Tajemnice statków bez załogi

Rozmowy na tematy niekoniecznie ściśle ezoteryczne. Co nowego w nauce? Co ostatnio odkryto, a co zbadano? Co już wiemy, a czego jeszcze nie wiemy?
Awatar użytkownika
Dagmara
Senior forum
Senior forum
Posty: 1535
Rejestracja: 2008-02-29, 18:57
Lokalizacja: Kłodzko
Komentarze: 1

Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Dagmara »

Tajemnice statków bez załogi.
Jedna z najbardziej intrygujących i niepojętnych tajemnic od stuleci krąży wokół historii Marie Celeste, niewielkiego statku handlowego przewożącego 1700 beczek spirytusu z Nowego Jorku do Marsylii 5 listopada 1872 roku.
Jednakże niezwykłe wydarzenia związane z tymże statkiem rozpoczęły się dopiero 4 grudnia, kiedy to na swej drodze spotkał się on z płynącym z Ameryki do Europy angielskim statkiem Dei Gratia.

Dostrzegając Marie Celeste, kapitan Dei Gratii David Moorehouse'a ruszył za statkiem w pogoń, a w końcu wysłał na statek szalupę z drugim oficerem Oliverem Deveau i dwoma marynarzami.
Jak się okazało na statku handlowym nie znaleziono ani żywej istoty, nie wyglądał on również by został obrabowany albowiem cały ładunek był w nienaruszonym stanie.
Nie zastanawiając dłużej kapitan Moorehous'a obsadził połowe swej załogi
w Marie Celeste i przypłynął do Gibraltaru licząc na nagrodę za odnalezienie opuszczonego statku od jego właściciela, lecz ten odmówił zapłaty rzucając oskarżenia iż to Moorehous'a załoga z chęci zysku wymordowała wszystkich na Marie Celeste.
Zaczęto więc prowadzić śledztwa, dzięki którym zaczęły wychodzić na jaw coraz to inne, a zarazem co raz dziwniejsze okoliczności zniknięcia całej załogi.
Znaleziono przeróżne zapiski z rejsu statku, ostatni był z godz. 8 rano 25 listopada i wynikał on, że cała załoga opuściła statek w ciągu 9 dni, lecz z zeznań załogi Dei Gratia, którzy jako pierwsi weszli na pokład, sprawiał on wrażenie opuszczonego w ciągu paru godzin, a nie dni.
Na pokładzie znaleziono suszącą się bieliznę, a nawet co później wyszło na jaw, żywego wcale nie wychudzonego kota.
Niewypalone fajki, niedopite herbaty w kajutach załogi, rozłożone mapy, a nawet kosztowności takie jak złoty zegarek, pokaźne sumy pieniędzy, biżuterie, wszystko to wskazywało na to że rzekoma ewakuacja statku była przeprowadzona w błyskawicznym tępie.
Nie wykryto również jakiegokolwiek napadu, brak zniszczeń, śladów walki, zabrano jedynie papiery statku, chronometr, sekstans, a pozostały dobytek pozostał.
Ponoć na Marie Celeste znajdowała się 10- osobowa załoga wraz z dowódcą kpt. Briggsem jego córką i żoną, podejrzewano iż wszyscy musieli przesiąść się do jakieś kajuty, ale jakiej, albowiem cały sprzęt ratowniczy statku pozostał w pełnym komplecie na pokładzie.
Dalsze badania i śledztwa wykazały iż w kajucie kapitana znaleziono szpadę z brunatnymi śladami, jednak stwierdzono, że to nie była krew.
Dokładne oględziny statku wykazały pewne głębokie nacięcie na prawym boku kadłuba, którego pochodzenia nie udało się ustalić, oraz z obu stron kadłuba na wysokości 0,5 m nad linią wody, ślady zadrapania, jakby statek trafił pomiędzy nożyce. Te niewielkie uszkodzenia mogłyby sugerować o zderzeniu Marie Celeste z jakimś obiektem, lecz w żadnym wypadku nie mogły tłumaczyć panicznej ucieczki całej załogi.
Statek nie tylko bez żadnych problemów dopłynął do Europy, ale po remoncie pływał jeszcze przez dwanaście lat, aż wreszcie całkowicie osiadł na mieliźnie w Haiti.
Jak więc wytłumaczyć dziwny los Marie Celeste, który trwa już pęłno sto lat?

