Ale Ty do mnie to też mówisz? Jeśli tak, to troszkę nietrafione Na wymienianiu 10 dyskietek zjadłem zęby, od oranżady robiło się bąble z nosa, do Baltony i Pewexu chodziło się tylko z dolarami, a po mięso, jajka i mleko jeździło się na wieś...Nieistotna pisze:Wy nie pamiętacie takich rzeczy jak ATARI 65 XE, oranżada w filii, smak batonika Duplo, jednego, jedynego kupionego w Baltonie za astronomiczną kasę. Przypuszczam, że nawet nie pamiętacie jak smakowało prawdziwe mięso czy jajka czy mleko.
No nie znam, bo dzięki bogu zaraz po amigach i commodorach przerzuciłem się na nintendo, pegasusa, a dalej na PSX, więc zamiast kupować drogi sprzęt, miałem ten sam ubaw jako "konsolowiec".Nieistotna pisze:Znacie uczucie kiedy do waszego Pentium 120MhZ 32mbRAM i kartą graficzną z 4MB pamięci, dokupujecie sobie akcelerator grafiki Voodoo 3DFX II? Z 8MB?
I sądzisz, że takie zawody ile jeszcze potrwają? Pięć lat? Góra dziesięć. I znikną na zawsze. Jeśli jeszcze gdzieś istnieje. Owszem, są zegarmistrzowie, ale przeważnie po dobrych szkołach i magii w ich zawodzie tyle co w klatce mojego chomika...Nieistotna pisze:Aczkolwiek uważam, że takie zawody jak Antykwariusz czy Zegarmistrz, są ponadczasowe i od zawsze budziły takie emocje. To nie tęsknota, bo jak widać jeszcze tacy są. Czarodzieje rzemiosła… Fakt, że to już rodzynki ale nadal są. Tą magię czuje się jak kupuje się Zenita albo akcesoria do niego. Jak zmienia się film. Jak czeka na wywołanie (nie mam jeszcze sprzętu do samodzielnego wywoływania).