Reinkarnacja
Reinkarnacja
Nie chciala bym znowu namieszac, wiec od razu przepraszam, jesli temat zostal umieszczony w niewlasciwym dziale, ale reinkarnacja, jako czesc poznawania siebie i kolejny etap w naszym rozwoju dochowym pasuje mi najbardziej.
Wracajac do tematu...Czy wierzycie wreinkarnacje? czy wiecie, kim byliscie w poprzednim wcieleniu? jakie sa metody poznawania przeszlych zyc? jakie mieliscie sytuacje, w ktorych poprzednie wcielenie mialo wplyw na obecne zycie?
Wracajac do tematu...Czy wierzycie wreinkarnacje? czy wiecie, kim byliscie w poprzednim wcieleniu? jakie sa metody poznawania przeszlych zyc? jakie mieliscie sytuacje, w ktorych poprzednie wcielenie mialo wplyw na obecne zycie?
Inkarnacja... Hmm to dosyc ciekawy temat... bo w sumie zwiazany z bogiem... a raczej jego planami wobec nas... no i oczywiscie przeznaczeniem... wg. mnie jesli wypelnilismy nasze przeznaczenie, rozwijalismy się - zaslugujemy na kolejna inkarnacje... i tak do pewnego momentu... hmm no wlasnie... co się dzieje wtedy... pytanie... domyslow mam kilka... albo po prostu umieramy... i to się wydaje najprawdopodobniejsze... albo jakis wypadek losowy... w wyniku ktorego tracimy swiadomosc... czyt. przenosimy się na wyzsze plaszczyzny... nie wiem... i nikt tego nie wie... nikt nie wie czy jest cos takiego jak reinkarnacja... nikt nawet nie wie czy my w ogole istniejemy...
Widze, ze ktos tu ma problemy egzystencjalne... Fenikt, nie przejmuj się! kiedys sobie zdasz sprawe z wlasnego istnienia, a w tedy swiat objawi ci się w zupelnie innych kolorach
moze czuje potrzebe szukania swoich wlasnych kozeni i dla tego tak mnie meczy ten problem moich poprzednich wcielen...
Callisto, chciala bym miec tak jak ty (wiedziec, tak po prostu i juz, kim się bylo...)ale mam swiadomosc (i dzieki tamu zdaje sobie sprawe ze swojego isnienia... ) , ze jedni tak maja(wiedza kim byli), a inni nie ja naleze do tych drugich... ale wiem, ze sa pewne techniki, metody, ryty, ktore moga mi udostepnic lub pomoc w odkryciu, kim bylam (jesli bylam)
moze czuje potrzebe szukania swoich wlasnych kozeni i dla tego tak mnie meczy ten problem moich poprzednich wcielen...
Callisto, chciala bym miec tak jak ty (wiedziec, tak po prostu i juz, kim się bylo...)ale mam swiadomosc (i dzieki tamu zdaje sobie sprawe ze swojego isnienia... ) , ze jedni tak maja(wiedza kim byli), a inni nie ja naleze do tych drugich... ale wiem, ze sa pewne techniki, metody, ryty, ktore moga mi udostepnic lub pomoc w odkryciu, kim bylam (jesli bylam)
Kura jakie problemy a moze egzystencjonalne ? po prostu... nie wiemy czy nasze zycie mozna nazwac istnieniem... nic nie wiemy... moze jestesmy tylko zabawka w reku kogos wyzszego? moze jestesmy tylko mala komorka jakiegos proporcjonalnie wiekszego organizmu? moze jestesmy tylko klebkiem energi... nic nie wiadomo...
Hmm, z tego co ja kiedyś słyszałam (oczywiście jest bardzo duze prwdopodobienstwo ze to bzdura ) to, reinkarnacja jest jakby "shierarchizowana" (?) chodzi mi o to, ze inkarnujemy się od najprostszych form zycia, poprzez bardziej skomplikowane, az do postaci ludzkiej , i jesli nasz zywot ludzki bedzie godny i wyzbędziemy się naszego "EGA" to odejdziemy w zasłużoną "nicość" , po prostu przestaniemy istnieć w jakielkolwiek formie... natomiast jesli nie wykorzystamy naszej szansy , to znow reinkarnujemy się w proste formy zycia, i powtorzymy cykl od nowa.... Słyszał ktoś z Was kiedyś coś podobnego ???
