kontynuuję temat
kilka ciekawych fragmentów tutaj wkleję
Testy z udziałem różdżkarzy
W końcu marca 1979 r.w pobliżu miasta Formello koło Rzymu przeprowadzono kontrolowany test zdolności różdżkarskich, na który zaproszono sławnych różdżkarzy włoskich. Warunki konkursu były z nimi uzgodnione. Dla zwycięzcy konkursu wyznaczono nagrodę w wysokości 10 000 dolarów. Test polegał na tym, aby wykryć wodę płynącą w ilości co najmniej 5 litrów na sekundę w rurze o średnicy 8 cm, znajdującej się na głębokości 0,5 m. Pod powierzchnią placu testowego umieszczono trzy różne rury, którymi mogła płynąć woda. Specjalny zawór pozwalał płynąć wodzie tylko przez jedną rurę. Była ona wybierana przypadkowo bez wiedzy uczestników konkursu. ... Żaden z uczestników konkursu nawet w przyblliżeniu nie odgadł lokalizacji rur (za [9]).
Ciekawą informację na podstawie statystyki obejmującej 3600 studni kopanych w Nowej Południowej Walii w latach 1918 - 1943 podaje J. G. Taylor (za [9]). Tylko 70% studni wykopanych w miejscach wskazanych przez różdżkarzy dawało wodę w znacznych ilościach (ponad 100 galonów na godzinę), podczas gdy to samo dotyczyło 84% studni wykopanych według wskazań geologów. Liczba studni zupełnie suchych była dwukrotnie większa (14,7%) wśród studni różdżkarzy, niż wśród studni geologów (7,4%).
W sierpniu 1949 r.Amerykańskie Stowarzyszenie Różdżkarzy przeprowadziło kontrolowany test polegający na wskazaniu miejsca kopania studni w pewnym terenie. W tescie wzięło udział 27 różdżkarzy i 2 geologów. Należało wybrać miejsce oraz ocenić głębokość, na jakiej jest woda. Wykopano następnie studnie w miejscach wskazanych przez uczestników testu. Nie zawiedli jedynie geolodzy, którzy posługiwali się metodami konwencjonalnymi.
W 1987 r.w Monachium w podobnym eksperymencie wzięło udział 40 różdżkarzy, których umieszczono na drugim piętrze budynku, podczas gdy na parterze tego samego budynku znajdowały się rury z płynącą wodą. Mieli oni ustalić lokalizację rur. Po setkach prób tylko jeden z różdżkarzy ustalił prawidłowo położenie rur (za "FOCUS" nr 9(24), wrzesień 1997 r., str. 20).
Również piszący te słowa w czasie 30-letniej praktyki geotechnicznej zweryfikował, zawsze w obecności świadków, ponad 150 ekspertyz różnych radiestetów w zakresie poszukiwania wody, oceny budowy geologicznej podłoża gruntowego, poszukiwania osób zaginionych. Niestety, większość ekspertyz było zupełnie nietrafionych, niewiele z nich tylko z grubym przybliżeniem dawało zadowalającą odpowiedź.
Podobny sceptycyzm wyrażają opinie uznanych fizyków (np. Andrzej K. Wróblewski [9], J. G. Taylor - E. Balanovski, "Is There Any Scientific Explanation of the Paranormal?", Nature 1979, tom 279, str. 631-633 - także prof. dr hab. Henryk Szydłowski, fizyk z UAM, z zespołem).
http://www.staff.amu.edu.pl/~pkisz/janjez.html
Przystąpmy teraz do drugiego dogmatu radiestezyjnego. Czy wszystko promieniuje i czy szczególnie czynią to podziemne "żyły wodne", obecnie raczej nazywane ciekami wodnymi? Czy może to być jakieś bardzo szkodliwe oddziaływanie na nasze zdrowie, zwłaszcza przez dłuższy czas? Na ile są uzasadnione owe "ekspertyzy radiestezyjne"?
