Jak dla mnie, czarnoocy ludzie to stwory, którzy żerują na ludziach (nie wiem, czy piją ich krew, jedzą mięso, czy wysysają całą energię), jednak czynią ludziom krzywdę. Nie wiem, czy są wampirami, demonami czy innymi, nienazwanymi stworami, jednak z relacji wynika, że mogą nam zrobić krzywdę tylko wtedy, gdy na to pozwolimy. Choć z drugiej strony, taki np. park należy do wszystkich, więc tam nie powinny potrzebować zaproszenia....
W każdym bądź razie, czytając o nich zainteresowało mnie kilka rzeczy w ich zachowaniu, wyglądzie (cytując tam gdzie to potrzebne relacje). Oczywiście zakładając, że to rzeczywiście nie-ludzie:
1). Nie żerują tylko w nocy (niektóre relacje, w tym użytkownika tego forum,
Gilberta wskazują, że równie dobrze dają sobie radę w dzień).
2). Strach -> wszystkie osoby opisujące spotkania z czarnookimi to opisują (no, w relacji
Gilberta nie znalazłem wyrażeń, by autor się bał, raczej, że się zirytował namolnym zachowaniem "dziewczynki").
3). Sposób wysławiania się "dzieciaków" -> zbyt dorosły, zbyt sztuczny. Jak dla mnie to dość dziwne, gdyż takie dziecko miałoby więcej zaufania (czyt. większą skuteczność), gdyby naśladowało mowę i zachowanie prawdziwego dziecka. Nie wzbudzałoby podejrzeń. Oznacza to, że albo "czarnoocy" nie potrafią mówić inaczej, albo nie przywiązują do tego wagi, wiedząc, że inne ich cechy (aura wyższości czy wywoływanie uległości - nie wiem tonem, spojrzeniem) sprawią, że i tak dostaną to, czego będą chcieli. No albo są głupi (wątpię) i uważają, że udają dzieci perfekcyjnie. Oczywiście, można powiedzieć, że wszystko to zmyślone - dialogi z historii pana Briana są bardzo literackie - jakby pisał opowiadanie. On chyba, jeśli dobrze zrozumiałem, jest (był) dziennikarzem - ale jeśli relacjonował jak było, to takie słownictwo czy sposób przekazywania tych dzieci jest od razu podejrzany. Jeśli ja byłbym na ich miejscu starałbym się jak najbardziej uprawdopodobnić swoją "małoletniość", a nie wzbudzać zainteresowanie wysławiając się nad wyraz poprawnie. Chyba, że jak już pisałem, czarnoocy liczą na inne swoje przymioty (w końcu w opowiadaniu Briana chciał on już im otworzyć drzwi, ale udało mu się powstrzymać).
4). Nie ma dokładnie dialogu w innych historiach (może
Gilbert by napisał, czy w jego sytuacji było tak samo) - ale w relacji Briana "chłopcy" używają zwrotów, które wydają mi się całkowicie dziwne, naprawdę jak dialogi z horroru:
Jesteśmy tylko dwoma małymi chłopcami.
Niezbyt naturalny sposób mówienia. Nigdy się tak nie mówi, jeśli rzeczywiście jest się tym kimś (tak, złodziej, będzie przekonywał, że "ja tylko tutaj przechodziłem, nie wiem skąd ten pięciometrowy kabel miedzi znalazł się w moim "górskim" plecaku... Może myszy czy coś") . Chodzi mi oczywiście, że tak się nie mówi, jeśli nie ma się nic do ukrycia, zatajenia.
A nie możemy tego zrobić, dopóki pan się nie zgodzi.
Logiczne, inaczej jest to wtargnięcie/włamanie. W tej wypowiedzi drugie dno aż nadto widoczne.
Nareszcie się odnaleźliśmy!”
Spojrzenie rozmówcy numer 2 dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Znaczy, że zrozumieli się, czy że on ich rozpracował?
Nie chcemy pana skrzywdzić. Powinien pan POZWOLIĆ NAM WSIĄŚĆ. Nie mamy broni…
Nie chcemy pana skrzywdzić - brzmi jak kłamstwo, sądząc z przebiegu rozmowy. Drugie - żądanie zdradzające, że najbardziej zależy im na tym, a nie dotarciu do domu matki czy obejrzeniu filmu (inteligentniej byłoby: "proszę pana, film trwa, chcielibyśmy obejrzeć, prosimy, może zdążymy jeszcze" - przynajmniej ciągle udają, że chcą na film i liczą, że rozmówca nie wie, czy ten trwa, i kiedy jest ostatni seans). Ostatnie zdanie kompletnie pokazuje, że rozmówca albo jest głupkiem, nie zna ludzi albo używa wszystkich wyrażeń, jakie zna, żeby "wejść". Jak dla mnie to w normalnych społecznościach (i dzielnicach) jest dość powszechne, że małe dzieci nie posiadają prawdziwej broni. Jakby rzec działa się w jakimś kraju Afryki, czy Azji, to taka deklaracja miałaby pewny sens. W Ameryce jest powszechny dostęp do broni, ale i tam raczej, poza slumsami czy gettami, to posiadanie broni (piszę bardziej o palnej, nóż mogliby mieć właściwie zawsze) jest raczej nie do pomyślenia. Mnie to by nie przekonało, ale słysząc od 10-latka, że nie ma broni, to pomyślałbym, że albo za dużo się filmów z Rambo naoglądał... W tej sytuacji zaś bym spieprzał...
