Mieliście kiedyś kontakt z duchem?
-
- Dyskusjoholik
- Posty: 776
- Rejestracja: 2005-04-26, 15:52
- Lokalizacja: z Łodzi
-
- Forumowy maniak
- Posty: 351
- Rejestracja: 2006-07-26, 14:57
-
- Dyskusjoholik
- Posty: 776
- Rejestracja: 2005-04-26, 15:52
- Lokalizacja: z Łodzi
-
- Forumowy maniak
- Posty: 351
- Rejestracja: 2006-07-26, 14:57
OK, gdyby przydarzyło mi się spotkanie z duchem starego gwałciciela z czterema rękami, z pewnością tak bym to opisała. A że była to dziewczyna, to już nie moja wina. Tym bardziej, że zdarzyło mi się ją nawet widzieć w gronie przyjaciół... A jeszcze musiałabym sprawdzić historię swojego domu, bo jest dość stary i krążą o nim pogłoski...
Ale jeśli jakiś problem, to już się w tym temacie nie odezwę i tyle
Przepraszam, że nie mogłam być bardziej oryginalna, ale to raczej ode mnie nie zależało
Ale jeśli jakiś problem, to już się w tym temacie nie odezwę i tyle
Przepraszam, że nie mogłam być bardziej oryginalna, ale to raczej ode mnie nie zależało
Po pierwsze witam wszystkich forumowiczów - jestem tu nowy.
Miałem kiedyś kontakt z... poltergeistem(?): wychodząc z domu, założyłem czapkę. Krzątałem się po przedpokoju i w pewnym momencie stwierdziłem, że nie mam czapki na głowie. Obróciłem się parę razy, i czapka spadła na moją głowę, jakby z powietrza.
Może mi się coś przywidziało?
Pozdrawiam, Roman.
Miałem kiedyś kontakt z... poltergeistem(?): wychodząc z domu, założyłem czapkę. Krzątałem się po przedpokoju i w pewnym momencie stwierdziłem, że nie mam czapki na głowie. Obróciłem się parę razy, i czapka spadła na moją głowę, jakby z powietrza.
Może mi się coś przywidziało?
Pozdrawiam, Roman.
Darnok, mogę ale to chyba wyjdzie niezły referat najpierw opisze na brudno a potem wam wkleje
[ Dodano: 01-08-2006, 13:08 ]
"Cleric przynudza" odc. 1
Może najpierw przybliżę gdzie mieszkam. Przez moje osiedle biegnie
ulica, po jednej str stoi mój blok, po drugiej jest park i mur
cmentarny. Park jest naprawdę duży, kiedyś przed wojną pełnił funkcję
wielkiego niemieckiego cmentarza. Po wojnie, gdy siłą wysiedlono
Niemców, cmentarz zdemolowano (trudno się dziwić, bolesne wspomnienia
były wtedy wciąż świeże). Nagrobki i płyty potłuczono, poprzewracano,
pozacierano napisy i wywieziono. Ostała się cmentarna kaplica, która
dziś jest rozbudowana i służy nam jako parafia, jeden pomnik (piękna
rzeźba zapłakanego anioła, który klęczy nad dzbanem - kwiaty tam się
wsadzało - z napisem: auch der schmerz is Gottes bote - także ból jest
Bozym posłańcem), i 2 płyty nagrobne (jedna koło placu zabaw z
zatartymi napisami juz zarosła i jej nie widać, druga ostała się celowo
lub przypadkiem, to nagrobek Żydówki - niszczono widac tylko niemieckie
groby). W dodatku na cmentarzu jest bunkier (nie wiem co robił na
cmentarzu). Na terenie wytyczono nowe ściezki (część ścieżek przebiega
tak jak aleje cmentarne), ogólne cały park usiany jest wystającymi z
ziemi fragmentami nagrobków (troche upiorny widok ale trzeba się już
dziś dobrze przyjżec, bo zarosły trawą), a spacerowicze chodzą "po
trupach" dosłownie, bo kości wciąż są zakopane. Ogólnie atmosfera tego
parku jest dziwna, niespokojna.
