Heja, chciałbym się z wami podzielić moimi "przygodami", kiedyś gdy byłem mniejszy tak 8-13 lat wydawało mi się, że czasami widuję w mieszkaniu jakąś postać, zawsze kątem oka, w przedpokoju czy gdzieś z boku, była zawsze jakby z cienia, czasami czułem dosłownie obecność jakieś osoby, czasami też koło wieczora dało się słychać dziwne dźwięki, jakby ktoś upuszczał małą szklaną kulkę/kulki na meble/drewnianą podłogę, był to dźwięk jakby gdzieś z mieszkania, ale nie mogłem go nigdy namierzyć. Plus zdarzenia takie jak upadek z szafki kuchennej ciężkiej stolnicy na podłogę, była ona ustawiona pod skosem oparta o ścianę i inne drobne zdarzenia.
Nie było to jakieś złe, czy uprzykrzające, ot tak. Pewnego razu miałem już dość i dość dosadnie stwierdziłem, że jeśli to coś jest tu dobrej woli i nie chce działać na szkodę domowników to może zostać, jeśli jednak nie to niech się wynosi, plus zamykając drzwi do pokoju zwizualizowałem sobie znaczenie tego, jako zamknięcie drzwi/dostępu dla złych energii do mieszkania i powiedziałem w myślach, że nie ma wstępu jeśli chce nam szkodzić. Od dobrych paru lat nie doświadczam już tej obecności więc widocznie podziałało
[zobacz ukrytą treść]nie wiem czy moje "rytuały" czy może moja kochana babcia, która w międzyczasie odeszła a wcześniej zapewniała, że będzie się mną opiekować

(mogła to coś przegonić?)[/hiddenspoiler]