Byliśmy w końcu na tym księżycu?
-
- Senior forum
- Posty: 2381
- Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Byliśmy w końcu na tym księżycu?
Wszyscy chyba znamy te teorie spiskowe ludzi którzy uważają że Apollo 11 oraz niektóre inne lądowania na księżycu nie miały nigdy miejsca a filmy które NASA nam prezentuje były nagrywane poprzez sprytnych kamerzystów.
Niestety filmy te są słabej jakości słyszymy znowu z grupy sceptyków, na niektórych filmach nie widać gwiazd na niebie, na innych znowu tam gdzie powinien być krater ( pod statkiem ) po wylądowaniu na księżycu, go nie ma. Najwięcej był o kątach padania cieni, widać przedmioty co "rzucają" cienie w innym kierunku niż powinny, czy to wskazówka na sztuczne oświetlenie w studiu?
Jeden z takich "dowodów" to kwestia poruszanej podmuchami wiatru flagi na księżycu, jak wiemy panuje tam próżnia i nic tam nie ma co by tą flagą mogło poruszyć. A jednak z lądowan Apollo-17 i Apollo-11 widzimy coś komicznego,NASA tłumaczy to bezwładnością, własnym ciężarem materiału z którego została uszyta, sceptycy widzą to jako kolejny dowód .
Zobaczcie sami
http://www.fast-geheim.de/html/videos-m ... flags.html
pozdrawiam Arek
Niestety filmy te są słabej jakości słyszymy znowu z grupy sceptyków, na niektórych filmach nie widać gwiazd na niebie, na innych znowu tam gdzie powinien być krater ( pod statkiem ) po wylądowaniu na księżycu, go nie ma. Najwięcej był o kątach padania cieni, widać przedmioty co "rzucają" cienie w innym kierunku niż powinny, czy to wskazówka na sztuczne oświetlenie w studiu?
Jeden z takich "dowodów" to kwestia poruszanej podmuchami wiatru flagi na księżycu, jak wiemy panuje tam próżnia i nic tam nie ma co by tą flagą mogło poruszyć. A jednak z lądowan Apollo-17 i Apollo-11 widzimy coś komicznego,NASA tłumaczy to bezwładnością, własnym ciężarem materiału z którego została uszyta, sceptycy widzą to jako kolejny dowód .
Zobaczcie sami
http://www.fast-geheim.de/html/videos-m ... flags.html
pozdrawiam Arek
-
- Senior forum
- Posty: 2381
- Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
rff,
Ponieważ ruscy ich przedtem 2 razy uprzedzili, i byli pierwsi.
1 raz gdy im się udało sputnika w orbitę okołoziemską wprowadzić.
2 raz gdy Gagarin jako pierwszy człowiek opuścił Ziemie udając się "do granicy kosmosu".
W latach 60-tych prezydent Kennedy powiedział oficjalnie w TV że amerykanie wyślą jako pierwsi czlowieka księżyc WIEDZąC O TYM że ruscy też to samo chcą zrobić. Jaki ogromny nacisk na amerykanów wtedy spadł można sobie tylko zdać sprawę z tego że dostali zadanie którego nikt nigdy przedtem nie wykonał i do tego termin kiedy to się ma wydarzyć.
TRZECIEJ porażki nie mogło być, była od początku wykluczona.
To właśnie jedna z tych teori :"obojętnie jak się losy potoczą porażki nie może być!"
Ponieważ ruscy ich przedtem 2 razy uprzedzili, i byli pierwsi.
1 raz gdy im się udało sputnika w orbitę okołoziemską wprowadzić.
2 raz gdy Gagarin jako pierwszy człowiek opuścił Ziemie udając się "do granicy kosmosu".
W latach 60-tych prezydent Kennedy powiedział oficjalnie w TV że amerykanie wyślą jako pierwsi czlowieka księżyc WIEDZąC O TYM że ruscy też to samo chcą zrobić. Jaki ogromny nacisk na amerykanów wtedy spadł można sobie tylko zdać sprawę z tego że dostali zadanie którego nikt nigdy przedtem nie wykonał i do tego termin kiedy to się ma wydarzyć.
TRZECIEJ porażki nie mogło być, była od początku wykluczona.
To właśnie jedna z tych teori :"obojętnie jak się losy potoczą porażki nie może być!"
Ostatnio zmieniony 2008-03-15, 03:47 przez Arek, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Forumowy maniak
- Posty: 262
- Rejestracja: 2007-07-01, 14:45
-
- Administrator
- Posty: 1961
- Rejestracja: 2007-02-19, 17:23
-
- Senior forum
- Posty: 2381
- Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Dokładnie tak jak piszesz" amerykański punkt widzenia".