Wielu nad tym się zastanawiało, próbowało wyjaśnić, jednak zadziwiająca historia Marie Celeste nie jest jedyną o tajemniczych zniknięciach załogi.

W 1850 roku, u wybrzeży amerykańskich, niedaleko Newport wydarzył się wypadek równie niezwykły, rybacy pewnej nadbrzeżnej wioski przy pięknej słonecznej pogodzie zauważyli statek z rozpiętymi żaglami, który płynął prosto na brzeg. Mimo sygnału ostrzeżenia statek nie zmienił kursu, aż osiadł na mieliznach. Kiedy rybacy dostali się na pokład statku o nazwie Seabord zobaczyć co się dzieje, okazało się iż na pokładzie nie ma nikogo prócz żywego psa. Bryg był w nienaruszonym idealnym stanie, nie było śladów walki, żadnych uszkodzeń, a w kuchni znaleziono przygotowany obiad dla załogi, tylko...nie było załogi.
Z niewiadomych powodów cała załoga Seabordu opuściła swój sprawny statek najprawdopodobniej na krótko przed dopłynięciem do brzegu i nigdy już nie znaleziono żadnego z jej członków, ani żywego, ani martwego.

W 1855 roku parowiec płynący po Atlantyku Maraton, napotkał na swej drodze pozbawiony załogi żaglowiec o nazwie James B. Chester. Po wejściu na opuszczony statek marynarzy z Maraton, stwierdzono iż panuje na nim kompletny nieład, nie odkryli jednak żadnych uszkodzeń, lub innych przyczyn , dla których statek opuszczono. Znaleziono dostateczne zapasy wody, jedzenia, nienaruszony ładunek, co wykluczyło atak piratów, ale załoga przed opuszczeniem wzięła kompas, papiery statku i praktycznie bez powodu go opuściła.

Rok 1883, pracownicy latarni morskiej, znajdującej się u zachodnich wybrzeży Stanów Zjednoczonych ujrzeli płynący wzdłuż wybrzeża statek. Na ich oczach statek szerokim łukiem skręcił i osiadł na mieliznach. Wysłano więc łódź z załogą, jak się później okazało na statku nie było ani żywego ducha, żadnych śladów paniki, księga pokładowa doprowadzona była do ostatniego dnia, a wszystkie łodzie ratunkowe były na swych miejscach.

W 1917 roku w czasie pierwszej wojny światowej w pobliżu Cherbourga odkryto statek handlowy bez załogi Zebrine, podejrzewano atak piratów, lecz na pokładzie nie znaleziono żadnych śladów walk, czy choćby jakichkolwiek śladów piratów.

Na przełomie lat 1920-21 na północnym Atlantyku zniknęło bez śladu i żadnych sygnałów SOS trzynaście statków z czego jeden został odnaleziony, żaglowiec Carol A. Deering, który osiadł na mieliźnie, również pozbawiony załogi.
1929 roku przy wybrzeżach Kornwalii osiadł na mieliźnie kursujący od lat statek Eltham, oczywiście bez załogi. Przeprowadzone badania statku nie potrafiły wykryć na nim żadnych uszkodzeń, które mogły by wytłumaczyć opuszczenia go przez ludzi.

W 1944 u brzegu Florydy natrafiono na opuszczony statek kubański Rubicon, zaś na północy Atlatnyku- francuski kurier Belle Isle.
7 lutego 1953 roku w zatoce Bengalskiej angielski statek Ranee natknął się na pozbawiony załogi motorowiec Holuch. I tu nie znaleziono żadnych uszkodzeń, awarii, idealny porządek, dobrze funkcjonujący nadajnik radiowy, który jednak żadnej wieści od opuszczającej załogi nie przekazał.

Podobna zagadkowa historia wydarzyła się w 1955 z towarowcem Dżaita, który to wypłynął z portu Apia i w ciągu dwóch dni miał dopłynąć do archipelagu Tokelau, nigdy to nie nastąpiło. Po 38 dniach poszukiwań odnaleziono wrak bez załogi na Oceanie Spokojnym w pobliży wysp Fidżi
Nie znaleziono żadnych powodów opuszczenia go przez ludzi, jedynie co znaleziono w burcie statku wysoko nad linią wody niewielki otwór, jakby zadrapanie bardzo podobne jakie miało miejsce na Marii Celeste.

