"to straszna cecha rodzaju ludzkiego"... nie prawda. cecha, ktora my nazywamy egoizmem, to najzwyklejszy instynkt przetrwania. tylko, ze my to (na swoje potrzeby) ladniej nazwalismy.
(...)
czlowiek wykazuje egoistyczne zachowania, bo taka mu kaze instynkt samoprzetrwania. jak nie dam tego, czy tamtego drugiej osobie, to bede mial ja. bede mial wiecej = moje szanse na przezycie/przetrwanie wzrosna. wszystkie egoistyczne zachowania maja przeciez tak na prawde na celu umocnienie, pod jakims wzgledem jednostki (wicej jedzenia, wiecej pieniedzy, wiecej wladzy, wiecje, wiecej... wiecej... )
egiozm zostal negatywnie nacechowany, jako dzialanie "anty spoleczne" i dla tego zle. niby racja... ale z drugiej strony... mocna jednostka, to moce spoleczenstwo. spoleczenstwo skladajace się z duzej ilosci slabych osobnikow, czy z malej ilosci silnych...?
i kolejna kwestja... przetrwaja najsilniejsi. beda mogli zdobywac wiecje, wiecje, bo byli wiekszymi egoistami ( silniejszy instynkt samoprzetrwania) i dla tego pozniej zwieksza się ich szansa na przekazanie swoich "silnych" genow (instynkt przedluzenia gatunku)
Nie zgadzam się. Egoizm to nie instynkt przetrwania.
Zwierzeta wzajemnie nie zabijaja się z nienawisci, z zazdrosci czy z innych uczuc. One to robia w walce o samice, w walce o jedzenie. My zabijamy z powodu naszych slabosci, a to nie instynkt, to folgowanie wlasnym slabosciom. Dlatego roznimy się od zwierzat i roslin.
Poza tym jedni roznia się od drugich. Czy silniejsza bedzie jednostka, ktora np. kradnie, bo jest silna fizycznie, od tej, ktora pracuje uczciwie na cos? (to tylko przyklad) Zlodziej bedzie silniejszy fizycznie, czlowiek uczciwy bedzie silniejszy duchowo, bedzie silniejszy w ufaniu innym, bedzie silniejszy w dzieleniu się z innymi.
Sa rozne rodzaje sily i w swiecie ludzkim mozemy wartosciowac je, jedne uwazac za wazniejsze dla nas, inne za oznaki slabosci.
Np. Moja matka byla tak wielka egoistka, ze w ogole nigdy nie zwazala na innych. Jak to się objawialo? Np. tym, ze nie spuszczala po sobie wody, bo jej to nie przeszkadzalo.
Tego nie mozna nazwac instynktem przetrwania.
A tak w ogole - czytam temat od poczatku, pierwszy raz, i nawiazuje do zagrzebanych juz watkow:)
____
Maestro: teraz juz wiem, dlacego interesujesz się magia egipska. przesle Ci ten podrecznik:)
Te znaki tybetanskie, o ktorych mowiles, nie przydadza się do niczego bez inicjacji? Nie ma co Ciebie o nie prosic? W ogole u mnie na uczelni jest tybetanski...ale niestety w tym samym czasie, kiedy mam japonski
![Smutny :(](./images/smiles/icon_sad.gif)
____
Czy człowiek budujacy dom będzie to robił nie używając narzedzi? Choc budynek będzie wydawał się trwały, po pierwszym mocniejszym podmuchu wiatru, rozsypie się.
Uważaj, żeby nie stało się to z twoją wiarą w siebie...
(Sorki, ze tak wyjmowane z kontekstu)
Mylisz pojecia porownujac magie z budynkiem. Jesli juz, to porownaj go z domem jako jednostka spoleczna (house i home). Magia rodzi się w Tobie i nie potrzebujesz do niej narzedzi. Im bardizej pozafizyczna jest, tym jest wyzsza. Tak uwazam.
___
Co do demonow... Moze powinnismy najpierw uscislic nasza terminologie?
Dla mnie "demon" to istota zla, o wiekszej sile ode mnie, czesto bardzo wielkiej i bardzo, bardzo zlej. Demon jest zawsze zly.
"Daimon" - to z greckiego cos wiecej niz duch, mniej niz bostwo. To istota "nathcniona" pierwsiastkiem "mocy", "boskosci". To cos co nie jest dusza czlowieka i nie istnieje pod warunkiem istenienia czlowieka.
Sa też twory myslowe, larwy, cos w tym stylu, ktore chca zyc i keiruja się instynktem. Ale to jeszcze nie sa demony z punktu pierwszego. One nie sa calkiem zle, sa zbudowane z naszego zla, a tak narpawde - z naszego cierpienia. Nie maja jednak indywidualnej swiadomosci. Choc po pewnym czasie ewoluuja, moim zdaniem przynajmniej.
A te rzeczy, ktore wynikaja z istnienia czlowieka - z jego mysli, uczuc itd., nie nazwalabym "demonami", bo to slowo w tym znaczeniu jest raczej psychologiczne, niz metafizyczne. Nasze demony to nasze slabosci.
Kazda z form rozumienia tego slowa moze byc niebezpieczna. ja się spotkalam na szczescie tylko z ta trzecia, z tym, co sama sobie stworzylam. I jeszcze się tego nie pozbylam, ale i tak wywolywalo wszystko to, co w "tradycyjnym" nekaniu. Tylko ze na bardzo niskim poziomie - strach, makabryczne wizje, strach, strach, jeszcze raz strach, natretne wdzieranie się w mysli, manipulowanie emocjami itd.... Do tego brak kontroli nad poszczegolnymi czesciami mnie, blokowanie kanalow energetycznych, a w rezultacie przewlekle dolegliwosci zdrowotne.
To cos powstalo we mnie, wiec sama musze sobie z tym poradzic.
i wiem, ze jest tylko jedno wyjscie - milosc.
Co do tych demonow z kategorii pierwszej. Jesliby przyjac to, co ja czuje, ze jest sluszne, to one tez "podswiadomie" daza do szczescia, do milosci. bo sa z niej stworzone. Sa jednak tak abrdzo nieszczesliwe, ze czyste zlo to jedyne, co moga ofiarowac. Jesliby im dac dawke milosci tak potezna, jak one, a wlasciwie potezniejsza, to moglyby zmienic forme swojego istnienia. Ale czy czlowiek jest w stanie dostapic tak wielkiej milosci?
Boje się ich bardzo, choc raczej co potezniejsze, mysle, nie zainteresuja się tak marnym stworzeniem, jak czlowiek. Ale niestety to, co widzimy na filmach, jest bardzo realne i to, co one moga z nami zrobic, jest bardzo ciezkie i trudne do kontroli. Tak wiec kontakt z "byle" zla istota to nie to samo co z demonem. Bo jak juz z demonem, to papa... Choc oczywiscie to sa domniemania:)
a...no i jeszcze jedna rzecz. "demon" jako zly chlopczyk, cierpiacy, chroniacy się przed zlym swiatem, ktory pragnie kobiety, ktora by się nim zaopiekowala i go zmienila i do tego byla bardzo namietna.... hehe. ja wiem, ze to brzmi infantylnie.... ale zdziwilibyscie się, ile z nas wyobraza sobie "zielonych" i "skrzydlatych" z pazurami, ogonami i samotnoscia w oczach.........
![Oczko ;)](./images/smiles/icon_wink.gif)
hehe.....
[ Dodano: 2005-12-05, 22:08 ]
kto przeczytal tego przyflugiego posta?
[ Dodano: 2005-12-06, 10:53 ]
przydlugiego (nie przyflugiego)