Ojciec Pio szarlatanem?
-
Ivellios
- Administrator

- Posty: 4893
- Rejestracja: 2004-08-28, 17:14
Ojciec Pio szarlatanem?
Kanonizowany szarlatan
Czy ojciec Pio świadomie zadawał sobie rany kwasem, by stworzyć wrażenie, że ma stygmaty?
Włoski zakonnik w rękawiczkach bez palców, którego wizerunek znajduje się na milionach breloków, który pięć lat temu został kanonizowany w obecności 200 tysięcy rozentuzjazmowanych pielgrzymów, był szarlatanem – wynika to ze świadectw, które wkrótce zostaną opublikowane.
Włoski historyk Sergio Luzzatto wyda w najbliższych dniach książkę "Ojciec Pio, cuda i polityka w XX-wiecznych Włoszech" – pracę przedstawiającą nowe dowody z watykańskiego archiwum, które stwierdzają, że ten charyzmatyczny zakonnik stosował kwas fenolowy, którym parzył sobie dłonie, stopy i boki.
Zarzuty te nie są nowe: dwóch kolejnych papieży uważało ojca Pio za oszusta. W 1920 roku, kiedy Pio miał 33 lata i już pokazywał swoje rany przed tłumami pielgrzymów, Kościół obawiał się, że jego kult wymyka się spod kontroli.
Raporty zlecane przez Kościół donosiły, że Pio regularnie biczował się batem z metalową kulką na końcu i dwa razy w tygodniu uprawiał seks z kobietami. Pio przez wiele lat miał zakaz publicznego odprawiania mszy.
Kościół szczególnie interesował się okropnymi krwawiącymi ranami, które Pio ukrywał pod rękawiczkami. Zakonnik twierdził, że otrzymał te stygmaty od Jezusa Chrystusa – rany na dłoniach, stopach i bokach takie jak te, których Chrystus doznał podczas ukrzyżowania – w trakcie mistycznego uniesienia.
Lekarz wysłany przez Watykan dla zbadania sprawy uznał, że rany te są prawdopodobnie zadawane i utrzymywane w sposób sztuczny. Aby sprawdzić tę hipotezę, obwiązał je i zapieczętował bandaż, by nikt nie mógł przy nim manipulować. Ale miesiąc później ku konsternacji lekarza okazało się, że rany się nie goją.
Obecnie jednak Luzzatto twierdzi, że odkrył dokumenty dowodzące ponad wszelką wątpliwość, że Pio był oszustem.
W lecie 1919 roku 28-letnia kuzynka aptekarza z Foggii, głęboko religijna kobieta, Maria de Vito, odbyła pielgrzymkę do kościoła Pio, San Giovanni. Aptekarz powiedział później swemu biskupowi: "Kiedy wróciła do Foggii, przekazała pozdrowienia od ojca Pio i poprosiła mnie w jego imieniu, w wielkim sekrecie, o kwas fenolowy, mówiąc, że ojciec Pio go potrzebuje, i dała mi pustą buteleczkę, którą dostała od niego, o pojemności 100 ml, z czaszką i piszczelami".
Aptekarz od razu wpadł na to, co Luzzatto uważa za słuszny wniosek. "Pomyślałem, że kwas fenolowy może być wykorzystany przez ojca Pio do zadawania lub jątrzenia ran na jego dłoniach".
Luzzato przytacza notatkę napisaną przez Pio do Marii de Vito "bardziej starannym charakterem niż zwykle".
Przywołując błogosławieństwo Jezusa, Pio pisze bez ogródek: "Potrzebuję 200 lub 300 gramów kwasu fenolowego do odkażania. Przyślij mi go w niedzielę". To jest zdaniem Luzzatto niezbity dowód. Jeśli Pio rzeczywiście potrzebował tego kwasu do odkażania, "to po co te sekrety?", pyta historyk.
Twierdzenia Luzzatto, które znalazły się na pierwszej stronie najpopularniejszego włoskiego dziennika "Corriere della Serra", zaciekle zaatakował Pietro Stiffi, przewodniczący Katolickiej Ligi Przeciw Zniesławieniu. "Te rzekome dowody są absolutnie fałszywe" – oznajmił. "Zgodnie z nauką katolicką, kanonizacja zakłada nieomylność papieża".