Niezwykła przygoda przytrafiła się również kapitanowi Bakerowi 20 sierpnia 1881 rok, który to płynął z Anglii do Stanów Zjednoczonych swoim statkiem Ellen Austin. Jego załoga dostrzegła na horyzoncie dryfujący trzymasztowy szkuner, uznając iż statek najprawdopodobniej jest opuszczony postanowili doprowadzić znalezisko do portu, licząc na wynagrodzenie. Kiedy Baker osobiście z czterema marynarzami wybrał się na pokład okazało się że statek jest w ogólnym dobrym stanie technicznym, podobnie jak jego ładunek, cenne drzewo hebanowe, lecz po samej załodze nie zostało ani śladu. Kapitan postanowił doprowadzić statek do Stanów Zjednoczonych obsadzając na pokładzie jednego swojego kapitana wraz z 7 marynarzami, obydwa więc statki w niewielkiej odległości od siebie ruszyły w drogę.
Przez dwa dni rejs przebiegał spokojnie, ale 22 sierpnia rozszalał się sztorm, w trakcie którego załoga Ellen Austin straciła z oczu holowany statek.
Kiedy następnego dnia dostrzeżono statek, znów bezradnie dryfował, zaniepokojony Baker wysłał szalupę z marynarzami, którzy po oględzinach statku stwierdzili iż nadaje się on do dalszej żeglugi, ale po pozostawionych na nim marynarzach nie ma ani śladu.
Pokonując wzrastający opór zabobonnej załogi Baker raz jeszcze wysłał na statek pięciu członków swojej załogi, tym razem mieli płynąć nie więcej jak 100 m od siebie, co pół godziny miały się rozlegać z pokładów obu statków dzwony alarmowe, a dla pewności każdy z marynarzy nowej załogi dostał broń w razie jakiegokolwiek zagrożenia.
I zaś dwa dni żeglugi minęły spokojnie, ale wieczorem trzeciego dnia kapitan Baker zauważył, że odnaleziony bezimienny statek zaczyna zostawać w tyle, zanim zmieniono prędkość Ellen Austin, drugi statek zasłoniła całkowicie szaruga i mgła.
Natychmiast zawrócono, lecz tajemniczego statku nie udało się odkryć nigdy.
Po przypłynięciu do Bostonu kapitana Bakera za stratę trzynastu członków załogi postawiono przed komisją śledczą, a przed karą uratowały go jedynie zeznania pozostałych członków załogi, którzy to byli naocznymi świadkami całego tamtego tajemniczego zdarzenia.


Było jeszcze wiele takich historii o odnalezionych statkach bez załogi, takowe wypadki nie są wyjątkowe, one są zagadkowe. Oczywiście nie wszystkich statków losy są tak tajemnicze jak wyżej opisanych w niektórych przypadkach załoga po jakimś czasie zostaje odnaleziona, czy to dryfująca, czy na odległych lądach i bez niczego można wytłumaczyć
tajemnicę tragedii opuszczonego statku.
Jednak cały czas powtarzają się tajemnicze wypadki nie tylko niezrozumiałego opuszczenia przez załogę statków całkowicie zdolnych do dalszych rejsów, ale w dodatku ginięcia takowej załogi bez śladu.
Co się staje z tymi ludźmi, jak to możliwe, że nikną oni tak nagle, bez powodu, bez śladu?
Odległy cień Mary Celeste ciągle ciąży nad wszystkimi statkami świata.

Źródło na podstawie książki Lucjana Znicza, oraz Księgi Tajemnic Przeglądu Reader's Digest
cleric
Senior forum
Senior forum
Posty: 1875
Rejestracja: 2006-07-29, 15:41
Lokalizacja: Wrocław
Komentarze: 2

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: cleric »

można by było sądzić, że załogi pod wpływem jakiś halucynacji uciekały na szalupie z mapami i przyrządami do nawigacji, ale skoro szalupy były w komplecie? musieliby skakać do wody ale po co papiery? może w jakimś szalonym widzie kapitan sądził, że papiery na coś się przydadzą nawet jak skoczą do wody? halucynacje mogły być wywołane jakimś zatruciem pokarmowym/ jakieś opary.. jednak najbardziej zagadkowa jest ostatnia historia o regularnie znikającej załodze :) ach te morskie opowieści - cóż za klimat :)
Awatar użytkownika
Spock
Administrator
Administrator
Posty: 1961
Rejestracja: 2007-02-19, 17:23
Lokalizacja: Kraina Latających Siekier
Komentarze: 7

