Pomoc w zdjęciu klątwy

[Telestar]

Witam. Jestem tu nowy i przeglądając tematy postanowiłem spróbować zwyczajnie spytać się o rade i pomoc.
Od wielu lat myślę i to graniczy wręcz z przekonaniem że ktoś kiedyś albo rzucił na mnie jakąś klątwę czy zły urok.
Moi przyjaciele którzy znają mnie od lat sami to dostrzegają że coś jest nie tak bo mam ogromnego pecha.
Czuje nie raz że coś jakby nie pozwalało mi się rozwinąć. Jak tylko zaczyna się dziać coś dobrego to dzieje się coś przysłowiowo "podcina skrzydła".
Kiedyś poszedłem nawet do takiej szeptuchy która wzięła jajka, turlała mi nimi po głowie i klatce piersiowej i plecach, wbijała je do szklanki z wodą i dolewała wody święconej.
Nie wiem jak ale z tego potrafiła coś odczytać. Na początku średnio w to wierzyłem do póki nie zaczęła mówić o rzeczach o których tylko ja wiem.
Natomiast co warte jest zaznaczenia, powiedziała że ktoś, jakaś kobieta i tutaj cytuję "od lat trzyma nad Tobą bata".
Nie wiem kto to może być, nie wiem o kogo może chodzić. Szczerze mówiąc nawet się nie domyślam. Kiedyś przez chwile podejrzewałem jedną starszą kobietę, ale po jej śmierci nic się na lepsze nie zmieniło.
Ta postać kobiety łączy się u mnie z tym że będąc dzieckiem, miałem może wtedy jakieś 8-9 lat doświadczałem obecności zmory. Objawiało się to tym że na początku słyszałem kroki jakby ktoś po drewnianym parkiecie
u mnie w pokoju chodził w szpilkach. Następnym "etapem" było to kiedy to ze snu wybudzał mnie przeraźliwy kobiecy krzyk. Dosłownie tak jakby jakaś kobieta krzyczała mi prosto do ucha.
Nie chcę się tu użalać nad sobą bo domyślam się że każdy z nas ma w mniejszym bądź większym stopniu źle. Po prostu w żadnej ale to dosłownie żadnej dziedzinie życia mi nie idzie.
I tak jak próbuję sobie logicznie tłumaczyć na przykład problemy finansowe z którymi się borykam od lat że to moja wina bo potrafię dobrze się gospodarować finansami, tak na przykład
odkąd rozstałem się z moją już byłą żoną, żyję w jak ja to mówię "pętli spierdolenia" (wybaczcie za wulgaryzmy). Bo poznałem różne kobiety w moim życiu po rozwodzie, ale za każdym razem jest tak
że albo to ktoś się zakocha we mnie a ja nie potrafię odwzajemnić tych uczuć choćbym miał na uszach stanąć, albo to ja się zakocham a ta osoba nie potrafi odwzajemnić. Nie ma nic po środku. Nie ma równowagi.
Myślałem że tak już jest, ale kiedy to się pojawia znowu i znowu i znowu... Nie chce tutaj żadnych zaklęć i uroków żeby ktoś mnie pokochał, bo po 1 nie wiem czy coś takiego w ogóle istnieje a po drugie nie czułbym się szczęśliwy wiedząc
że tak na prawdę zmuszam kogoś do czegoś wbrew jej woli. Chciałbym po prostu zrzucić z siebie, cokolwiek zostało na mnie rzucone. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i proszę o wyrozumiałość.

[prawicowybrudas]

Ja na twoim miejscu wybrał bym się do spowiedzi z całego życia oraz pozbył się różnych symboli okultystycznych jeśli takowe posiadasz,typu pentagram itd.

[txf]

Klatwy moj drogi to byly w sredniowieczu, a dzis jest terapeuta lub coach oraz praca nad soba. W swietle dzisiejszej wiedzy psychologicznej u podstaw nieudanych relacji lezy nieuleczona relacja z matka a za klatwa prZyjmowanie postawy ofiary oraz nieuswiadomianie sobie swoich przekonan i postaw. Zamiast szeptuchy to jzu chgba lepiej isc na modne dzis ustawienia hellingera.
Master your life, okolice ciala to tylko niekore kanaly ktore moge Ci polecic odnosnie terapii i samorozwoju.
Powodzenia

[RHC]

Często proszę ziewać być może to pomoże

[AlbertKowalski]

Hehe... Na co ma pomóc ziewanie?