My NIE POTRZEBUJEMY broni.
To już w ogóle jak z horroru. Nie wiem, może jestem dziwny, ale dla mnie to nie oznacza nic innego, jak: "po co mi broń, umiem tyle, że zabiję/zrobię ci krzywdę bez niej". I kolejna moja wątpliwość co do inteligencji tych chłopaków - używanie słowa "nie potrzebuję", w odniesieniu do broni z gruntu jest podejrzane. W ogóle cała ich wypowiedź o broni jest kompletnie niepotrzebna, gdyż raczej tylko wzmaga podejrzenia. Autor pisał też, że powtarzali to beznamiętnie - dla mnie w ogóle to dziwne, nie dość, że wypowiada taką uwagę, to potem ja powtarza? To już w ogóle klapka "niebezpieczeństwo" w mózgu jest chyba wtedy otwarta na całą oścież....
- NIE MOŻEMY WEJŚĆ, DOPÓKI NIE UZYSKAMY TWOJEJ ZGODY. POZWÓL… NAM… WEJŚĆ!
Tym to w ogóle się zdradzili, a normalną reakcją jest wtedy panika. No chyba, że właśnie "hipnotyzują" (chodzi mi, że wymuszają posłuszeństwo - takie znaczenie jedynie) np. swoimi "węgielkami" i po problemie. No wybaczcie, ale gdyby 10-letni dzieciak wrzasnął tak na mnie, mógłby albo mnie rozśmieszyć, albo zdenerwować swoją bezczelnością. Oczywiście nie w takiej sytuacji, jak tu przedstawiona, bo wtedy pewnie by mnie wystraszył do żywego.
I coś mi przyszło do głowy -> a jakby go tak zirytowali, żeby wyszedł do nich, by nie wiem, przetrzepać im skórę? Wtedy byłby na "neutralnym terenie", gdzie nie potrzebowali by zaproszenia i mogliby mu zrobić to co planowali? (zaatakować, zjeść, wypić krew, wyssać energię, przenieść na Saturna, wyjąć organy i mózg i wziąć do badań w swoim statku kosmicznym, sprowadzić nagie dziewice etc).
Poza tym o tym jakie skutki ma dla wampira wchodzenie bez pozwolenia, pokazuje całkiem prawdopodobnie szwedzki świetny horror - "Let the Right One In" - dla tych, co nie widzieli, tu recenzja:
http://horror.com.pl/filmy/recka.php?id=1763 .
SPOJLER:
W filmie jest taka scena, gdy Eli chce wejść do mieszkania Oskara, ten z przekory nie pozwala jej. Ona w imię co najmniej przyjaźni wchodzi do jego domu, a że zrobiła to bez zaproszenia, zaczyna tracić krew. Jedna z bardziej poruszających scen w tym filmie.
Oczywiście, dla krytyków: wiem, że to tylko film, że nie opowiada prawdy etc, etc, a podaję tylko ten przykład dlatego, że film był świetny, bardzo mi się spodobał i z racji fabuły, był jednym z najlepszych horrorów/filmów, jakie ostatnio widziałem. Książka zresztą także jest - i tyle, by nie posądzono mnie o reklamę (choć i tak udziałów w tym żadnych niestety nie mam). No i oczywista sprawa - podczas mowy o czarnookich, padła kwestia, że nie wejdą bez zaproszenia/pozwolenia, a w tym filmie się znalazła, więc przytoczyłem. Wsio.