Źródło www.onet.pl
Czy ojciec Pio świadomie zadawał sobie rany kwasem, by stworzyć wrażenie, że ma stygmaty?
Włoski zakonnik w rękawiczkach bez palców, którego wizerunek znajduje się na milionach breloków, który pięć lat temu został kanonizowany w obecności 200 tysięcy rozentuzjazmowanych pielgrzymów, był szarlatanem – wynika to ze świadectw, które wkrótce zostaną opublikowane.
Włoski historyk Sergio Luzzatto wyda w najbliższych dniach książkę "Ojciec Pio, cuda i polityka w XX-wiecznych Włoszech" – pracę przedstawiającą nowe dowody z watykańskiego archiwum, które stwierdzają, że ten charyzmatyczny zakonnik stosował kwas fenolowy, którym parzył sobie dłonie, stopy i boki.
Zarzuty te nie są nowe: dwóch kolejnych papieży uważało ojca Pio za oszusta. W 1920 roku, kiedy Pio miał 33 lata i już pokazywał swoje rany przed tłumami pielgrzymów, Kościół obawiał się, że jego kult wymyka się spod kontroli.
Raporty zlecane przez Kościół donosiły, że Pio regularnie biczował się batem z metalową kulką na końcu i dwa razy w tygodniu uprawiał seks z kobietami. Pio przez wiele lat miał zakaz publicznego odprawiania mszy.
Kościół szczególnie interesował się okropnymi krwawiącymi ranami, które Pio ukrywał pod rękawiczkami. Zakonnik twierdził, że otrzymał te stygmaty od Jezusa Chrystusa – rany na dłoniach, stopach i bokach takie jak te, których Chrystus doznał podczas ukrzyżowania – w trakcie mistycznego uniesienia.
Lekarz wysłany przez Watykan dla zbadania sprawy uznał, że rany te są prawdopodobnie zadawane i utrzymywane w sposób sztuczny. Aby sprawdzić tę hipotezę, obwiązał je i zapieczętował bandaż, by nikt nie mógł przy nim manipulować. Ale miesiąc później ku konsternacji lekarza okazało się, że rany się nie goją.
Obecnie jednak Luzzatto twierdzi, że odkrył dokumenty dowodzące ponad wszelką wątpliwość, że Pio był oszustem.
W lecie 1919 roku 28-letnia kuzynka aptekarza z Foggii, głęboko religijna kobieta, Maria de Vito, odbyła pielgrzymkę do kościoła Pio, San Giovanni. Aptekarz powiedział później swemu biskupowi: "Kiedy wróciła do Foggii, przekazała pozdrowienia od ojca Pio i poprosiła mnie w jego imieniu, w wielkim sekrecie, o kwas fenolowy, mówiąc, że ojciec Pio go potrzebuje, i dała mi pustą buteleczkę, którą dostała od niego, o pojemności 100 ml, z czaszką i piszczelami".
Aptekarz od razu wpadł na to, co Luzzatto uważa za słuszny wniosek. "Pomyślałem, że kwas fenolowy może być wykorzystany przez ojca Pio do zadawania lub jątrzenia ran na jego dłoniach".
Luzzato przytacza notatkę napisaną przez Pio do Marii de Vito "bardziej starannym charakterem niż zwykle".
Przywołując błogosławieństwo Jezusa, Pio pisze bez ogródek: "Potrzebuję 200 lub 300 gramów kwasu fenolowego do odkażania. Przyślij mi go w niedzielę". To jest zdaniem Luzzatto niezbity dowód. Jeśli Pio rzeczywiście potrzebował tego kwasu do odkażania, "to po co te sekrety?", pyta historyk.
Twierdzenia Luzzatto, które znalazły się na pierwszej stronie najpopularniejszego włoskiego dziennika "Corriere della Serra", zaciekle zaatakował Pietro Stiffi, przewodniczący Katolickiej Ligi Przeciw Zniesławieniu. "Te rzekome dowody są absolutnie fałszywe" – oznajmił. "Zgodnie z nauką katolicką, kanonizacja zakłada nieomylność papieża".
Źródło www.onet.pl
-
polikopolik
- Dyskusjoholik