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Spock »

Odpowiedź kryje się za tymi zadrapaniami na burcie - oczywiście Kraken lub Hydra ;)
cleric
Senior forum
Senior forum
Posty: 1875
Rejestracja: 2006-07-29, 15:41
Lokalizacja: Wrocław
Komentarze: 2

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: cleric »

Kraken wciąga całe statki pod wodę i robi bajzel, odpada :P ewentualnie syreny zwabiły biednych żeglarzy w morskie odmęty :]
Awatar użytkownika
Dagmara
Senior forum
Senior forum
Posty: 1535
Rejestracja: 2008-02-29, 18:57
Lokalizacja: Kłodzko
Komentarze: 1

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Dagmara »

Nie, no proszę Was bo jeszcze jakieś dziecko wam uwierzy.
A tak na poważnie, morskie opowieści zawsze budziły zachwyt, szczególnie podobne do tych opisanych wyżej.
Co się wydarzyło na pokładach tych statków?
Podobnie jak Ty cleric uważam również, że to mogła być jakaś zbiorowa halucynacja, tylko pytanie czym spowodowana, bo zatrucie żywnością nie bardzo jakoś mi tu leży.
I nawet jeśli to faktycznie były omamy, to na cholerę właśnie zabierali papiery statku ze sobą i to w większości przypadków.

Cóż zapewne możemy jedynie gdybać, a na owe pytania co się wtedy naprawdę wydarzyło, nigdy nie dostaniemy odpowiedzi ;)

W jednej książce Spookyego znalazłam również ciekawy temat o tym jak na pokładach statków odnajdywano całą martwą załogę.
Sekcje i prowadzone badania w tamtych przypadkach stanowczo wykluczyły jakąkolwiek zarazę, czy zatrucia, jedne co to na wszystkich twarzach umarłych znajdował się wyraz przerażenia.
No ale niestety tego już Spooky nie pozwolił mi opisać marudząc iż mam swoje książki do zakładania tematów :P
cleric
Senior forum
Senior forum
Posty: 1875
Rejestracja: 2006-07-29, 15:41
Lokalizacja: Wrocław
Komentarze: 2

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: cleric »

petycja do Spookiego - pozwól dagmarze skorzystać ze swojej książki :P
Awatar użytkownika
Spooky Fox
Administrator
Administrator
Posty: 1976
Rejestracja: 2009-03-02, 02:05
Lokalizacja: Kłodzko
Komentarze: 6

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Spooky Fox »

Przepraszam, ze bez polskich liter, ale pisze z pracowniczego komputera i nie mam czasu na przestawianie klawiatury, bo przelozeni się kreca xD


Petycja do Spookyego przyjeta :) Potrzebne 3 zdjecia, podanie i znaczek skarbowy za 25 zlotych. Czas oczekiwania po zlozeniu podania: 21 dni roboczych.



A tak na powaznie, bo jak moje kochanie zobaczy, ze se jaja z jej tematu robie, to bede spal na podlodze:

Tematy o zaginionych zalogach zawsze byly - IMO - ciekawe. Bo nie wytlumaczycie mi pogoda czy glonami ataku na zaloge, gdzie nawet patologowie nie byli w stanie okreslic przyczyny zgonu. Zaloga po prostu znika, albo umrzywa tak, ze nikt nie wie dlaczego. Nie twierdze, ze to od razu kosmici, ale cos musi byc na rzeczy, prawda?
Awatar użytkownika
Spock
Administrator
Administrator
Posty: 1961
Rejestracja: 2007-02-19, 17:23
Lokalizacja: Kraina Latających Siekier
Komentarze: 7

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Spock »

Sekcje i prowadzone badania w tamtych przypadkach stanowczo wykluczyły jakąkolwiek zarazę, czy zatrucia, jedne co to na wszystkich twarzach umarłych znajdował się wyraz przerażenia.
Kiedy to było ? Tzn, w jakich latach ? XVIII, XIX, czy już XX wiek ?
Toksykologia jeszcze na początku XX-ego stulecia była w powijakach. Może po prostu nie umiano zdiagnozować trucizny ?