Sumując, wydaje mi się, że Ci "czarnoocy ludzie" mają wiele wspólnych cech z historiami o wampirach. Nie stwierdzono kłów, ale to przecież zapewne wzięło się jedynie z z mitów o ludziach chorych na porfirię. Czarnoocy, wedle słów rozmówcy numer jeden przecież nie potrzebują żadnej broni, ani kłów. Nazwa wampiry, oczywiście jest umowna - gdyż jeśli już, są to jakieś inne byty, które pewnie powinny być nazywane inaczej. Jednakże "czarnoocy" nie podoba mi się, "demony" to zbyt ogólne, niekoniecznie zgodne z prawdą, "złe dzieci" -> niepoważne, więc z racji pewnej kwestii wpuszczania do środka, niech zostaną wampirami. Chyba, że ogłosimy konkurs na jakąś specjalną nazwę dla nich
I druga sprawa, mam nadzieję, że mogę też umieścić to tutaj (jak nie, niech moderatorzy mnie o tym poinformują a przeniosę tą część postu pod podpis tam - właściwie może tam bardziej powinien on przynależeć, ale z racji że może ktoś z obecnych na forum zauważył, zareagował na ten post Alexandra, więc postanowiłem tutaj to umieścić. Gdyby jednak okazało się to niepoprawne - można mnie powiadomić, to przeniosę, albo samemu przenieść. Proszę nie kasować, sam skasuję tą część, gdyby była umieszczona niezgodnie z regulaminem/tematem.
W komentarzu pod artykułem o czarnookich na stronce głównej, dokładnie tutaj: http://www.paranormalium.pl/578,komentarze.html, na samym dole znalazł się komentarz od osoby podpisanej jako Alexander. Czy ktoś sprawdzał Jego wiarygodność?
Pytam, bo ów osobnik podaje się, wedle tego co udało mi się zrozumieć, że jest właśnie owym czarnookim. Z jego relacji możemy wywnioskować:
- odrodził się w średniowieczu, przez te wszystkie lata nie starzał się, ma nieprawdopodobną siłę i nie umiera
- ma całkowicie czarne oczy, jak z tych historii
- je surowe mięso i cierpi pragnienia -> surowe mięso ... czego? Ludzi? Pragnienie... napisał dużo pragnienie... czego pragnienie? Krwi / miłości / odejścia?
- chce żyć w pokoju.....
- jest człowiekiem, jak twierdzi.
Może przeczyta mój post, bo w takim razie, jeśli pisze On prawdę to miałbym doń kilka pytań:
- Skoro jesteś człowiekiem, to czemu żyjesz tyle lat? Wiesz, bez obrazy, ale to tylko w biblii była mowa o naszych przodkach, co żyli kilkaset lat... Współcześni ludzie to tak długo nie żyją
- Cierpisz pragnienie... czego? Miłości? Uczuć? Zakończenia życia? Krwi?
- Piszesz, że żyjesz z dala od ludzi, a potem, że sąsiedzi się starzeją. To jak w końcu?
- Jak na osobę, która została wedle Twojej własnej relacji przez Boga ukarana, że ośmieliła się na niego spojrzeć, to jest to pewien paradoks - wysławiasz Boga, jednocześnie uważając, za przekleństwo to, co Ciebie spotkało. Trochę dziwne....
- Co jest głębszego w Twoich czarnych oczach? Wiedza? Głód? Śmierć?
Udowodnisz pisząc zdanie w różnych językach... No dobra, ale wiesz.... takie zdania można sprawdzić w obecnym czasie na internecie, są słowniki, tłumaczenia, a przecież także zapewne gdzieś te języki są nauczane. Przekonać mogłoby bardziej zdjęcie, gdzie byłyby widoczne Twoje oczy - ale z drugiej strony, są soczewki etc...
Nie chcę Cię obrażać, podchodząc do tego sceptycznie, ale ciężko mi zrozumieć, że sam z siebie tak się ujawniasz. Jeszcze przekonujesz, że chcecie żyć w pokoju, harmonii, i że to ludzie Was prześladują. Jeśli wierzyć, że naprawdę istniejecie i opowieści są prawdziwe, to chyba należałoby założyć, że raczej Wy macie jakieś niecne zamiary - sądząc ze sposobu prowadzenia rozmowy. No chyba, iż są różne w Was podgrupy, a Ty akurat należysz do takich, co nie chcą atakować ludzi. Choć jeśli jesteś tym, za kogo się podajesz (wybacz, ale w dobie internetu, anonimowości, ja mogę się też podawać za wampira, bo kto mnie w końcu sprawdzi? Oczywiście, zdjęć nie wyślę i takie tam). Wracając do myśli - jeśli jesteś tym, za kogo się podajesz, to uwagi na temat surowego mięsa i pragnienia wskazują, że raczej można Cię umownie nazwać "wampirem".
I jeśli należysz do grupy czarnookich, twierdząc, że chcecie (s)pokoju, to wytłumacz mi - skąd te opowieści o Was, ten strach. No i nade wszystko: czego chcecie od nas, by wejść do naszych mieszkań, aut etc? Może się odezwiesz, byłoby całkiem interesująco. Spotkania z dość oczywistych chyba przyczyn, nie będę Ci proponował.