- Posty: 567
- Rejestracja: 2007-09-24, 16:06
-
polikopolik
- Dyskusjoholik

- Posty: 567
- Rejestracja: 2007-09-24, 16:06
-
Darnok
- Senior forum

- Posty: 3337
- Rejestracja: 2004-12-29, 11:25
-
Darnok
- Senior forum

- Posty: 3337
- Rejestracja: 2004-12-29, 11:25
-
Darnok
- Senior forum

- Posty: 3337
- Rejestracja: 2004-12-29, 11:25
-
DragonFire
- Dyskusjoholik

- Posty: 858
- Rejestracja: 2006-06-17, 14:05
Nie chce mi się nowego tematu zakładać, zwłaszcza, że to jakby kontynuacja wątku, tylko z innym spojrzeniem.
Tak mnie naszło, a co jeśli Pio sobie robił krzywde dlatego, że strasznie wierzył w to, że jest święty? Chodzi mi o robienie sobie ran własną podświadomością. To, nie żaden szatan go nawiedział, tylko on nie potrafił się przeciwstawić złemu być może bytowi, albo innej kreaturze, która wcale mocna nie musiała być i dzięki sugestiom tego czegoś sam zadawał sobie cierpienie. Bo możliwym przecież jest, że człowiek przy pomocy własnego umysłu może zapaść w hipnoze i wyciągnąć sobie np serce (widziałem takie seans bardzo dawno temu, może w 90 latach), wsadzić spowrotem i wszystko w jak najlepszym porządku zostanie. Można przecież usuwać rany dzięki wierze w to, że się tak da. Więc można także je sobie robić.
A co do różnych demonów, przecież my, zwykli ludzie potrafimy je przepędzać, więc jak taki hmmm, nazwijmy to "silny" zakonnik, silny w wierze nie mógł tego zrobić????????????????????????????????????????????
Tak mnie naszło, a co jeśli Pio sobie robił krzywde dlatego, że strasznie wierzył w to, że jest święty? Chodzi mi o robienie sobie ran własną podświadomością. To, nie żaden szatan go nawiedział, tylko on nie potrafił się przeciwstawić złemu być może bytowi, albo innej kreaturze, która wcale mocna nie musiała być i dzięki sugestiom tego czegoś sam zadawał sobie cierpienie. Bo możliwym przecież jest, że człowiek przy pomocy własnego umysłu może zapaść w hipnoze i wyciągnąć sobie np serce (widziałem takie seans bardzo dawno temu, może w 90 latach), wsadzić spowrotem i wszystko w jak najlepszym porządku zostanie. Można przecież usuwać rany dzięki wierze w to, że się tak da. Więc można także je sobie robić.
A co do różnych demonów, przecież my, zwykli ludzie potrafimy je przepędzać, więc jak taki hmmm, nazwijmy to "silny" zakonnik, silny w wierze nie mógł tego zrobić????????????????????????????????????????????
-
DragonFire
- Dyskusjoholik