[ Dodano: 01-08-2006, 13:09 ]
Od zawsze miałam wrażenie czyjejś niewidzialnej obecności przy mnie. I
nie była to bynajmniej obecnośc, która uspokaja czy sprawia radośc.
Była raczej krępująca, natarczywa i nieprzyjemna. W tym okresie miałam
przerażające koszmary o czymś w rodzaju demona czy złego ducha (postać
z czarnej mgły), która zawsze chciała mi zrobić krzwdę, ale jakoś nie
mogła. W wieku 8 lat opiekowała się mną ciocia, w sensie przychodziła
rano i wysyłała mnie do szkoły. Pewnego ranka leżałam w łóżku i
usłyszałam w drugim pokoju dzwiek jaki wydaje wysuwana i wsuwana
szuflada. Pomyslałam, że jeszcze są moi rodzice i zawołałam ich.
Odpowiedziała mi cisza, wiec zawołałam jeszcze raz. Tym razem
usłyszałam zatrzaskiwane z furią drzwiczki (mamy taki duży regał w
pokoju),i odgłos jak gdyby wszystkie szuflady drzwiczki i inne nagle
zaczeły zyc swoim zyciem, wysuwały się, otwierały zamykały trzaskały,
najpierw dość spokojnie, ale po chwili coraz szybciej i mocniej.
Zupełnie jakby ktoś bardzo rozzłoszczony czegoś intensywnie szukał.
Jako 8 letnie dziecko byłam przerazona i schowałam się pod kołdrę (dziś
pewnie poszłabym zobaczyc to na własne oczy). Wtedy szafa w przedpokoju
zaczęła szaleć, a zaraz po niej szafa w moim pokoju. Nagle w zamku
usłyszałam klucz i wszystko natychmiast ustało. Nie musze chyba
wyjaśniać jaka mine miała ciocia widząc mnie zaryczaną i trzesącą się
ze strachu Od tamtego wydarzenia dziwna obecnośc stała się dla mnie
bardziej wyczuwalna. Nie widziałam tego czegos, ale czułam, jak chodzi
po mieszkaniu, albo staje koło mnie i patrzy co robię. W domu zaczęły
ginąć małe przedmioty (wszystkie łyzeczki do herbaty), i kiwać wiszące
rzeczy, tylko wtedy gdy byłam sama, lub gdy tylko ja mogłam to
dostrzec. Nie byłam szczęśliwa z tego powodu. Gdy dowiedziała się o
tych przygodach babcia mojej koleżanki (czarownica), orzekła iz jest to
zły duch, dała mi specjalną modlitwę i kazała się modlic. Duch zniknął.
Nastąpił dla mnie okres spokoju, nie czułam niczego podejrzanego.
Trwało to parę lat, aż tu pewnego dnia, siedzę w domu sama i słysze jak
w drugim pokoju ktoś (coś) podnosi flakonik z perfumami z półki mamy,
wzdycha (kobiecym głosem) i odstawia go na miejsce. Nastepnie fotel
skrzypnął, jakby ktoś opadł na niego całym ciałem i usłyszałam
westchnienie (męskie). Zaczęłam nasłuchiwać i usłyszałam jak w kuchni
ktoś bierze łyzkę metalową, energicznie miesza nia w szklance z wodą
(tłukł łyżką o szklankę) i rzucą ją do zlewu. Innym razem gdy
wychodziłam do szkoły i nakładałam buty coś westchneło mi prosto nad
uchem - spanikowałam i zwiałam
[ Dodano: 01-08-2006, 13:09 ]
Znów nastała przerwa, ale juz nie tak długa jak ostatnio.