Alez ja cie rozumiem, tylko, ze mnie ta wiedza nie jest do niczego potrzebna. mam swiadomosc swojego istnienia, a swiat jaki mnie otacza jest dla mnie jak najbardziej realny (nawet z tymi "nienamacalnymi", "niezbadanymi" i "idjotycznymi" energiami, rytami itp.) tak na prawde, to mnie nie interesuje, czy nasze istnienie ma sens, czy nie (nadany odgornie przez Istote Wyzsza), bo to ja sama decyduje i stanowie o sobie (a nawet jesli tak nie jest, to mnie o tym nic nie wiadomo, dlatego nie mam powodu, zeby nie ufac swojemu przekonaniu )
i nawet jesli jestm
bo to my nadajemy sobie i swojemu zyciu sens. nikt tego za nas nie zrobi, a czy zostanie nam to odebrane, zalezy tez tylko od nas.
[ Dodano: 2005-05-23, 00:37 ]
Do Maeveen
tak, slyszalam, ale nie tylko to. czytalam, ze byty wyzsze (np.anioly) moga zostac "stracone?" do ciala ludzkiego (w jakims celu lub "za kare"). dzisiaj tez brzeczytalam, ze rosliny nie moga się inkarnowac, bo nie maja swojej swiadomosci... z tym raczej bym się nie zgodzila...
dla mnei reinkarnacja jest czym oczywistym, tylko nie moge dojsc, jak z tego skozystac...
i nawet jesli jestm
to i tak jestem komurka, ktora ma swoja swiadomosc (nawet jesli jest to swiadomosc dosc prymitywna) i dla tego bedaca w stanie stanowic o samej sobie i nie zastanawiac się "czy to ma sens"Fenikt pisze:mala komorka jakiegos proporcjonalnie wiekszego organizmu
bo to my nadajemy sobie i swojemu zyciu sens. nikt tego za nas nie zrobi, a czy zostanie nam to odebrane, zalezy tez tylko od nas.
[ Dodano: 2005-05-23, 00:37 ]
Do Maeveen
tak, slyszalam, ale nie tylko to. czytalam, ze byty wyzsze (np.anioly) moga zostac "stracone?" do ciala ludzkiego (w jakims celu lub "za kare"). dzisiaj tez brzeczytalam, ze rosliny nie moga się inkarnowac, bo nie maja swojej swiadomosci... z tym raczej bym się nie zgodzila...
dla mnei reinkarnacja jest czym oczywistym, tylko nie moge dojsc, jak z tego skozystac...
No tak, dla mnie też to jest właśnie ten najtrudniejszy aspekt jak z tego skorzystać ?
Zauważyłam tylko, dość często przy temacie reinkarnacji poruszana jest kwestia "Ega" ,i konieczność wyzbycia się go. ale jak to mówił Anthony de Mello : "Co sobie uświadamiasz, to też kontrolujesz; to czego sobie nie uświadmiasz, kontroluje Ciebie." Wedlug tego pana , wszystko co robimy, to tylko i wyłącznie dążenie do zaspokojenia naszego Ega i nawet jak komuś pomagamy, to jest to "maskarada dobroczynności" mająca na celu zaspokojenie nas samych...ale co do tego mam akurat mieszane uczucia....
Zauważyłam tylko, dość często przy temacie reinkarnacji poruszana jest kwestia "Ega" ,i konieczność wyzbycia się go. ale jak to mówił Anthony de Mello : "Co sobie uświadamiasz, to też kontrolujesz; to czego sobie nie uświadmiasz, kontroluje Ciebie." Wedlug tego pana , wszystko co robimy, to tylko i wyłącznie dążenie do zaspokojenia naszego Ega i nawet jak komuś pomagamy, to jest to "maskarada dobroczynności" mająca na celu zaspokojenie nas samych...ale co do tego mam akurat mieszane uczucia....