Najlepszym sposobem by się przekonać to trzeba by tam polecieć gdzie Apollo11 wylądował i zobaczyć czy ta flaga tam jest.
Jeden z eksperymentów co tam wtedy wykonali było ustawienie lustra ( to jakby folia aluminiowa na stelażu) by dobrze wyposażone obserwatoria na Ziemi mogłyby dokładnie zmierzyć odległość. Jak wyślesz wiązke światła w tym kierunku to za 2,5sekundy otrzymasz echo na radarze. Podobno jakieś ameryka. obserwatorium to robi i za każdym razem dostaje odpowiedż, jednak sceptycy uważają te obserewatorium za manipulowane a nawet że oni razem z NASA pod jednym kocem są i "to żaden dowód"...
Najlepszym sposobem by się przekonać to trzeba by tam polecieć gdzie Apollo11 wylądował i zobaczyć czy ta flaga tam jest.
Jeden z eksperymentów co tam wtedy wykonali było ustawienie lustra ( to jakby folia aluminiowa na stelażu) by dobrze wyposażone obserwatoria na Ziemi mogłyby dokładnie zmierzyć odległość. Jak wyślesz wiązke światła w tym kierunku to za 2,5sekundy otrzymasz echo na radarze. Podobno jakieś ameryka. obserwatorium to robi i za każdym razem dostaje odpowiedż, jednak sceptycy uważają te obserewatorium za manipulowane a nawet że oni razem z NASA pod jednym kocem są i "to żaden dowód"...
-
- Dyskusjoholik
- Posty: 858
- Rejestracja: 2006-06-17, 14:05
E no, mocne to... Kręcili pewnie nie tyle w studiu, bo w studiu nie ma wiatru, co bardziej na pustyni. Mnie zastanawia, jak im się udaje tak powoli skakać, jeżeli przyciąganie na ziemi jest mocniejsze od księżycowego.
[ Dodano: 2008-03-16, 12:03 ]
Znaczy... może to w zwolnionym tępie, ale wtedy jak mocny musiałby być ten wiatr? Na tyle, by obaj kolesie nie mogli utrzymać flagi??????
[ Dodano: 2008-03-16, 12:03 ]
Znaczy... może to w zwolnionym tępie, ale wtedy jak mocny musiałby być ten wiatr? Na tyle, by obaj kolesie nie mogli utrzymać flagi??????
-
- Senior forum
- Posty: 2381
- Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Punkt dka Smoka.
Podobno 250 mil od Los Angeles znajduje się wymarzona pustynia dla takiego filmu,,oto fotka:
http://www.prosieben.de/wissen/galileom ... ndex_8.php
Podobno 250 mil od Los Angeles znajduje się wymarzona pustynia dla takiego filmu,,oto fotka:
http://www.prosieben.de/wissen/galileom ... ndex_8.php
-
- Administrator
- Posty: 1961
- Rejestracja: 2007-02-19, 17:23
Nakręcić film to jedno, ale oszukać wywiad już nie tak łatwo.
Przecież KGB musiało mieć tam swoich ludzi. Gdyby wpadł im w ręce trop prowadzący do tak wielkiej mistyfikacji, nie zawachaliby się go wykorzystać przeciw USA. Zwłaszcza, że to Rosjanin był w pierwszy w kosmosie.
Tymczasem ZSRR uznał swoją porażkę w wyścigu na Księżyc. To chyba najbardziej wiarygodne źródło, bo trudno uwierzyć by dali się nabrać.
Przecież KGB musiało mieć tam swoich ludzi. Gdyby wpadł im w ręce trop prowadzący do tak wielkiej mistyfikacji, nie zawachaliby się go wykorzystać przeciw USA. Zwłaszcza, że to Rosjanin był w pierwszy w kosmosie.
Tymczasem ZSRR uznał swoją porażkę w wyścigu na Księżyc. To chyba najbardziej wiarygodne źródło, bo trudno uwierzyć by dali się nabrać.
-
- Senior forum
- Posty: 2381
- Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
-
- Administrator
- Posty: 1961
- Rejestracja: 2007-02-19, 17:23
-
- Senior forum
- Posty: 2381
- Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
-
- Nowa Krew
- Posty: 24
- Rejestracja: 2008-01-20, 19:26
Re: Byliśmy w końcu na tym księżycu?