- Posty: 858
- Rejestracja: 2006-06-17, 14:05
rff, widać mało w życiu widziałeś. Ale za to to już ja odpowiadał nie będe.
Powiem tak, myśle, że wpływał na niego jakiś nazwijmy to "insekt", a on się jemu poddawał nie walcząc z nim, bo jak wiadomo dobro nie "walczy" (ale wzamian tego posługuje się chytrością, mądrością, itp.). W każdym razie to coś mogło wpływać na jego rozwiniętą podświadomość i robić mu te rany, ale nie tak, żeby go nie wiem, przekłówał czymś. Jak pewnie nie wiesz, umysłem można sobie zrobić ranę nie tyle mentalną, co materialną, sprawić przy tym, by się nie goiła.
I tym samym, być może gościu był nieco "nawiedzony" wmawiając sobie, że jest tak bardzo święty, że musi sobie te rany robić, że musi je mieć. Wystarczy mieć małego chopla na jakimś punkcie, by mroczne byty, czy insekty to wykorzystały i spotengowały ten efekt robiąc krzywde swojemu "podopiecznemu" jego własnymi możliwościami.
[ Dodano: 2007-11-24, 16:37 ]
Miał chopla na punkcie J.Chrystusa, jak widać. Tylko, że brat Jezus nie jest ostatni w tej drabinie "świętości", ostatni jest Bóg.
W czasach Pio mogła się szerzyć tzw "ciemnota umysłowa", gdzie jak powiedział kościół, tak wszyscy w coś wierzyli.
Powiem tak, myśle, że wpływał na niego jakiś nazwijmy to "insekt", a on się jemu poddawał nie walcząc z nim, bo jak wiadomo dobro nie "walczy" (ale wzamian tego posługuje się chytrością, mądrością, itp.). W każdym razie to coś mogło wpływać na jego rozwiniętą podświadomość i robić mu te rany, ale nie tak, żeby go nie wiem, przekłówał czymś. Jak pewnie nie wiesz, umysłem można sobie zrobić ranę nie tyle mentalną, co materialną, sprawić przy tym, by się nie goiła.
I tym samym, być może gościu był nieco "nawiedzony" wmawiając sobie, że jest tak bardzo święty, że musi sobie te rany robić, że musi je mieć. Wystarczy mieć małego chopla na jakimś punkcie, by mroczne byty, czy insekty to wykorzystały i spotengowały ten efekt robiąc krzywde swojemu "podopiecznemu" jego własnymi możliwościami.
[ Dodano: 2007-11-24, 16:37 ]
Miał chopla na punkcie J.Chrystusa, jak widać. Tylko, że brat Jezus nie jest ostatni w tej drabinie "świętości", ostatni jest Bóg.
W czasach Pio mogła się szerzyć tzw "ciemnota umysłowa", gdzie jak powiedział kościół, tak wszyscy w coś wierzyli.
-
Arek
- Senior forum

- Posty: 2381
- Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Na temat tego Pio wiem tylko tyle co tutaj napisane.
Ludzie mają niekiedy fioła na punkcie takim by stać się kimś wielkim i jest im nietrudno nawet wiele bólu sobie zadawać tylko po to by uznano tego kogoś za wielkiego . Być może i wto wierze że było tak że sobie te rany sam zadawał, może wiara w Chrystusa nie dawła mu ran stygmaty, czuł się zawiedzony, no i "troche pomógł"
Ludzie mają niekiedy fioła na punkcie takim by stać się kimś wielkim i jest im nietrudno nawet wiele bólu sobie zadawać tylko po to by uznano tego kogoś za wielkiego . Być może i wto wierze że było tak że sobie te rany sam zadawał, może wiara w Chrystusa nie dawła mu ran stygmaty, czuł się zawiedzony, no i "troche pomógł"
-
DragonFire
- Dyskusjoholik

- Posty: 858
- Rejestracja: 2006-06-17, 14:05
A dowodem tego, jak ludzie chcą być na siłe uważani za kogoś wyjątkowego, bo tak to chyba trzeba nazwać, są wszelkie "mutacje" ludzi-kotów, lwów, jaszczurek... Widzieliście to w TV, jak sobie ktoś przemalowuje skóre, wszczepia wąsy, pogrubia usta, czy jakoś tam wszczepia silikon pod skóre, żeby wyglądał jak jakiś zwierzak???
Ciekawe, czy komuś by się podobało określenie Ojca Pio nie szarlatanem, tylko zboczeńcem?
Dla mnie to normalny człowiek, który być może potrzebował docenienia od kogoś bliskiego, a zakonnicy takich osób raczej nie mają, więc mógł się do czegoś posunąć. Tak, jak ludzie się czasem zabijają, po to tylko, żeby pokazać innym, że mieli racje.
Ciekawe, czy komuś by się podobało określenie Ojca Pio nie szarlatanem, tylko zboczeńcem?
Dla mnie to normalny człowiek, który być może potrzebował docenienia od kogoś bliskiego, a zakonnicy takich osób raczej nie mają, więc mógł się do czegoś posunąć. Tak, jak ludzie się czasem zabijają, po to tylko, żeby pokazać innym, że mieli racje.