autor: qbasob » 2011-08-06, 05:22
Właśnie skończyłem pisać godzinnego posta, w którym dokładnie opisałem swoją historię, gdzie od nowa wszystkie wspomnienia ożyły i co? I po zatwierdzeniu temat po prostu zniknął. Nie ma żadnego potwierdzenia, że go napisałem. A kliknięcie 'wstecz' w przeglądarce cofa mnie do forum, a nie do tworzenia tematu. No i wszystko muszę zacząć od nowa... Dobra, teraz niestety w skrócie.
Trafiłem tutaj przypadkiem, poczytałem kilka artykułów i postanowiłem się z wami podzielić tym, co mnie spotkało.
Mój ówczesny pokój miał okno, wychodzące na nieoświetlony skwer, za którym znajdowała się dobrze oświetlona droga krajowa. Pokój był na wysokości średniego parteru. Takie rozmieszczenie powodowało, że na ścianie było idealnie widać wszystkie cienie z zewnątrz. Łóżko postawione miałem tyłem do okna, a że nie miałem w zwyczaju zasłaniać zasłon, przed snem oglądałem cienie drzew rosnących na skwerze (niektórych cienie drzew przerażają, mi zawsze pomagały zasnąć). To było kilkanaście lat temu, jednak wszystko pamiętam jakby zdarzyło się wczoraj.
Leżałem z zamkniętymi oczami, ale nie mogłem zasnąć. Postanowiłem więc jak zwykle pooglądać cienie. Otworzyłem oczy i będę tego żałował do końca życia. Na ścianie, poza cieniem drzew ujrzałem poniżej wyraźny cień chudej, wysokiej postaci, z łysą, owalną głową i podniesioną jedną dłonią, z trzema lub czterema palcami (być może nie zauważyłem kciuka). Zamarłem. Schowałem się pod kołdrą i przeczekałem tak kilka godzin. Nie krzyczałem, nie uciekałem, byłem jak sparaliżowany, ale to moje typowe zachowanie w sytuacjach stresowych, więc w tym akurat nic dziwnego nie ma.
Gdy odważyłem się w końcu wyjrzeć spod kołdry, cienia już nie było. Od tego czasu cienie mnie już nie relaksują, zacząłem zawsze zasłaniać okna, przez pewien czas po tym wydarzeniu przyklejałem zasłonę do ramy okna, żeby nie było najmniejszej szczeliny. Ostatecznie zmieniłem pokój na taki, w którym okna nic nie oświetla. Do dziś czuję dyskomfort, kiedy światło pada bezpośrednio na szybę. W sumie żałuję, że nie odważyłem się spojrzeć co to było, ale pewnie i dziś nie miałbym na to odwagi. A szkoda, bo ta niepewność powoduje największy lęk. Pewną ulgą było to, że moja mama mi uwierzyła (sama co nieco przeżyła za młodu, więc nie było jej trudno tego zaakceptować).
Przez lata starałem się to wspomnienie wymazać z pamięci i nawet mi się to udawało, jednak mam je tak wypalone, że mogę bez problemu znów zacząć analizować, to co mi się przytrafiło. Cień postaci był wyraźny i ostry, w przeciwieństwie do rozmazanego cienia gałęzi. Tak samo wyraźny, jak przedmiotów leżących na parapecie. Czyli prawdopodobnym jest, że postać stała przy moim oknie i zaglądała do środka (stąd ta podniesiona ręka, w ten sposób naturalnie zagląda się przez szyby). W takim wypadku musiałaby mieć 2,20-2,50 m wzrostu. Sam mam 1,90 i w żaden sposób nie udało mi się odwzorować tak padającego cienia. Nawet przy założeniu, że to ktoś (np. złodziej) zaglądał do środka i podłożył sobie jakąś skrzynkę, nie wyjaśnia to długich palców, owalnej głowy i bardzo chudej sylwetki. Do tego gładkiej, jak gdyby postać była naga, lub w idealnie przylegającym stroju.