No więc, oglądałem niedawno na Discovery o tej teorii i okazuje się, że byliśmy na księzycu.Pytania: dlaczego flaga falowała skoro nie było wiatru?Dlaczego nie było widac gwiazd? Dlaczego cień w różnych miejscach padał inaczej tak jakby były tam refllektory? itp.
Odpowiedzi:1Flaga falowała ponieważ były włączone jakieś klimatyzatory czy coś tam z silników wiało, ale chyba chodziło o klimatyzatory,2 Okazuje się(podobno,bo nie sprawdzałem:))że jak się robi zdjęcie czy cuś w nocy lub przy złym oświetleniu to, rzeczywiście nie widac gwiazd,3 cienie padały inaczej ze względu na ukształtowanie terenu (wyżej,niżej pod skosem i taki tam).
Odpowiedzi:1Flaga falowała ponieważ były włączone jakieś klimatyzatory czy coś tam z silników wiało, ale chyba chodziło o klimatyzatory,2 Okazuje się(podobno,bo nie sprawdzałem:))że jak się robi zdjęcie czy cuś w nocy lub przy złym oświetleniu to, rzeczywiście nie widac gwiazd,3 cienie padały inaczej ze względu na ukształtowanie terenu (wyżej,niżej pod skosem i taki tam).
-
- Senior forum
- Posty: 2381
- Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Re: Byliśmy w końcu na tym księżycu?
Z tymi cieniami to ciekawa rzecz, pokazywali w jakimś programie jakie są anomalie gdy cień np. latarni drogowej jest z początku "normalny" póżniej trafia pod skosem na krawężnik i dalej już biegnie skrzywiony w stosunku do kawałka który jest przed krawężnikiem.
Brakujące gwiazdy w tle także tłumaczono tak jak piszesz .
Co do powiewającej flagi to nie wydaje mi się aby jakieś klimatyzatory mogłyby to zrobić. W książkach o lądowaniu wtedy na Księżycu nie piszą nic o takich urządzeniach. Eagle był zupełnie wyłączony po tym jak wylądował, nawet troska była czy silniki zapalą do startu.Myślę także że takie podmuchy silników , klimatyzatorów byłyby także widoczne na skafandrach astronautów.
Co także jest ciekawe że Armstrong wiele nie trenował lotów tym wehikułem krótko przed wyprawą na Księżyc to go rozwalił na drobne części sam ledwo z życiem uszedł (zdążył się katapultować) A tu mu poszło wszystko bezbłędnie, a przecież w próżni na Ziemi nie miał możliwości by popróbować.
Pozdrawiam Arek
Brakujące gwiazdy w tle także tłumaczono tak jak piszesz .
Co do powiewającej flagi to nie wydaje mi się aby jakieś klimatyzatory mogłyby to zrobić. W książkach o lądowaniu wtedy na Księżycu nie piszą nic o takich urządzeniach. Eagle był zupełnie wyłączony po tym jak wylądował, nawet troska była czy silniki zapalą do startu.Myślę także że takie podmuchy silników , klimatyzatorów byłyby także widoczne na skafandrach astronautów.
Co także jest ciekawe że Armstrong wiele nie trenował lotów tym wehikułem krótko przed wyprawą na Księżyc to go rozwalił na drobne części sam ledwo z życiem uszedł (zdążył się katapultować) A tu mu poszło wszystko bezbłędnie, a przecież w próżni na Ziemi nie miał możliwości by popróbować.
Pozdrawiam Arek
-
- Nowa Krew
- Posty: 1
- Rejestracja: 2008-07-15, 00:01
Re: Byliśmy w końcu na tym księżycu?
ladowalismy na ksiezycu ale to co tam kosmonauci zobaczyli nie zostalo opublikowane ze wzgledu no to ze powstala by panika.
czytalam dzis artykul na ten temat i powiem ze ciekawy nawet byl oto link do niego:
www. focus.pl/historia/artykuly/zobacz/publikacje/prawda-kosmosu-prawda-ekranu/
czytalam dzis artykul na ten temat i powiem ze ciekawy nawet byl oto link do niego:
www. focus.pl/historia/artykuly/zobacz/publikacje/prawda-kosmosu-prawda-ekranu/
-
- Administrator
- Posty: 1961
- Rejestracja: 2007-02-19, 17:23
Re: Byliśmy w końcu na tym księżycu?
Kosmici na Księżycu, tak ?
A pamiętacie jak dawni żeglarze opowiadali o morskich olbrzymach, jednonogich i wielookich mieszkańcach nieznanych lądów ?
Albo jakie były obawy, czy wiercąc szyby naftowe, nie dokopiemy się do Piekła ?
Niewiele zmądrzeliśmy od tamtego czasu...
