Dzisiejszej nocy miałam nieciekawy sen, śnił mi się mój były, po tego rodzaju snach zazwyczaj nie zbyt dobrze się czułam ponieważ po przebudzeniu wracały przykre wspomnienia, lecz z czasem nauczyłam się olewać takowe wizję;
Zostałam zaproszona na spotkanie do domu byłego, czułam małe zadowolenie ponieważ bardzo chciałam się spotkać z jego bratem, którego bardzo lubiłam, mieliśmy również omówić pewne sprawy dotyczące komputerów.
Kiedy weszłam do pokoju gościnnego i eks do mnie przemawiał kątem oka dostrzegłam jego dziewczynę siedzącą w czerwonym fotelu, była dość blada, a na jej twarzy znajdowały się liczne piegi, nie kryła niezadowolenia na mój widok, ja na jej również.
Zaczęła dziwnie się zachowywać w moim towarzystwie, robiła jak to mówią sztuczny szum, niezadowolona z zachowania kobiety zwróciłam byłemu uwagę, typu, że jak na jego intelekt mógł sobie wybrać kogoś innego, on również wydawał się niezbyt zadowolony z wyczynów swej towarzyszki i z moich krytycznych uwag, jednak grzecznie mnie poprosił bym poczekała na niego w tym pokoju ponieważ on musi na chwilkę pilnie wyjść.
Czekałam dość długo on się nie zjawiał, zmęczona towarzystwem i nagadywaniem dziewczyny postanowiłam wyjść i pójść do domu, kiedy stanęłam w korytarzu uświadomiłam sobie, że znajduje się w swym mieszkaniu, drzwi frontowe lekko były uchylone, kiedy miałam zamiar do nich podejść we wnęce pojawiła się zakapturzona czarna postać rozchylająca drzwi swoją kościotrupią szponiastą ręką.
Krzyknęłam w stronę dziewczyny wciąż siedzącej w fotelu by tu podeszła i zobaczyła tą zmorę, lecz ona ani drgnęła, spojrzawszy szybko w stronę drzwi zobaczyłam iż postać zniknęła, a pojawił się w drzwiach były mówiąc ściszonym głosem, że nie wyjdę z tego pomieszczenia...
Ech, tyle już minęło i nie jesteśmy razem, w ogóle o nim nie myślę, a tu masz gad jeden nawiedza mnie jeszcze w snach, normalnie ręce opadają, ale patrząc pod względem symbolicznym to przyznaje ten sen w ogóle i to bardzo mi się nie podoba
