Myślę, że jak z każdą "nową" wiedzą potrzeba trochę czasu, żeby to przetrawić. Przetrawianie - to nic innego, jak włączanie nowych treści w struktury starych pojęć. Zupełnie niepotrzebnie (albo może taki był zamiar) mówienie o WM rozpoczyna się od warstwy sensacyjnej : jakieś tajemnicze jaskinie, jakas organizacja, która zataja, jakiś James czy inny "Neruda"... Własnie ten wątek ( i niestety TYLKO ten) był poruszony w Nieznanym Świecie z maja 2005 r. natomiast niewiele mówione jest o meritum. A meritum to: - wprowadzenie do globalnego (czyt. organiczającego dla niektórych) umysłu nowych pojęć. No, np:, że Pan Bóg to nie ten starszy gość z brodą, który wgląda w krocze ludzkosci i liczy "numerki" ( grzech!
![Języczek :P](./images/smiles/icon_razz.gif)
) albo, że człowiek jest kims innym niz się dotychczas wydawało ( zlepek gliny i dechu Boga).
Kiedyś taka wiedza podawano wybranym w ośrodkach wtajemniczeń po spełnieniu surowych wymogów - dziś każdy może się z tym zapoznać. Ale jednak nie każdy... naturalną barierą jest - niezrozumienie.
Takie czasy przyszły, żeby nikt nie mógł się wykręcic, że nie wiedział...
Poruszyłam ten temat, bo mam te emocje, o których wspominałam...
Nie zdarzało mi się to dotychczas, więc pytam, może ktoś wie co to jest?