Chociaż szczerze bym chciał, aby to Wielki Dagon maczał w tym palce...
Awatar użytkownika
Spooky Fox
Administrator
Administrator
Posty: 1976
Rejestracja: 2009-03-02, 02:05
Lokalizacja: Kłodzko
Komentarze: 6

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Spooky Fox »

To byla polowa XX wieku. Zajelo się tym przedsiebiorstwo ubezpieczeniowe Lloyd z Wielkiej Brytanii. jest to najwieksza firma ubezpieczeniowa, ktora swego czasu miala ubezpieczony statek, o ktorym mowa (zapomlem nazwy, bo nie mam ksiazki w pracy :P ). firma ta wynajela bodajze anatomopatologow, aby się tym zajeli.
cleric
Senior forum
Senior forum
Posty: 1875
Rejestracja: 2006-07-29, 15:41
Lokalizacja: Wrocław
Komentarze: 2

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: cleric »

a może jest nieco prawdy w historiach o przeklętych statkach widmo i to ich sprawka? :] np przeprowadzili całą załogę na swój okręt i zabrali ze sobą w otchłanie piekła :P
Various

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Various »

A znacie może jakieś historie o statkach-widmach z - powiedzmy- ostatnich 30-40 lat? Bo opowieści nawiązujące do wydarzeń sprzed kilkuset lat są bardzo klimatyczne, ale jednak pewnie już mocno zniekształcone przez niejedną wygę morską ;) Natomiast współczesne zdarzenia, a przede wszystkim próby ich rozwikłania pewnie mogłyby rzucić nieco większe światło na przyczyny tych zdarzeń.

Ja osobiście znalazłam jeden interesujący przykład. Dotyczy on katamaranu Kaz II, który dryfował bez załogi przy zachodnim wybrzeżu Australii. Przykładowy link (po angielsku): http://www.sail-world.com/cruising/inde ... 859&rid=11 .
Awatar użytkownika
Spock
Administrator
Administrator
Posty: 1961
Rejestracja: 2007-02-19, 17:23
Lokalizacja: Kraina Latających Siekier
Komentarze: 7

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Spock »

Taaak... Zapewne to znacie, a więc posłuchajcie:

Chyba najsłynniejszym morskim widmem jest Latający Holender. Widuje się go najczściej w okolicach Przylądka Dobrej Nadziei. Podobno statek, który spotka na swej drodze Latającego Holendra nie dopłynie do portu, lecz zatonie. Wszyscy o tym wiedzą.

Pewnego razu, grecka straż przybrzeżna znalazła dryfujący kuter rybacki, z jednym tylko marynarzem na pokładzie.
Wedłóg jego relacji, statek którym płynął napotkał owo widmo na morzu Jońskim. Nic się jednak nie wydarzyło, rejs przebiegł bezproblemowo i jednostka spokojnie zawinęła do Pireusu.
Wtedy nasz wilk morski, wynajął kuter i popłynął z powrotem na morze w poszukiwaniu Latającego Holendra, aby zrobić awanturę kapitanowi. Był mocno zawiedziony, że świat ogarnęła tandeta i bylejakość, skoro nawet porządne widma morskie nie wywiązują się ze swoich tradycyjnych obowiązków.
Awatar użytkownika
Arek
Senior forum
Senior forum
Posty: 2381
Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Lokalizacja: Steinach / Niemcy
Komentarze: 19

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Arek »

Niekiedy nie tylko ludzie giną ale ich statki czy samoloty, Spooky pisał o locie 19, to tak smo jest dobry przypadek, jak i inne .
W 1918 r. zaginął statek "Collier" w obszarze trójkąta bermudzkiego , tam przez radio podano tylko : "niebezpieczeństwo jak nóż, prosimy o pomoc", nikt więcej nie widział ani załogi ani wraku statku. W 1948 r. brytyjski samolot w tym samym rejonie zameldował "pogoda i maszyna w porządku, oczekujemy lądowanie w czasie", samolot nigdy nie wylądował a następne sygnały samolotu zarejestrwano tak jakby on znajdował się bardzo daleko od lotniska , a więc bardzo słabe pomimo tego że miał zaraz lądować.
W tym samym roku samolot typu Douglas DC-3 z Puerto Rico na Florydę przekazał informację: "Zbliżamy się do lotniska - jeczcze 50 mil na południe, widzimy światła Miami . Oczekuję na pozwolenie lądowania". Miami parę minut póżniej chciała skontaktować się z maszyną, na próżno, samolot przepadł wraz z pasażerami. I teraz najciekawsze bo wiadomo że katastrofy się zdarzają. Samolot przepadł nad obszarem gdzie woda nie przekracza głębokości 6 metrów. Podobno do dzisiaj nie odnaleziono ani maszyny ani ludzi.......
Któż to wie co za tym stoi?, trójkąt bermudzki zyskał na złej sławie nie po jednej katastofie.
Awatar użytkownika
Spooky Fox
Administrator
Administrator
Posty: 1976
Rejestracja: 2009-03-02, 02:05
Lokalizacja: Kłodzko
Komentarze: 6