pod stwierdzeniem
a co do "ega"... nie wiem w jakim to kontekscie zostalo napisane, ale...ego, to najprosciej mowiac "ja", moja swiadomosc. to kim jestem i co robie. "pustak", "nicosc", o ktorych tez wspomnialas, to prawdopodobnie buddyjska "nirvana". idealny stan niebytu. moze rzeczywiscie, po ktorejs reinkarnacji zatracamy swoja swiadomosc i mozemy osiagnac w tedy stan nirvany-idealnego spokoju i rownowagi, ale do puki zyjemy, jest to niemozliwe. (no dobrze... jest to mozliwe, tylko ze charakterystyczne jest dla osobowosci psychopatyczntch, schizoidalnych)
ja rozumiem tzw. "regole wzajemnosci". to taki mechznizm (czasami swiadomy, ale zwykle nie), ktory sprawia, ze robimy cos dla kogos, w nadzieji,ze zostanie nam to w jakis sposob odplacone. (najprostszy przylad, usmiechamy się do kogos, zeby nawiazac z nim kontakt (zeby odwzajemnil nasz usmiech/porozmawial z namii) wszystkie kontakty miedzyludzkie opieraja się na tej regule...(tylk, ze zwykle nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo chodzi o naturalne, bardzo proste rzeczy) ale to juz dyskusja na inny temat.Maeveen pisze:"maskarada dobroczynności" mająca na celu zaspokojenie nas samych
a co do "ega"... nie wiem w jakim to kontekscie zostalo napisane, ale...ego, to najprosciej mowiac "ja", moja swiadomosc. to kim jestem i co robie. "pustak", "nicosc", o ktorych tez wspomnialas, to prawdopodobnie buddyjska "nirvana". idealny stan niebytu. moze rzeczywiscie, po ktorejs reinkarnacji zatracamy swoja swiadomosc i mozemy osiagnac w tedy stan nirvany-idealnego spokoju i rownowagi, ale do puki zyjemy, jest to niemozliwe. (no dobrze... jest to mozliwe, tylko ze charakterystyczne jest dla osobowosci psychopatyczntch, schizoidalnych)
Wiem, co masz na myśli, ale w filozofii Pana de Mello, akurat chodziło o coś troche innego, a mianowicie, że wszystko co robimy dobrego dla innych robimy w celu podniesienia swojego samozadowolenia (w sensie: "wow, jestem taki dobry/taka dobra, ze nawet pomagam innym i nie licze na nic w zamian"), nawet niekoniecznie licząc, że dana osoba odpłaci nam tym samym...pod stwierdzeniem "maskarada dobroczynności" ja rozumiem tzw. "regole wzajemnosci"
Ale mi również całkowite odrzucenie Ega wydaje się bardzo mało prawdopodobne w naszym doczesnym życiu...
A moze nasze ego zanika po ktorejstam reinkarnacji. znaczy jak juz mamy "x" dobrych zyc przezytych, to nasza karma nabiera odpowiedniej wartosci, zeby wejsci w niebyt nirvany...
[ Dodano: 2005-05-23, 09:18 ]
Znalazlam sympatyczny text...Troche dla Ciebie, Fenikt z uwagi na Twoje pytania i niepewnosci (ale w koncu nikt nie moze byc pewin co go czeka i kim tak na prawde jest/jaka role ma we wszechswiecie):
"W brzuchu ciężarnej kobiety były blizniaki. Pierwszy zapytał się
drugiego:
- Wierzysz w życie po porodzie?
- Jasne. Cos musi tam być. Mnie się wydaje, że my własnie po to tu
jestesmy, żeby się przygotować na to co będzie potem.
- Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wygladać?
- No nie wiem, ale będzie więcej swiatła. Może będziemy biegać,
a jesć buzią....
- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział
żeby jesć ustami! Przecież żywi nas pępowina.
- No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę a ona się będzie o nas
troszczyć.
- Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie w ogóle jest?
- No przecież jest wszędzie wokół nas... Dzięki niej żyjemy.
Bez niej by nas nie było.
- Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem czyli jej nie
ma...
- No jak to? Przecież jak jestesmy cicho, możesz posłuchać jak
spiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz swiat. Wiesz, ja myslę,
że prawdziwe życie zaczyna się pózniej."
[ Dodano: 2005-05-23, 09:18 ]
Znalazlam sympatyczny text...Troche dla Ciebie, Fenikt z uwagi na Twoje pytania i niepewnosci (ale w koncu nikt nie moze byc pewin co go czeka i kim tak na prawde jest/jaka role ma we wszechswiecie):
"W brzuchu ciężarnej kobiety były blizniaki. Pierwszy zapytał się
drugiego:
- Wierzysz w życie po porodzie?