A tak naprawdę, to Księżyc wcale nie istnieje..
A pamiętacie jak dawni żeglarze opowiadali o morskich olbrzymach, jednonogich i wielookich mieszkańcach nieznanych lądów ?
Albo jakie były obawy, czy wiercąc szyby naftowe, nie dokopiemy się do Piekła ?
Niewiele zmądrzeliśmy od tamtego czasu...
A tak naprawdę, to Księżyc wcale nie istnieje..
-
- Senior forum
- Posty: 2381
- Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Re: Byliśmy w końcu na tym księżycu?
Pozwolę sobie tutak skopiować ten art. o którym Juliette wspomniała bo właśnie o tego typu zarzuty chodzi właśnie między tymi co w to wierzą a tymi którzy uważają to za brednie.
żródło : focus. pl
"""Cały świat śledził to wydarzenie z zapartym tchem. Lądowanie amerykańskich kosmonautów na Księżycu 20 lipca 1969 roku stało się natychmiast symbolem XX wieku. Jednak wiele osób uważa, że ów symbol to pic na wodę, fotomontaż wyprodukowany w Hollywood
Amerykanie nigdy nie wylądowali na Księżycu, a podbój przestworzy to twór propagandy – taka teza od lat krąży po świecie i ma coraz więcej zwolenników. Niedawno zdobyli oni kolejny dowód, rzekomo potwierdzający, że owo lądowanie to lipa. Księżycową mistyfikację określają mianem Apollo Hoax. Cóż to za dowód? Otóż oryginał taśmy, przesłanej przez załogę Apollo 11, z 1. krokiem Neila Armstronga na Księżycu, zniknął z archiwum NASA. W związku z tym faktem pojawiają się dwie teorie.
KOSMICZNE KOSZMARY ARMSTRONGA
Pierwsza mówi, że nie było żadnego lądowania na Księżycu, a zdjęcia i filmy nakręcone przez astronautów – i to ze wszystkich sześciu misji – zostały nagrane w studiu filmowym, podczas gdy w tym czasie statki kosmiczne krążyły sobie po orbicie. Bill Kaysing w książce „We never went to the Moon” twierdzi, że prawdopodobieństwo powodzenia księżycowej misji było znikome, więc deklaracja prezydenta Kennedy’ego z roku 1961 – o wysłaniu załogowej misji do końca dekady – wydała mu się niewiarygodna. Parcie na bramkę było jednak ogromne, a cel miał uświęcić środki. Celem zaś było udowodnienie wyższości Stanów Zjednoczonych nad Związkiem Radzieckim, a przy okazji – odciągnięcie uwagi amerykańskiego społeczeństwa od toczącej się wojny w Wietnamie – loty skończyły się w roku wycofania się stamtąd Amerykanów. Na potwierdzenie swoich przypuszczeń Bill Kaysing przywołuje serię tajemniczych zgonów ludzi związanych z projektem lotu na Księżyc. Plus dymisję generała Samuela C. Philipsa, dyrektora programu Apollo.
Program ten zresztą stał się ofiarą ataku już w 1966 roku, a prekursorem teorii mistyfikacji okazało się Towarzystwo Płaskiej Ziemi, które zarzuciło NASA fałszerstwo po opublikowaniu zdjęć Ziemi (rzecz jasna jako kuli) z pokładu statku Apollo 8. Konkurencyjna teza, potwierdzona przez tego samego Billa Kaysinga, dowodzi, że lądowanie na Księżycu się odbyło, jednak tego, co tam zobaczono, nie odważono się przedstawić szerszej publiczności. Wodą na młyn tej koncepcji były słowa Neila Armstronga wypowiedziane zaraz po wylądowaniu. Powiedział on, że po drugiej stronie krateru widział jakieś olbrzymie obiekty, prawdopodobnie statki kosmiczne, które ich obserwują. Istnieją jeszcze inne interpretacje tego, co rzeczywiście mogli zobaczyć astronauci.
Richard Hoagland twierdzi, że były to księżycowe miasta widoczne z Ziemi pod postacią ciemnych plam. Kiedyś te pozostałości zaginionej cywilizacji były osłonięte szklaną strukturą. Jedna z budowli, zwana Wieżą, ma aż 12 km wysokości. Timothy Good, specjalista od UFO, uważa, że po wylądowaniu doszło do spotkania z istotami pozaziemskimi – rzekomą rozmowę o tym podsłuchali radzieccy naukowcy. Koncept ten potwierdza Maurice Chatelain, ówczesny pracownik NASA, i dodaje, że wszystkie misje były obserwowane, potwierdzając tezę, że cała inscenizacja odbyła się po to, by zapobiec wybuchowi paniki. Ponoć już nawet podczas lotu załoga Apollo 11 sfilmowała UFO, a Buzz Aldrin, członek załogi, żałował utajnienia złożonych zeznań.