Przyszedł ksiądz po kolendzie i dał mi obrazek poświęcony. Obrazek
leżał u mnie na biurku, na rogu stała lampka, którą ciężko przestawić,
bo ma naciągnięty mocno kabel. Raz przyszłam ze szkoły i od progu
usłyszałam cichutka piosenkę śpiewaną dziewczęcym głosikiem. Piosenka
była wesoła, ale tak cicha, że nie mogłam usłyszeć słów. Pomyślałam, że
zostawiłam włączone radio jak wychodziłam. Ale było wyłączone.
Pomyslałam, że to od sąsiadów, ale gdy tylko przekroczyłam próg mojego
pokoju piosenka ucichła a ja zobaczyłam, że lampka stoi na środku blatu
zasłaniając święty obrazek. Zupełnie jakby czemuś przeszkadzał lub
złościł. Pare dni później wstałam z łóżka i nagle poczułam się
strasznie zmęczona i przygnębiona. Gdy wychodziłam z domu wszystko było
ok, ale po wejsciu do mieszkania czułam dziwna atmosferę. Powietrze
wydawało się takie gęste, ciężkie i czułam wielką nagromadzoną złość,
skierowana przeciw mnie. Z każdym dniem czułam się gorzej, jakby ta
złośc mnie wyniszczała. Miałam wrażenie że ta energia podąża za mną i
chce mi się dobrac do skóry, a to że nie może wprawia ja w jeszcze
większą złość. W końcu byłam juz tak przybita i nieszczęśliwa, że nagle
poczułam w sobie wielką siłę i zdecydowanie, W myślach powiedziałam
temu czemuś : mam cie dosyć, wynoś się, nie będziesz mnie tu dołował
kimkolwiek jesteś. I wtedy w nocy przysnił mi się dziwny sen świadomy.
Byłam w swoim pokoju i to coś stało się dla mnie widoczne. Wyglądało
jak czarna chmura pod sufitem, która kotłuje się ze złości. Ja
siedziałm na podłodze z czosnkiem w dłoni (prosze się nie smiać) i nie
czując wogóle strachu powiedziałam: jeśli czosnek pomaga w leczeniu
choroby to wyleczy ten dom z ciebie. Chmura się zakotłowała i
zasyczała, a ja podzieliłam czosnek na 4 czesci i kązdą połozyłam w 1
rogu pokoju. POtem siadłam na środku i przyglądałąm się jak chmura boi
się tego, że ja się nie boję i powoli znika i słabnie. Gdy była już na
tyle mała, że mieściła się w 1 rogu powiedziałam jej : precz i nie
wracaj. Obudziłam się rano i prosze was, nastrój wspaniały, atmosfera
wspaniała a złego czegos juz nie było i nie ma do tej pory.
Wspomniałam o cmentarzu bo jestem prawie pewna, że te dziwne rzeczy
przychodzą stamtąd, a złoszczą się bo pozbawiono ich nagrobków i
spokoju. Tyle z mojej strony, kto dał rade dobrnąc do końca na trzeźwo
- gratulujemy
[ Dodano: 01-08-2006, 13:08 ]
"Cleric przynudza" odc. 1
Może najpierw przybliżę gdzie mieszkam. Przez moje osiedle biegnie
ulica, po jednej str stoi mój blok, po drugiej jest park i mur
cmentarny. Park jest naprawdę duży, kiedyś przed wojną pełnił funkcję
wielkiego niemieckiego cmentarza. Po wojnie, gdy siłą wysiedlono
Niemców, cmentarz zdemolowano (trudno się dziwić, bolesne wspomnienia
były wtedy wciąż świeże). Nagrobki i płyty potłuczono, poprzewracano,
pozacierano napisy i wywieziono. Ostała się cmentarna kaplica, która
dziś jest rozbudowana i służy nam jako parafia, jeden pomnik (piękna
rzeźba zapłakanego anioła, który klęczy nad dzbanem - kwiaty tam się
wsadzało - z napisem: auch der schmerz is Gottes bote - także ból jest
Bozym posłańcem), i 2 płyty nagrobne (jedna koło placu zabaw z
zatartymi napisami juz zarosła i jej nie widać, druga ostała się celowo
lub przypadkiem, to nagrobek Żydówki - niszczono widac tylko niemieckie
groby). W dodatku na cmentarzu jest bunkier (nie wiem co robił na
cmentarzu). Na terenie wytyczono nowe ściezki (część ścieżek przebiega
tak jak aleje cmentarne), ogólne cały park usiany jest wystającymi z
ziemi fragmentami nagrobków (troche upiorny widok ale trzeba się już
dziś dobrze przyjżec, bo zarosły trawą), a spacerowicze chodzą "po
trupach" dosłownie, bo kości wciąż są zakopane. Ogólnie atmosfera tego
parku jest dziwna, niespokojna.
