ZaZen - szczegółowe instrukcje do praktyki

Ommm... Maniii... Padme Hummm...
Awatar użytkownika
Ivellios
Administrator
Administrator
Posty: 4862
Rejestracja: 2004-08-28, 17:14
Lokalizacja: Katowice
Imię i nazwisko: Marek Sęk
Komentarze: 946

ZaZen - szczegółowe instrukcje do praktyki

Post autor: Ivellios »

W szkole zen termin zazen oznacza medytację. Opiszemy tutaj techniczną stronę medytacji w pozycji siedzącej.

Siadamy twarzą do ściany. Siadamy tak, aby ściana znajdowała się od nas w odległości ok. 1m. W szkole zen zarówno styl rinzai, soto, jak też zen szkoły koreańskiej praktykuje się siedząca medytację na matach i poduszkach. Mata ma wymiary ok. 1m X 1,2m. Poduszki do medytacji są zazwyczaj okrągłe, wypełnione łuska z kaszy gryczanej. Siadamy na poduszce w taki sposób, by czuć stabilność, pewność. jest kilka postaw, które możemy wykorzystać do medytacji siedzącej. Jedną z nich jest tzw. seiza. Jest to pozycja podobna do klęku, przeważnie używana przez gejsze w czasie ceremoni podawania herbaty. Jest tu mała różnica. gejsze nie siedzą na poduszce. W medytacji w pozycji seiza podkładamy poduszkę pod pośladki, kolana rozsunięte są na macie w odległości ok. 2 pięści od siebie. Stopy są tutaj z tyłu, pod pośladkami, tuz przy poduszce na której siedzimy. Sylwetka wyprostowana, kręgosłup pionowo, całe ciało luźne, barki lekko opuszczone. Następnie budujemy tzw. mudrę umieszczając dłonie na podbrzuszu. Łokcie lekko rozsunięte na boki, lewą dłoń układamy na prawej - palec wskazujący (lewy) umieszczamy dokładnie całą swoja długością na prawym palcu wskazującym, tak, aby palce się pokryły. resztę palców dopasowujemy do tego pierwszego. Dłonie umieszczamy w taki sposób, by kanty zewnętrzne dłoni dotykały tzw. hara czyli punktu znajdującego się ok. 3 palce poniżej pępka i aby dłonie wewnętrzną stroną były skierowane ku górze, podobnie jak kciuki, które stykają się lekko, delikatnie, tak, by można było między nimi trzymać kartkę, a ta nie wypadnie, ani też nie będzie zgnieciona. Palce w dole mudry układamy płasko, a kciuki lekko unosimy i zaokrąglamy. Głowa jest prosto, godnie, nie zadarta do góry, lub pochylona do przodu tak, by uszy były na linii barków, żeby górne i dolne lekko rozsunięte, język dotyka lekko do podniebienia, twarz luźna. Wzrok opuszczamy w dół pod kątem 45 stopni, wzrok jest rozmyty, jakby zawieszony w powietrzu, jakbyśmy obserwowali obrazki trójwymiarowe. Możemy sobie pomóc uzyskać tego rodzaju "nieprzywiazane widzenie". Patrzymy na czubek swego nosa najpierw lewym okiem, następnie prawym, na zmianę, nawet kilka razy, a następnie lewym i prawem okiem jednocześnie obserwujemy czubek nosa. Robimy to po to, aby od razu nie angażować oczu do medytacji, gdyż na początku trudno jest zwrócić uwagę na proces swojej praktyki. Podbrzusze nie powinno być uciśnięte, spięte, wciągnięte do środka, natomiast powinno być luźne, odprężone, na zewnątrz. W tym celu można sobie pomóc odciągając pośladki i kość miednicy jeszcze bardziej do tyłu. Poczujemy wtedy, jak obszar hara uwalnia się od zablokowania i ewentualnego ściśnięcia., skurczenia. Energia w tym momencie powinna bez przeszkód wraz z oddechem gromadzić się w rejonie hara. Klatka piersiowa również powinna się otwierać; to także powinno pomóc nam wyprostować się i zachować tę pozycję (wyprostowana) przez dłuższy czas. Kiedy możemy odczuć satysfakcję bycia w tej pozycji ciała? To może być test, sprawdzian - kiedy poczujemy cos w rodzaju fizycznego komfortu, a nawet przyjemności. natomiast zarówno komfort, jak i jego przeciwieństwo nie jest sednem, celem, tematem. To może się zdarzyć i to także powinno być traktowane jako przejaw nietrwałości, przemijalności. Powinniśmy przekroczyć przyjemność i nieprzyjemność, a tym, co przekracza wszelkie możliwe nasze przywiązania jest temat naszej praktyki. Tym tematem jest świadomość naszego oddechu (liczenie do 10, obserwacja, odczuwanie, wizualizacja, słuchanie) lub praca z koanem. Z koanem nie możemy pracować sami. Powinniśmy poprosić o te praktykę wykwalifikowanego nauczyciela, takiego, który w swojej szkole często używa koanów jako sposobów na przebudzenie ucznia. W tej praktyce specjalizuje się przeważnie szkoła zen RINZAI . natomiast wszystkie szkoły zen proponują adeptom (początkującym) na początek niezaawansowaną pozycję ciała do medytacji i liczenie oddechów.