Dlaczego tak się stało? Otóż podobno rządy USA i ZSRR doskonale wiedziały, co jest grane. Zaprzeczając zaś, robiły to, by nie wejść w konflikt z kosmitami. Obcy na Księżycu to właśnie powód zaprzestania eksploracji w 1974 roku. Czyżby więc Bush jr nie został poinformowany o tym fakcie? Na to wygląda, bo wznowił program lotów na Księżyc, a w 2008 roku chce wysłać tam sondę! Zajmijmy się teraz samymi dowodami mistyfikacji. Oszustwo podejrzewał już podobno nawet Ian Fleming, czyli twórca Bonda, który zasugerował to w jednej ze scen „Diamenty są wieczne”. Problem jednak w tym, że Fleming napisał książkę w 1956 roku, a film wszedł na ekrany w roku 1971. Nieważne, szukajmy dalszych poszlak. Otóż, jak zauważono, scenografia powierzchni Marsa z filmu „Koziorożec 1” – obrazu o sfingowanej wyprawie na Marsa – dziwnie przypomina tę ze zdjęć z filmów „przesłanych” przez astronautów. Czyżby to była ta sama scenografia? Na stronie www.clavius.org można jednak przeczytać, że reżyser po prostu wzorował się na materiałach otrzymanych z NASA
ZEMSTA OBRAŻONEGO ALDRINA
Prawdziwych spiskowców takie małe porażki nie są w stanie zniechęcić. Lądowanie odbyło się w studiu i nie ma dyskusji. Na reżysera mistyfikacji wytypowano Stanleya Kubricka, który właśnie skończył kręcić (sic!) film „2001 – Odyseja kosmiczna”. A skoro popełnił taki film, to nietrudno byłoby mu osiągnąć wiarygodny efekt, preparując oszustwo dla celów politycznych. Zwłaszcza że Kubrick, jak dowiedział się autor filmu dokumentalnego „Operacja Księżyc” William Karel, był współtwórcą sukcesu programów kosmicznych NASA. Film z lądowania miał nakręcić na wypadek, gdyby astronautom nie udało się wylądować na Księżycu (czyli jednak polecieli?).
A co potem? Ludzie, którzy współtworzyli ten film, zginęli w tajemniczych okolicznościach, a sam Kubrick, za zarobione pieniądze, ustawił się w Wielkiej Brytanii (istnieje też wersja, że widząc, co się dzieje, zwyczajnie uciekł przed CIA). Nie bez znaczenia jest fakt, że „2001 – Odyseja kosmiczna” nie ustrzegła się błędów natury nie tylko warsztatowej, lecz i naukowej (stan wiedzy na rok 1966) – widać pył, który opada w atmosferze, pojawiają się problemy z prawidłowym pokazaniem nieważkości. I podobne błędy popełnił potem, reżyserując lądowanie statku Apollo 11. Na przykład rzekomy spacer w warunkach nieważkości odbywał się podobno w sposób naturalny – wrażenie braku grawitacji otrzymano po prostu, zwalniając o połowę prędkość taśmy.
We wschodniej Australii zaś podczas transmisji zauważono, że w trakcie spaceru Armstronga wpadła w kadr kopnięta butelka po coli! To jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej. A dlaczego wśród zdjęć z pierwszej wyprawy znajduje się tylko jedno przedstawiające Neila Armstronga? To rzeczywiście było podejrzane. Ale tylko do momentu, kiedy wydało się, że jako pierwszy miał opuścić lądownik Aldrin, jednak z przyczyn technicznych – drzwi lądownika otwierały się na jego stronę – Houston zadecydowało, że to Armstrong postawi historyczny krok. I co? Aldrin zwyczajnie się obraził i być może z tego powodu strzelił szefowi tylko jedną fotkę. Fotografik David Percy przedstawił swoje wątpliwości po analizie zdjęć i filmów z misji. Głównym zarzutem jest brak gwiazd na zdjęciach. A przecież na Księżycu nie ma atmosfery, więc powinny być doskonale widoczne. Oficjalnie pracownicy NASA z uporem maniaka tłumaczą ten brak silnymi promieniami światła słonecznego.