Pomijając problem istnienia nieznanych postaci energii ograniczę się do tych, które fizycy znają i to znają bardzo dobrze. Najważniejszym i właściwie jedynym kandydatem mogą być fale elektromagnetyczne. Teoria elektromagnetyzmu (równania Maxwella) ma już 150 lat i jest wielorako sprawdzona i stanowi podstawę teorii względności. Do dziś nie znamy zjawisk z nią sprzecznych Przewidziała ona istnienie fal elektromagnetycznych, które dopiero później zostały odkryte i praktycznie zastosowane i to dopiero po kilkudziesięciu latach. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że właściwości tzw. "promieniowania radiestezyjnego" nie dają się pogodzić z teorią elektromagnetyzmu.Powodów jest wiele i tylko niektóre tu wymienię. Podczas gdy dla wywoływania chorób i mutacji potrzebne są fale bardzo krótkie (takie bowiem rozporządzają odpowiednią energią), to przez ziemię z łatwością przechodzą jedynie fale bardzo długie. Te znowu nie mogłyby tworzyć wąskiej wiązki o ostrych granicach wyczuwalnej przez radiestetów np. na 30 piętrze. Z kolei fale bardzo krótkie, np. rentgenowskie i promieniowanie gamma jest bardzo łatwo wykrywalne przez nowoczesne fotopowielacze, które są czulsze od ludzkiego oka i to nawet w najkorzystniejszym dla niego zakresie. W ogóle nasza nowoczesna aparatura pomiarowa jest ogromnie czuła i tego nie można niedoceniać. Przy jej pomocy uzupełniamy braki naszych zmysłów i to jest triumfem umysłu nad materią. Na dodatek geologia i hydrogeologia inaczej tłumaczą zaleganie i przemieszczanie wód podziemnych i to nie przy pomocy przestarzałych pojęć "żył wodnych". To dlatego obecnie radiesteci używają terminu: "cieki wodne" albo "izolowane cieki wodne". Tak więc, delikatnie mówiąc, koncepcji radiestezyjnych nie potwierdza , ani fizyka, ani geologia, ani medycyna.
http://www.staff.amu.edu.pl/~pkisz/uwagi.htm
Teoria wahadła
Teoria wahadła zajmuje kilka stron w każdym uniwersyteckim podręczniku fizyki. Pomijając wzory matematyczne można powiedzieć, że drgania wahadła polegają na okresowej zamianie energii ruchu (energii kinetycznej) na energię przyciągania ziemskiego (energię potencjalną). Wahadło wytrącone ze stanu spoczynku podczas wychylania lekko unosi się tracąc prędkość aż do zatrzymania ruchu, następnie opada znowu nabierając prędkości. W położeniu środkowym, najniższym, osiąga prędkość maksymalną i dalej znowu się wznosi wytracając prędkość. Jeśli do układu nie dostarczamy energii z zewnątrz, energia wahadła powoli zamienia się na ciepło, wskutek oporu stawianego przez powietrze, tarcia w nitce, na której zawieszono ciężarek, bądź tarcia w łożysku. W miarę upływu czasu, w wyniku utraty energii, drgania stają się coraz mniejsze, co w końcu powoduje zatrzymanie wahadła. Czas, w jakim wahadło z jednego skrajnego wychylenia poprzez drugie skrajne wychylenie wraca z powrotem do pierwszego nazywamy okresem wahadła, a ilość przebiegów wahadła w jednej sekundzie nazywana jest częstotliwością drgań.
Mimowolne drgania mięśni
Zawieszając skupioną w małej objętości masę na bardzo cienkiej i elastycznej nitce, minimalizujemy straty energii, osiągając wydłużenie czasu wahania. Tak dzieje się również, kiedy obrączkę zawiesić na długim kobiecym włosie, co dla wahadłującego może mieć znaczenie psychologiczne lub wręcz magiczne. Pierwsze próby posługiwania się wahadełkiem wykonywano często właśnie przy pomocy złotej obrączki zawieszonej na włosie. Pozycja ręki trzymającej wahadło jest stosunkowo męcząca, co w rezultacie powoduje zmęczenie pewnych partii mięśni i mimowolne ich drganie. Drgania mięśni powodują dostarczanie energii do układu wahadła zawieszonego na nitce, pobudzając z kolei do ruchu samo wahadło. Radiesteta obserwujący drgania wahadła może im przeciwdziałać przez ich kompensowanie ruchem ręki bądź je wzbudzać przez podtrzymywanie drgań. Konieczna tu jest obserwacja wahadła i dlatego dobre rezultaty osiąga się przy pracy z wahadłem błyszczącym. W naszych badaniach zaobserwowaliśmy też pewną prawidłowość. Zamknięcie oczu powodowało wytłumienie drgań wahadła, a osoby niewidome w ogóle nie mogły się nim posługiwać.
Okres drgań wahadła zależy bezpośrednio od długości nici. Dla wahadła o długości 25 cm okres drgań wynosi 1 sekundę. Przy wahadle 4 razy krótszym (6,25 cm) otrzymujemy dwa okresy drgań na jedną sekundę. Okres drgań jest wprost proporcjonalny do pierwiastka kwadratowego z długości nici. Badając amplitudę, czyli odległość między dwoma skrajnymi położeniami wahadła w zależności od długości nici, w czasie pomiarów przetestowaliśmy kilkadziesiąt osób. Najlepiej w ręku radiestety poruszało się wahadło o długości 5-30 cm, przy czym długości były różne dla różnych osób. Nie zaobserwowano jednak występowania jakiejś jednoznacznej zależności od długości nici. Gdyby ręka miała drgać z określoną częstotliwością, to należało się spodziewać drgań wahadła jedynie przy określonej długości n.
http://www.staff.amu.edu.pl/~pkisz/cowarto.htm