Być może komuś przytrafiło się coś podobnego?
Właśnie skończyłem pisać godzinnego posta, w którym dokładnie opisałem swoją historię, gdzie od nowa wszystkie wspomnienia ożyły i co? I po zatwierdzeniu temat po prostu zniknął. Nie ma żadnego potwierdzenia, że go napisałem. A kliknięcie 'wstecz' w przeglądarce cofa mnie do forum, a nie do tworzenia tematu. No i wszystko muszę zacząć od nowa... Dobra, teraz niestety w skrócie.
Trafiłem tutaj przypadkiem, poczytałem kilka artykułów i postanowiłem się z wami podzielić tym, co mnie spotkało.
Mój ówczesny pokój miał okno, wychodzące na nieoświetlony skwer, za którym znajdowała się dobrze oświetlona droga krajowa. Pokój był na wysokości średniego parteru. Takie rozmieszczenie powodowało, że na ścianie było idealnie widać wszystkie cienie z zewnątrz. Łóżko postawione miałem tyłem do okna, a że nie miałem w zwyczaju zasłaniać zasłon, przed snem oglądałem cienie drzew rosnących na skwerze (niektórych cienie drzew przerażają, mi zawsze pomagały zasnąć). To było kilkanaście lat temu, jednak wszystko pamiętam jakby zdarzyło się wczoraj.
Leżałem z zamkniętymi oczami, ale nie mogłem zasnąć. Postanowiłem więc jak zwykle pooglądać cienie. Otworzyłem oczy i będę tego żałował do końca życia. Na ścianie, poza cieniem drzew ujrzałem poniżej wyraźny cień chudej, wysokiej postaci, z łysą, owalną głową i podniesioną jedną dłonią, z trzema lub czterema palcami (być może nie zauważyłem kciuka). Zamarłem. Schowałem się pod kołdrą i przeczekałem tak kilka godzin. Nie krzyczałem, nie uciekałem, byłem jak sparaliżowany, ale to moje typowe zachowanie w sytuacjach stresowych, więc w tym akurat nic dziwnego nie ma.
Gdy odważyłem się w końcu wyjrzeć spod kołdry, cienia już nie było. Od tego czasu cienie mnie już nie relaksują, zacząłem zawsze zasłaniać okna, przez pewien czas po tym wydarzeniu przyklejałem zasłonę do ramy okna, żeby nie było najmniejszej szczeliny. Ostatecznie zmieniłem pokój na taki, w którym okna nic nie oświetla. Do dziś czuję dyskomfort, kiedy światło pada bezpośrednio na szybę. W sumie żałuję, że nie odważyłem się spojrzeć co to było, ale pewnie i dziś nie miałbym na to odwagi. A szkoda, bo ta niepewność powoduje największy lęk. Pewną ulgą było to, że moja mama mi uwierzyła (sama co nieco przeżyła za młodu, więc nie było jej trudno tego zaakceptować).
Przez lata starałem się to wspomnienie wymazać z pamięci i nawet mi się to udawało, jednak mam je tak wypalone, że mogę bez problemu znów zacząć analizować, to co mi się przytrafiło. Cień postaci był wyraźny i ostry, w przeciwieństwie do rozmazanego cienia gałęzi. Tak samo wyraźny, jak przedmiotów leżących na parapecie. Czyli prawdopodobnym jest, że postać stała przy moim oknie i zaglądała do środka (stąd ta podniesiona ręka, w ten sposób naturalnie zagląda się przez szyby). W takim wypadku musiałaby mieć 2,20-2,50 m wzrostu. Sam mam 1,90 i w żaden sposób nie udało mi się odwzorować tak padającego cienia. Nawet przy założeniu, że to ktoś (np. złodziej) zaglądał do środka i podłożył sobie jakąś skrzynkę, nie wyjaśnia to długich palców, owalnej głowy i bardzo chudej sylwetki. Do tego gładkiej, jak gdyby postać była naga, lub w idealnie przylegającym stroju.
Być może komuś przytrafiło się coś podobnego?