Po prostu chodzi tu o niezdolność aparatów do sfotografowania w jednym czasie obiektu o dużej jasności – Księżyca – i drugiego o mniejszej, czyli gwiazd. Podobnie zresztą stałoby się, gdybyśmy chcieli zrobić zdjęcie gwiazd, stojąc pod latarnią. Wyjaśniają zresztą także wiele innych wątpliwości: że nierówne cienie to wynik nierównej powierzchni Księżyca; że obiekty w cieniu są oświetlone światłem odbitym od powierzchni; że kamery umieszczone były na poziomie szyi i ramion astronauty, a nie na klatce piersiowej; że brak krateru pod lądownikiem i brak pyłu księżycowego na jego „nogach” to efekt ustawienia dysz i zbyt małego ciągu silników (pył widać wyraźnie na filmie z lądowania Apolla 16); że literka C na jednym z kamieni to włos itd.
LIPA NIE LIPA, ALE KOSZTOWNA
Dosyć mocnym dowodem, że wszystko odbyło się jak trzeba i nie ma mowy o mistyfikacji, jest fakt, że Rosjanie nawet przez chwilę nie zgłaszali swoich obiekcji. Są jeszcze inne, konkretne, przesłanki: rozmieszczone na Księżycu kątowe zwierciadła do prowadzenia m.in. laserowej lokacji Księżyca oraz około 300 kg księżycowej materii. Edwin Bendyk w „Polityce” dorzuca także praktyczne korzyści, które wypływają z organizacji tej wyprawy, czyli: narzędzia zasilane akumulatorami; nowe metody cyfrowej analizy i przetwarzania obrazu; złącze typu „rzep”, żeby astronauci nie gubili narzędzi; zdalną diagnostykę medyczną; przyspieszenie prac nad technologiami ogniw fotowoltanicznych, służących do przetwarzania energii światła na elektryczną. Przyznać należy, że to sporo, jak na nagraną w studiu „lipę”. A fakt, że cały program kosztował 30 mld dolarów?
W tej kwestii sceptycy twierdzą, że zostały one przeznaczone na opłacenie milczenia uczestników spisku (to, że było ich około 400 tysięcy, skupionych w 20 tysiącach przedsiębiorstw, to już szczegół). Ten zaś, kto nie jest w stanie zdecydować się na jedną z przedstawionych wersji zdarzeń, może zawsze przyjąć pogląd tajemniczego osobnika, ukrywającego się pod pseudonimem Zły Rewizjonista, który na swojej stronie internetowej: www.revisionism.nl/Moon/The-Mad-Revisionist.htm propaguje pogląd, że… Księżyca po prostu nie ma. I w tym kontekście dyskusje – nad prawdziwym czy sfingowanym przez władzę – lądowaniem na Księżycu przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.
Michał Mendyk""""""
żródło : focus. pl
"""Cały świat śledził to wydarzenie z zapartym tchem. Lądowanie amerykańskich kosmonautów na Księżycu 20 lipca 1969 roku stało się natychmiast symbolem XX wieku. Jednak wiele osób uważa, że ów symbol to pic na wodę, fotomontaż wyprodukowany w Hollywood
Amerykanie nigdy nie wylądowali na Księżycu, a podbój przestworzy to twór propagandy – taka teza od lat krąży po świecie i ma coraz więcej zwolenników. Niedawno zdobyli oni kolejny dowód, rzekomo potwierdzający, że owo lądowanie to lipa. Księżycową mistyfikację określają mianem Apollo Hoax. Cóż to za dowód? Otóż oryginał taśmy, przesłanej przez załogę Apollo 11, z 1. krokiem Neila Armstronga na Księżycu, zniknął z archiwum NASA. W związku z tym faktem pojawiają się dwie teorie.
KOSMICZNE KOSZMARY ARMSTRONGA
Pierwsza mówi, że nie było żadnego lądowania na Księżycu, a zdjęcia i filmy nakręcone przez astronautów – i to ze wszystkich sześciu misji – zostały nagrane w studiu filmowym, podczas gdy w tym czasie statki kosmiczne krążyły sobie po orbicie. Bill Kaysing w książce „We never went to the Moon” twierdzi, że prawdopodobieństwo powodzenia księżycowej misji było znikome, więc deklaracja prezydenta Kennedy’ego z roku 1961 – o wysłaniu załogowej misji do końca dekady – wydała mu się niewiarygodna. Parcie na bramkę było jednak ogromne, a cel miał uświęcić środki. Celem zaś było udowodnienie wyższości Stanów Zjednoczonych nad Związkiem Radzieckim, a przy okazji – odciągnięcie uwagi amerykańskiego społeczeństwa od toczącej się wojny w Wietnamie – loty skończyły się w roku wycofania się stamtąd Amerykanów. Na potwierdzenie swoich przypuszczeń Bill Kaysing przywołuje serię tajemniczych zgonów ludzi związanych z projektem lotu na Księżyc. Plus dymisję generała Samuela C. Philipsa, dyrektora programu Apollo.