- Jasne. Cos musi tam być. Mnie się wydaje, że my własnie po to tu
jestesmy, żeby się przygotować na to co będzie potem.
- Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wygladać?
- No nie wiem, ale będzie więcej swiatła. Może będziemy biegać,
a jesć buzią....
- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział
żeby jesć ustami! Przecież żywi nas pępowina.
- No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę a ona się będzie o nas
troszczyć.
- Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie w ogóle jest?
- No przecież jest wszędzie wokół nas... Dzięki niej żyjemy.
Bez niej by nas nie było.
- Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem czyli jej nie
ma...
- No jak to? Przecież jak jestesmy cicho, możesz posłuchać jak
spiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz swiat. Wiesz, ja myslę,
że prawdziwe życie zaczyna się pózniej."
To moze jak juz bedziesz miala ta ksiazke i przestudjujesz ja dokladnie i bedziesz wiedziala tak duuzo na ten temat, to podzielisz się z nami ta wiedza
co do poprzedniego wcielenia i smierci, to ja podejrzewam, ze tez moglam się utopic, bo od jakiegos czasu (ok. 2 lata?) czuje jakis nieuzasadniony lek... nie moge patrzec jak ktos się topi/dusi (np.filmy), w nocy musze uwazac, zeby przez przypadek nic nie dotykalo mojej szji, bo momentalnie się dusze, jak tylko nie moge się poruszyc, to od razu robi mi się duszno i niedobrze... a wiem, ze kiedys tak nie mialam... nie spotkala mnie tez zadna trauma zwiazana z woda/brakiem powietrza... i jeszcze te sny o topieniu się...ble!
i tez dla tego chce się dowiedziec czegos wiecej i swoim przeszlm ja...zeby się dowiedziec, skad się biora te fobie...
co do poprzedniego wcielenia i smierci, to ja podejrzewam, ze tez moglam się utopic, bo od jakiegos czasu (ok. 2 lata?) czuje jakis nieuzasadniony lek... nie moge patrzec jak ktos się topi/dusi (np.filmy), w nocy musze uwazac, zeby przez przypadek nic nie dotykalo mojej szji, bo momentalnie się dusze, jak tylko nie moge się poruszyc, to od razu robi mi się duszno i niedobrze... a wiem, ze kiedys tak nie mialam... nie spotkala mnie tez zadna trauma zwiazana z woda/brakiem powietrza... i jeszcze te sny o topieniu się...ble!
i tez dla tego chce się dowiedziec czegos wiecej i swoim przeszlm ja...zeby się dowiedziec, skad się biora te fobie...
ja mialam dzisiaj w nocy taki sen... to byla tylko chwila. widzialam brzeg. bylam po glowe zanuzona w wodzie i nagle zaczela schodzic jeszcze glebiej, az woda zalala mnie calkowicie. nie moglam oddychac zaczelam się topic. po chwili się obudzilam. dalej nie moglam oddychac, a krtan i gardlo byly sparalizowane i obolale...
i teraz tym bardziej zalezy mi na dowiedzeniu się co bylo kiedys...
i teraz tym bardziej zalezy mi na dowiedzeniu się co bylo kiedys...
hmm, tak wiec trochę "szperałam" w tym temacie i zauważyłam, że bardzo wiele osób powtarza, że ta wiedza (świadomość kim byliśmy w poprzednich wcieleniach) "sama do nas przychodzi" kiedy jesteśmy juz na pewnym zaawansowanym poziomie rozwoju duchowego, regularnie medytujemy itp. itd...
No oczywiście, jest jeszcze regresing, ale jak rozumiem, nie o to Ci chodzi Kuro , tylko o samodzielne znalezienie odpowiedzi na to pytanie... Tak więc chyba jedyne co pozostaje, to medytacja i ogólne dążenie do samorozwoju
No oczywiście, jest jeszcze regresing, ale jak rozumiem, nie o to Ci chodzi Kuro , tylko o samodzielne znalezienie odpowiedzi na to pytanie... Tak więc chyba jedyne co pozostaje, to medytacja i ogólne dążenie do samorozwoju
Załóż konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji
Aby wysłać odpowiedź, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem
Załóż konto
Nie masz konta? Zarejestruj się, aby dołączyć do naszej społeczności
Członkowie forum mogą zakładać tematy i śledzić odpowiedzi
Jest to bezpłatne i zajmuje tylko minutę