[ Dodano: 01-08-2006, 13:09 ]
Od zawsze miałam wrażenie czyjejś niewidzialnej obecności przy mnie. I
nie była to bynajmniej obecnośc, która uspokaja czy sprawia radośc.
Była raczej krępująca, natarczywa i nieprzyjemna. W tym okresie miałam
przerażające koszmary o czymś w rodzaju demona czy złego ducha (postać
z czarnej mgły), która zawsze chciała mi zrobić krzwdę, ale jakoś nie
mogła. W wieku 8 lat opiekowała się mną ciocia, w sensie przychodziła
rano i wysyłała mnie do szkoły. Pewnego ranka leżałam w łóżku i
usłyszałam w drugim pokoju dzwiek jaki wydaje wysuwana i wsuwana
szuflada. Pomyslałam, że jeszcze są moi rodzice i zawołałam ich.
Odpowiedziała mi cisza, wiec zawołałam jeszcze raz. Tym razem
usłyszałam zatrzaskiwane z furią drzwiczki (mamy taki duży regał w
pokoju),i odgłos jak gdyby wszystkie szuflady drzwiczki i inne nagle
zaczeły zyc swoim zyciem, wysuwały się, otwierały zamykały trzaskały,
najpierw dość spokojnie, ale po chwili coraz szybciej i mocniej.
Zupełnie jakby ktoś bardzo rozzłoszczony czegoś intensywnie szukał.
Jako 8 letnie dziecko byłam przerazona i schowałam się pod kołdrę (dziś
pewnie poszłabym zobaczyc to na własne oczy). Wtedy szafa w przedpokoju
zaczęła szaleć, a zaraz po niej szafa w moim pokoju. Nagle w zamku
usłyszałam klucz i wszystko natychmiast ustało. Nie musze chyba
wyjaśniać jaka mine miała ciocia widząc mnie zaryczaną i trzesącą się
ze strachu Od tamtego wydarzenia dziwna obecnośc stała się dla mnie
bardziej wyczuwalna. Nie widziałam tego czegos, ale czułam, jak chodzi
po mieszkaniu, albo staje koło mnie i patrzy co robię. W domu zaczęły
ginąć małe przedmioty (wszystkie łyzeczki do herbaty), i kiwać wiszące
rzeczy, tylko wtedy gdy byłam sama, lub gdy tylko ja mogłam to
dostrzec. Nie byłam szczęśliwa z tego powodu. Gdy dowiedziała się o
tych przygodach babcia mojej koleżanki (czarownica), orzekła iz jest to
zły duch, dała mi specjalną modlitwę i kazała się modlic. Duch zniknął.
Nastąpił dla mnie okres spokoju, nie czułam niczego podejrzanego.