Program ten zresztą stał się ofiarą ataku już w 1966 roku, a prekursorem teorii mistyfikacji okazało się Towarzystwo Płaskiej Ziemi, które zarzuciło NASA fałszerstwo po opublikowaniu zdjęć Ziemi (rzecz jasna jako kuli) z pokładu statku Apollo 8. Konkurencyjna teza, potwierdzona przez tego samego Billa Kaysinga, dowodzi, że lądowanie na Księżycu się odbyło, jednak tego, co tam zobaczono, nie odważono się przedstawić szerszej publiczności. Wodą na młyn tej koncepcji były słowa Neila Armstronga wypowiedziane zaraz po wylądowaniu. Powiedział on, że po drugiej stronie krateru widział jakieś olbrzymie obiekty, prawdopodobnie statki kosmiczne, które ich obserwują. Istnieją jeszcze inne interpretacje tego, co rzeczywiście mogli zobaczyć astronauci.
Richard Hoagland twierdzi, że były to księżycowe miasta widoczne z Ziemi pod postacią ciemnych plam. Kiedyś te pozostałości zaginionej cywilizacji były osłonięte szklaną strukturą. Jedna z budowli, zwana Wieżą, ma aż 12 km wysokości. Timothy Good, specjalista od UFO, uważa, że po wylądowaniu doszło do spotkania z istotami pozaziemskimi – rzekomą rozmowę o tym podsłuchali radzieccy naukowcy. Koncept ten potwierdza Maurice Chatelain, ówczesny pracownik NASA, i dodaje, że wszystkie misje były obserwowane, potwierdzając tezę, że cała inscenizacja odbyła się po to, by zapobiec wybuchowi paniki. Ponoć już nawet podczas lotu załoga Apollo 11 sfilmowała UFO, a Buzz Aldrin, członek załogi, żałował utajnienia złożonych zeznań.
Dlaczego tak się stało? Otóż podobno rządy USA i ZSRR doskonale wiedziały, co jest grane. Zaprzeczając zaś, robiły to, by nie wejść w konflikt z kosmitami. Obcy na Księżycu to właśnie powód zaprzestania eksploracji w 1974 roku. Czyżby więc Bush jr nie został poinformowany o tym fakcie? Na to wygląda, bo wznowił program lotów na Księżyc, a w 2008 roku chce wysłać tam sondę! Zajmijmy się teraz samymi dowodami mistyfikacji. Oszustwo podejrzewał już podobno nawet Ian Fleming, czyli twórca Bonda, który zasugerował to w jednej ze scen „Diamenty są wieczne”. Problem jednak w tym, że Fleming napisał książkę w 1956 roku, a film wszedł na ekrany w roku 1971. Nieważne, szukajmy dalszych poszlak. Otóż, jak zauważono, scenografia powierzchni Marsa z filmu „Koziorożec 1” – obrazu o sfingowanej wyprawie na Marsa – dziwnie przypomina tę ze zdjęć z filmów „przesłanych” przez astronautów. Czyżby to była ta sama scenografia? Na stronie www.clavius.org można jednak przeczytać, że reżyser po prostu wzorował się na materiałach otrzymanych z NASA
ZEMSTA OBRAŻONEGO ALDRINA
Prawdziwych spiskowców takie małe porażki nie są w stanie zniechęcić. Lądowanie odbyło się w studiu i nie ma dyskusji. Na reżysera mistyfikacji wytypowano Stanleya Kubricka, który właśnie skończył kręcić (sic!) film „2001 – Odyseja kosmiczna”. A skoro popełnił taki film, to nietrudno byłoby mu osiągnąć wiarygodny efekt, preparując oszustwo dla celów politycznych. Zwłaszcza że Kubrick, jak dowiedział się autor filmu dokumentalnego „Operacja Księżyc” William Karel, był współtwórcą sukcesu programów kosmicznych NASA. Film z lądowania miał nakręcić na wypadek, gdyby astronautom nie udało się wylądować na Księżycu (czyli jednak polecieli?).