POZYCJA BIRMAŃSKA - pośladki wyżej ( na poduszce) nogi zginamy w kolanach, kolana rozsuwamy na bok, poduszka jest na tyle wysoka i siadamy na samym jej brzegu, by kolana oparły się stabilnie na podłożu ( na kocu, wykładzinie lub na macie) stopy ułożone tuż obok poduszki, w środku, pod spodem, nami odciągnięte do tyłu. Jeśli chodzi o bardziej zaawansowane pozycje ciała zalecane przez większość nauczycieli i mistrzów medytacji począwszy od tzw. pozycji birmańskiej poprzez tzw. ćwierć lotos, półotos aż do pozycji pełnego lotosu. jak siadać w tych pozycjach najlepiej zapytać kogoś, kto dłużej zajmuje się praktyka medytacji siedzącej o szczegółowe instrukcje dot., danej pozycji. Tematem praktyki dla początkującego adepta jest przeważnie liczenie oddechów. zaczynamy liczyć, gdy uświadamiamy sobie, że nasz oddech jest naturalny, nie kontrolowany; nie skracamy, lub wydłużamy, pogłębiamy lub spłycamy itp. Pozwalamy, by ciało samo upomniało się o swój typ oddychania. na początku można zdynamizować, uruchomić proces, ale później pozwolić mu "żyć" na swój sposób. Wygląda to tak: usadawiamy się na poduszce, następnie robimy kilka ruchów tułowiem na boki jak wahadło w dużym zegarze, coraz mniejsze ruchy, aż znajdziemy środek - oś fizyczną ciała, gdy zatrzymamy ciało i przestaniemy się poruszać poczekajmy trochę aż ciało samo zacznie proces oddychania, wtedy zaczynamy liczyć oddechy - wdech - liczba jeden, wydech - liczba dwa, wdech - liczba trzy, wydech - liczba cztery itd. do dziesięciu. Potem zaczynamy liczyć od nowa. Możemy również nasza medytację zacząć od 3 głębokich oddechów - kontrolowanych a później puszczamy kontrolę nad ciałem i ono samo tworzy proces oddychania i wtedy tylko liczymy. Nasze liczenie służy po to, aby oddechu nie zgubić z naszej świadomości lub nie pogrążyć się w pewnego rodzaju transie, który przywiąże nas do przyjemności, jaka chwilowo mogłaby się pojawić, nie dążymy też do różnego rodzaju osiągnięć podczas medytacji. Nie rywalizujemy, w przeciwnym razie tworzyć to będzie przeszkody w nas samych. W naszym umyśle wciąż tworzą się procesy myślowe. Praktyka liczenia oddechów oczyszcza umysł z nadmiaru myślenia. Praktyka zajmuje umysł tym, co łączy świat fizyczny i duchowy, praktyka zabiera umysłowi to co nie istnieje a co zajmuje i okrada z prawdziwego odczuwania, przezywania, doświadczania tej chwili - obecnej, teraźniejszej. Gdy pojawiają się przeszkody w postaci niekontrolowanego myślenia, nudy, czy jakieś niechciane odgłosy zza ściany lub np. w postaci bólu nóg, pleców innych co wtedy możemy zrobić? Takie sytuacje mogą się zdarzyć, gdyż gdzieś głęboko tkwią w nas przeszkody by nie móc odkryć, że jesteśmy w to uwikłani, że cokolwiek nas "zabije", tak naprawdę to tylko iluzoryczna , uwarunkowana względna rzeczywistość. Nie walczymy, bo walka stworzy nowe imaginacje do pokonania. przede wszystkim nie odrywamy się od praktyki, od oddechu, wracamy gdy "zgubiliśmy" go. Owoce praktyki nie pojawiają się od razu, ale zostaną zauważone. Wyrazem tego będzie całe Twoje życie tak jak je przezywasz, jaki masz do niego stosunek, jak przenosisz owoce praktyki w Twoje codzienne życie.

Jerzy Kozłowski, Buddyjska Wspólnota Zen "Kannon" Grupa Białostocka
Ostatnio zmieniony 2006-08-18, 07:57 przez Ivellios, łącznie zmieniany 1 raz.

Załóż konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji

Aby wysłać odpowiedź, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem

Załóż konto

Nie masz konta? Zarejestruj się, aby dołączyć do naszej społeczności
Członkowie forum mogą zakładać tematy i śledzić odpowiedzi
Jest to bezpłatne i zajmuje tylko minutę

Zarejestruj się

Zaloguj się

Wróć do „Yoga, huna, medytacje i ćwiczenia”