Anonymous pisze:Patrzę. Czytam. Płaczę.
Magya to nie tylko Sztuka powodowania zmian podług swojej Prawdziwej Woli, ale i sztuka samokontroli.
Podczas gdy lwia część piszących epatuje chorą esencją nienawiści, syci się nieszczęściem, przechwala co też wielkiego potrafi, jak bardzo jest w stanie zrujnować drugą istotę.
Hip hopowi specjaliści od rzucania klątw. Młodociani guślarze od siedmiu boleści. Często zwyczajnie pryszczate dzieci cyberokultyzmu, pragnące sprawować sąd nad światem. A dlaczego?
"Bo wyśmiała moją torebkę..."
"Bo obrabiał mi tyłek..."
"Bo zaczeła podrywać mojego faceta..."
"Bo jest mi winny dwa zeta, a nie oddał..."
...
Doprawdy, ważkie powody by napędzać gniewem spiralę, pobudzać plan astralny, kształtować otoczenie, przeciw Woli wszystkiego co się rusza.
"Czyń Wolę swoją niechaj będzie całym prawem"-przeczytał zarumieniony Janek i pomny nauk "fjielkiego" mistrza Spare'a rozpoczął inwokację do Marsa o rychłą destrukcję kolegi.
To, że Wola Janka nie powinna kolidować z Wolą drugiej osoby już nie doczytał.
...
Marzę, by do każdego osiedlowego Fratera dobrał się Prawdziwy adept magyi negatywnej.
A z pewnością taka kolejna inkarnacja zapomnianego boga/demona/Leviego/wpisz co chcesz/ poczułaby różnicę.
Żal mi tylko tych dawno zapomnianych perskich czarowników, europejskich PRAWDZIWYCH wiedźm, greckich magów. Tych wszystkich, ktorzy by zyskać chcieli dawać. A oddawali całe życie.
Pozdrawia i w pas się kłania
Życzliwy.
Życzliwy... napisałeś tak wiele w tak niewielu słowach.... chwyciłeś mnie za serce .... nic więcej nie można już napisać....
adept magyi negatywnej- tego spotkania nie życze nikomu... nawet wrogom...