A co potem? Ludzie, którzy współtworzyli ten film, zginęli w tajemniczych okolicznościach, a sam Kubrick, za zarobione pieniądze, ustawił się w Wielkiej Brytanii (istnieje też wersja, że widząc, co się dzieje, zwyczajnie uciekł przed CIA). Nie bez znaczenia jest fakt, że „2001 – Odyseja kosmiczna” nie ustrzegła się błędów natury nie tylko warsztatowej, lecz i naukowej (stan wiedzy na rok 1966) – widać pył, który opada w atmosferze, pojawiają się problemy z prawidłowym pokazaniem nieważkości. I podobne błędy popełnił potem, reżyserując lądowanie statku Apollo 11. Na przykład rzekomy spacer w warunkach nieważkości odbywał się podobno w sposób naturalny – wrażenie braku grawitacji otrzymano po prostu, zwalniając o połowę prędkość taśmy.
We wschodniej Australii zaś podczas transmisji zauważono, że w trakcie spaceru Armstronga wpadła w kadr kopnięta butelka po coli! To jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej. A dlaczego wśród zdjęć z pierwszej wyprawy znajduje się tylko jedno przedstawiające Neila Armstronga? To rzeczywiście było podejrzane. Ale tylko do momentu, kiedy wydało się, że jako pierwszy miał opuścić lądownik Aldrin, jednak z przyczyn technicznych – drzwi lądownika otwierały się na jego stronę – Houston zadecydowało, że to Armstrong postawi historyczny krok. I co? Aldrin zwyczajnie się obraził i być może z tego powodu strzelił szefowi tylko jedną fotkę. Fotografik David Percy przedstawił swoje wątpliwości po analizie zdjęć i filmów z misji. Głównym zarzutem jest brak gwiazd na zdjęciach. A przecież na Księżycu nie ma atmosfery, więc powinny być doskonale widoczne. Oficjalnie pracownicy NASA z uporem maniaka tłumaczą ten brak silnymi promieniami światła słonecznego.
Po prostu chodzi tu o niezdolność aparatów do sfotografowania w jednym czasie obiektu o dużej jasności – Księżyca – i drugiego o mniejszej, czyli gwiazd. Podobnie zresztą stałoby się, gdybyśmy chcieli zrobić zdjęcie gwiazd, stojąc pod latarnią. Wyjaśniają zresztą także wiele innych wątpliwości: że nierówne cienie to wynik nierównej powierzchni Księżyca; że obiekty w cieniu są oświetlone światłem odbitym od powierzchni; że kamery umieszczone były na poziomie szyi i ramion astronauty, a nie na klatce piersiowej; że brak krateru pod lądownikiem i brak pyłu księżycowego na jego „nogach” to efekt ustawienia dysz i zbyt małego ciągu silników (pył widać wyraźnie na filmie z lądowania Apolla 16); że literka C na jednym z kamieni to włos itd.
LIPA NIE LIPA, ALE KOSZTOWNA
Dosyć mocnym dowodem, że wszystko odbyło się jak trzeba i nie ma mowy o mistyfikacji, jest fakt, że Rosjanie nawet przez chwilę nie zgłaszali swoich obiekcji. Są jeszcze inne, konkretne, przesłanki: rozmieszczone na Księżycu kątowe zwierciadła do prowadzenia m.in. laserowej lokacji Księżyca oraz około 300 kg księżycowej materii. Edwin Bendyk w „Polityce” dorzuca także praktyczne korzyści, które wypływają z organizacji tej wyprawy, czyli: narzędzia zasilane akumulatorami; nowe metody cyfrowej analizy i przetwarzania obrazu; złącze typu „rzep”, żeby astronauci nie gubili narzędzi; zdalną diagnostykę medyczną; przyspieszenie prac nad technologiami ogniw fotowoltanicznych, służących do przetwarzania energii światła na elektryczną. Przyznać należy, że to sporo, jak na nagraną w studiu „lipę”. A fakt, że cały program kosztował 30 mld dolarów?
W tej kwestii sceptycy twierdzą, że zostały one przeznaczone na opłacenie milczenia uczestników spisku (to, że było ich około 400 tysięcy, skupionych w 20 tysiącach przedsiębiorstw, to już szczegół). Ten zaś, kto nie jest w stanie zdecydować się na jedną z przedstawionych wersji zdarzeń, może zawsze przyjąć pogląd tajemniczego osobnika, ukrywającego się pod pseudonimem Zły Rewizjonista, który na swojej stronie internetowej: www.revisionism.nl/Moon/The-Mad-Revisionist.htm propaguje pogląd, że… Księżyca po prostu nie ma. I w tym kontekście dyskusje – nad prawdziwym czy sfingowanym przez władzę – lądowaniem na Księżycu przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.
Michał Mendyk""""""