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Spooky Fox »

Spock pisze:Chyba najsłynniejszym morskim widmem jest Latający Holender. Widuje się go najczściej w okolicach Przylądka Dobrej Nadziei. Podobno statek, który spotka na swej drodze Latającego Holendra nie dopłynie do portu, lecz zatonie. Wszyscy o tym wiedzą.

Pewnego razu, grecka straż przybrzeżna znalazła dryfujący kuter rybacki, z jednym tylko marynarzem na pokładzie.
Wedłóg jego relacji, statek którym płynął napotkał owo widmo na morzu Jońskim. Nic się jednak nie wydarzyło, rejs przebiegł bezproblemowo i jednostka spokojnie zawinęła do Pireusu.
Wtedy nasz wilk morski, wynajął kuter i popłynął z powrotem na morze w poszukiwaniu Latającego Holendra, aby zrobić awanturę kapitanowi. Był mocno zawiedziony, że świat ogarnęła tandeta i bylejakość, skoro nawet porządne widma morskie nie wywiązują się ze swoich tradycyjnych obowiązków.
Pierwsze primo - Latajacy Holender to nie jeden i ten sam statek, ale kazdy statek, ktory bez zalogi dryfuje sobie po morzach i oceanach straszac marynarzy i kapitanow. Marynarzy przez zabobony, a kapitanow przez realne zagrozenie dla ich statkow poprzez zderzenia i zatoniecia.


Drugie primo - Dobrze by bylo, abys przed wysmianiem tematu dowiedzial się co nieco o czym piszesz. To tak na przyszlosc. Dobra rada.
Awatar użytkownika
Spock
Administrator
Administrator
Posty: 1961
Rejestracja: 2007-02-19, 17:23
Lokalizacja: Kraina Latających Siekier
Komentarze: 7

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Spock »

Po pierwsze primo - Latający Holender to jeden, konkretny statek. Nie każdy dowolny, ale właśnie ten jeden. Duch statku, którego załoga miała dopuścić się jakichś wyjątkowo odrażających zbrodni za życia. Różne są statki-widma, ale Latający Holender jest tylko jeden.

Po drugie primo - nie wyśmiewałem tematu, zapodałem tylko opowiastkę z lat 60-tych ubiegłego wieku, którą usłyszałem kiedyś tam. Może i mało poważna, ale co z tego ? Kto chce niech wierzy, kto nie chce, to niech nie wierzy, mi na tym nie zależy.

Po trzecie primo - nie groź mi.
Darnok
Senior forum
Senior forum
Posty: 3337
Rejestracja: 2004-12-29, 11:25
Lokalizacja: Krynica-Zdrój
Komentarze: 2

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Darnok »

Różne są statki-widma, ale Latający Holender jest tylko jeden.
Posiłkuję Ciebie linkiem, by już skończyć dyskusję, bo zaraz siekiery polecą ;)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lataj%C4%8 ... _(legenda)

Co do samego zjawiska- pewnie zdarzało się, że piraci mordowali załogi statków podczas grabieży, a potem je porzucali. Takie zguby mogły podkręcać legendy o Latającym Holendrze i innych podobnych, paranormalnych statkach.
Awatar użytkownika
Spooky Fox
Administrator
Administrator
Posty: 1976
Rejestracja: 2009-03-02, 02:05
Lokalizacja: Kłodzko
Komentarze: 6

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Spooky Fox »

Powtarzam - Latajacy Holender to LEGENDA, od ktorej nazwe biora lub braly wszystkie porzucone, dryfujace statki. Moze nie w XX wieku, ale wczesniej kazdy taki statek nazywany byl Latajacym Holendrem, a sama nazwa wziela się - oczywiscie, tu przyznaje - od jednego, ktory to wszystko zaczal.

