkoma głosami naraz i nic nie zrozumiałem to tak po prostu sobie wstał zrobił jakiś gest ręką i padłem bez przytomności. Rano czułem że jestem spocony i kciuk dalej mi padał z stawu. Potem zaczęła mi też wypadać żuchwa, dłonie zaczęły się robić strasznie kościste. Poza tym zacząłem się robić strasznie nerwowy, byłem w stanie przywalić komuś za samo odezwanie się do mnie, czasami głos ludzi doprowadza mnie do nerwicy. Podczas takich napadów agresji zdarzało się że same trzaskały drzwi, słyszałem jakieś głosy, no i zdarza się że wykręca mi kości w ręce. Zacząłem dostrzegać sylwetki kątem oka. W ciągu niecałego roku od tego wydarzenia nieświadomie zacząłem rysować jakiś symbol. Potem bazgrałem go wszędzie, w zeszytach, książkach nawet na swoich rysunkach a nawet nie pamiętam żebym to robił. Raz czy drugi go narysowałem a potem znajdowałem napisane coś ale nie umiałem tego rozczytać. Kilka razy zdarzało się że się pojawiał podczas snu ale tylko na chwile a i tak nie rozumiałem co mówił, tylko się śmiał, czasami patrzył z zażenowaniem(?) a potem sen się urywał a rano znajdowałem karteczki z różnymi zdaniami jak np. "Czy wiesz czym jestem?" Normalnie chowałem te kartki ale nie mogłem ich potem znaleść.....
I tu jest moje pytanie, co to do cholery jest? Jakiś duch? Demon? Jasne wiem że taka rozciągliwość kości zdarza się u ludzi ale najczęściej to jest widoczne od małego dziecka a nie w wieku 16 lat. (tak w ogóle mam już 20 -.-) I najważniejsze czego może ode mnie chcieć?!