Trwało to parę lat, aż tu pewnego dnia, siedzę w domu sama i słysze jak
w drugim pokoju ktoś (coś) podnosi flakonik z perfumami z półki mamy,
wzdycha (kobiecym głosem) i odstawia go na miejsce. Nastepnie fotel
skrzypnął, jakby ktoś opadł na niego całym ciałem i usłyszałam
westchnienie (męskie). Zaczęłam nasłuchiwać i usłyszałam jak w kuchni
ktoś bierze łyzkę metalową, energicznie miesza nia w szklance z wodą
(tłukł łyżką o szklankę) i rzucą ją do zlewu. Innym razem gdy
wychodziłam do szkoły i nakładałam buty coś westchneło mi prosto nad
uchem - spanikowałam i zwiałam
[ Dodano: 01-08-2006, 13:09 ]
Znów nastała przerwa, ale juz nie tak długa jak ostatnio.
Przyszedł ksiądz po kolendzie i dał mi obrazek poświęcony. Obrazek
leżał u mnie na biurku, na rogu stała lampka, którą ciężko przestawić,
bo ma naciągnięty mocno kabel. Raz przyszłam ze szkoły i od progu
usłyszałam cichutka piosenkę śpiewaną dziewczęcym głosikiem. Piosenka
była wesoła, ale tak cicha, że nie mogłam usłyszeć słów. Pomyślałam, że
zostawiłam włączone radio jak wychodziłam. Ale było wyłączone.
Pomyslałam, że to od sąsiadów, ale gdy tylko przekroczyłam próg mojego
pokoju piosenka ucichła a ja zobaczyłam, że lampka stoi na środku blatu
zasłaniając święty obrazek. Zupełnie jakby czemuś przeszkadzał lub
złościł. Pare dni później wstałam z łóżka i nagle poczułam się
strasznie zmęczona i przygnębiona. Gdy wychodziłam z domu wszystko było
ok, ale po wejsciu do mieszkania czułam dziwna atmosferę. Powietrze
wydawało się takie gęste, ciężkie i czułam wielką nagromadzoną złość,
skierowana przeciw mnie. Z każdym dniem czułam się gorzej, jakby ta
złośc mnie wyniszczała. Miałam wrażenie że ta energia podąża za mną i
chce mi się dobrac do skóry, a to że nie może wprawia ja w jeszcze
większą złość. W końcu byłam juz tak przybita i nieszczęśliwa, że nagle
poczułam w sobie wielką siłę i zdecydowanie, W myślach powiedziałam
temu czemuś : mam cie dosyć, wynoś się, nie będziesz mnie tu dołował
kimkolwiek jesteś. I wtedy w nocy przysnił mi się dziwny sen świadomy.
Byłam w swoim pokoju i to coś stało się dla mnie widoczne. Wyglądało
jak czarna chmura pod sufitem, która kotłuje się ze złości. Ja
siedziałm na podłodze z czosnkiem w dłoni (prosze się nie smiać) i nie
czując wogóle strachu powiedziałam: jeśli czosnek pomaga w leczeniu
choroby to wyleczy ten dom z ciebie. Chmura się zakotłowała i
zasyczała, a ja podzieliłam czosnek na 4 czesci i kązdą połozyłam w 1
rogu pokoju. POtem siadłam na środku i przyglądałąm się jak chmura boi
się tego, że ja się nie boję i powoli znika i słabnie. Gdy była już na
tyle mała, że mieściła się w 1 rogu powiedziałam jej : precz i nie
wracaj. Obudziłam się rano i prosze was, nastrój wspaniały, atmosfera
wspaniała a złego czegos juz nie było i nie ma do tej pory.
Wspomniałam o cmentarzu bo jestem prawie pewna, że te dziwne rzeczy
przychodzą stamtąd, a złoszczą się bo pozbawiono ich nagrobków i
spokoju. Tyle z mojej strony, kto dał rade dobrnąc do końca na trzeźwo
- gratulujemy
Załóż konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji
Aby wysłać odpowiedź, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem
Załóż konto
Nie masz konta? Zarejestruj się, aby dołączyć do naszej społeczności
Członkowie forum mogą zakładać tematy i śledzić odpowiedzi
Jest to bezpłatne i zajmuje tylko minutę