To tak gwoli wyjasnienia. A grozic to ja jeszcze nie zaczalem.


@Darnok

A wyjasnij mi w takim razie, dlaczego w wiekszosci wypadkow nie ma sladow po grabiezy. Ot chocby w ktoryms z przypadkow, nie wiem czy Dagmara go podala, zostaly wszystkie beczki spirytusu, a na pokladzie nie bylo nawet sladu walki? Jakby zaloga bez niczego przesiadla się na inny statek, zostawiajac caly dobytek, biorac ze soba tylko papiery statku i sekstans?
Darnok
Senior forum
Senior forum
Posty: 3337
Rejestracja: 2004-12-29, 11:25
Lokalizacja: Krynica-Zdrój
Komentarze: 2

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Darnok »

a na pokladzie nie bylo nawet sladu walki? Jakby zaloga bez niczego przesiadla się na inny statek, zostawiajac caly dobytek, biorac ze soba tylko papiery statku i sekstans?
Cywile z przystawioną bronią do głowy przeważnie nie walczą, a więc brak śladów walki jest dosyć naturalny. Co do rzeczy- możliwe, że zabrano rzeczy, o których nie miano pojęcia, że tam były (oprócz ofiar oczywiście), a które były wartościowe. Beczki są ciężkie i czasem transportowanie wszystkiego nie jest opłacalne, a zbycie jakiś drobiazgów jest o wiele łatwiejsze niż dużych beczek ze spirytusem. Jest jeszcze opcja, że to kaczka dziennikarska, tak samo, jak z tymi niemieckimi spodkami- jedno kłamstwo i potem trzydzieści jego modyfikacji. No a załoga nie musiała się wcale przesiadać, tylko mogła zostać zjedzona przez rybki.
Awatar użytkownika
Spooky Fox
Administrator
Administrator
Posty: 1976
Rejestracja: 2009-03-02, 02:05
Lokalizacja: Kłodzko
Komentarze: 6

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Spooky Fox »

Cóż...siedemnasty wiek. Więc raczej kaczka dziennikarska odpada. Zwłaszcza, że statek ów jest wymieniony w księdze katastrof morskich w firmie Lloyd, ponieważ firma ta ubezpieczyła te kilkadziesiąt beczek spirytusu. Bo był to jedyny powód dla którego można było na ten statek napaść. Poza tym wszystkie cenne drobiazgi również zostały nietknięte. Jak choćby złoty zegarek kapitana leżący na biurku czy naszyjnik z pereł, którego kupił dla swej żony czy tam córki, nie pamiętam już. Więc rabunek odpada w przedbiegach. Wiemy też, że stało się tak naprawdę, bo raczej wątpię, żeby firma tak mocno stojąca na ziemi jak towarzystwo ubezpieczeniowe wierzyło by byle komu.
Awatar użytkownika
Spock
Administrator
Administrator
Posty: 1961
Rejestracja: 2007-02-19, 17:23
Lokalizacja: Kraina Latających Siekier
Komentarze: 7

Re: Tajemnice statków bez załogi

Post autor: Spock »

Ale panie, XVII-ty wiek był 400 lat temu. Czasy Leibnitza i Newtona; Rzeczpospolita Szlachecka, Liberum Veto, jeszcze przed rozbiorami Polski. W Europie dopiero co wynaleziono maszyne parową, na elektrycznośc trzeba było czekać następne 100 lat. Medycyna sądowa w ogóle nie istniała. Nie umiano odróżnić krwi od farby ani izolować trucizn, nie dezynfekowano narzędzi. Do identyfikacji osób służył rysopis typu: wysoki, gruby, włosy rude, oczy brązowe, twarz przeciętna, koniec. Nie było kartotek. Praktycznie zero metod wykrywczych.
To i nie dziwota że sprawy nie wyjaśniono.
ODPOWIEDZ

Załóż konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji

Aby wysłać odpowiedź, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem

Załóż konto

Nie masz konta? Zarejestruj się, aby dołączyć do naszej społeczności
Członkowie forum mogą zakładać tematy i śledzić odpowiedzi
Jest to bezpłatne i zajmuje tylko minutę

Zarejestruj się

Zaloguj się

Wróć do „Ciekawostki”