Mimo iż przyszło mi żyć w nawiedzonym, przedwojennym domu gdzie już od dzieciństwa zdarzały się sporadycznie rzeczy o których zwykle nie mówi się na głos, lub po prostu ludzie przemilczają pewne wydarzenia, tak nigdy nie spotkało mnie coś tak bezpośredniego.
To wydarzyło się już jakieś 3 miesiące temu i choć wszystko trwało chwilę - doskonale pamiętam każdy szczegół.
Nim przejdę do rzeczy zapewniam, że wszyscy domownicy spali. O czym miałem pewność - ich chrapanie doskonale mnie o tym zapewniało. Sam w tamtej chwili na pewno nie miałem żadnych przywidzeń.
W każdym razie z racji tego iż było naprawdę późno zamierzałem iść spać. Byłem już w trakcie conocnej modlitwy poprzedzającej sen, ale w jednej chwili coś się zmieniło. Instynktownie wyczułem obcą obecność a chwilę potem poczułem, że jestem obserwowany. Usiłowałem kontynuować modlitwę, ale nie byłem w stanie. Nie potrafię znaleźć słów by opisać konkretniej to co wtedy czułem, ale choć zabrzmi to głupio, to wiedziałem, że to co na mnie patrzy jest złe. Nie wytrzymałem napięcia i rosnącej.. fascynacji - po paru chwilach otworzyłem oczy patrząc w stronę źródła.
To lewitowało w połowie odległości od mojego łóżka do drugiego pokoju. Tuż nad dywanikiem, który tak upodobał sobie mój pies. Był całkowicie czarny (nie dywanik

To jedno z dwóch moich spotkań.
Od tamtego czasu głównie wieczorami, rzadko, ale zdarza się, że sytuacja się powtarza - mniej intensywniej, ale czuję, że jestem obserwowany - choć nigdy nie mogłem już dostrzec źródła tak jak w sytuacji jaką opisałem wcześniej. Więc nie wiem czy to oddzielne zjawisko czy też moje przewrażliwienie.

Nie musicie mi wierzyć - nie zależy mi na tym. Proszę tylko o nie robienie offtopu. Gdyby ktoś opowiedział mi coś podobnego, nim mnie to spotkało to miałbym również wątpliwości.
Skierowała mnie tutaj przede wszystkim nie chęć podzielenia się tą historią lecz pytania. Wie ktoś z Was coś więcej o tej istocie? Kogoś z Was spotkało podobne wydarzenie? Jak się wtedy czuliście?
Przepraszam za błędy. Trochę jest już późno i pewnie się machnąłem w paru miejscach.
Pozdrawiam, Rise.
