Pierwsze Opowiadanie - Bitwa pod Gergowią

Kryptozoolog
Forumowy maniak
Forumowy maniak
Posty: 423
Rejestracja: 2009-11-07, 19:45
Lokalizacja: Stockholm

Pierwsze Opowiadanie - Bitwa pod Gergowią

Post autor: Kryptozoolog »

Wiem że są błędy, wiem że to nie jest doskonałe... wiem...
Ale dopiero zaczynam pisać opowiadania:

Prolog

Był piękny, słoneczny dzień. Wiatr szumiał lekko, od czasu do czasu poruszając koronami drzew i nie zagłuszając świergotu ptaków. Taki ranek nie zdarzał się często, zwłaszcza kiedy przewidywano rozlew krwi. Zwykle przed bitwą pogoda zmieniała się natychmiastowo ze słońca na deszcz, burzę i wichury. Juliusz Gajusz Cezar uznał że to dobry znak, zwłaszcza że ta bitwa miała roztrzygnąć losy liczniejszych Galijskich buntowników pod wodzą Wercyngetoryksa.
Prokonsul Cezar, na czele pozostałej jazdy i legionów VIII, IX, X, XIII, XV oraz legionu wypożyczonego od Pompejusza, wyruszył za Wercyngetoryksem i jego armią prosto do Gergowii - stolicy plemienia Arwernów.
Rzymianie pod czujnym okiem Cezara, posuwali się wzdłuż rzeki na której widać było jeszcze szczątki zniszczonych przez Galów mostów i ich armię, maszerującą po drugiej stronie Elaver. Prokonsul ze swoim doświadczeniem w walce z Galami, przechytrzył ich i przeprawił swoją armię na drugą stronę rzeki. Wercyngetorysk widząc że jego podstęp się nie udał, uciekł do Gergowii.
Juliusz Gajusz Cezar wiedział że miasto leży na stromym zboczu mającym około 774 m n.p.m, dlatego już wiedział że Wercyngetorysk tracąc szansę na menewry zapędził się w kozi róg.
Pięć dni po przeprawieniu się przez Elaver, Cezar wraz ze swoją armią stanął pod Gergowią.

Obozy

Prokonsul przechadzał się pomiędzy szeregami centurionów w ich nowym obozie na południowym wschodzie od Gergowii, niedaleko Elaver i niedokończonych wałów i umocnień, mających otoczyć Gergowię i odciąć ich od zaplecza.
- Więc mówisz Mariuszu, że oppidum galów jest nie do zdobycia?
- Tak, panie! - odpowiedział hardo centurion, Mariusz, stojący odrobinę przed szeregiem.
Cezar roześmiał się.
- Wzgórze Chanturgue jest najbliżej Galów, obóz legionów w tamtym miejscu załatwił by sprawę. Ponad to, umocnienia mają również i tam sięgać. Regulamin rzymskiej armii wyklucza coś takiego jak brak słabego punktu.
Centurion kiwnął głową i zaczął wykonywać niemy rozkaz Cezara - zakładać obóz legionów na wzgórzu, niedaleko umocnień.
Cezar nadal uśmiechnięty, udał się do swojego namiotu. Czekało tam na niego paru ludzi, między innymi doradcy i pretorianie, mający zapewnić mu częściową ochronę. Machnął na nich ręką, każąc im odejść i przełożyć spotkanie na jutro. Wiedział że nierozsądnie było by nie mieć ani jednej wolnej chwili na własne plany, zwłaszcza że kiedy przez cały dzień słuchał jedynie swoich doradców i nawet w nocy nie miał chwili na myślenie, łatwo popełnił by jakąś pomyłkę i złamał swoją żelazną zasadę - nikomu nie ufać. Błędem było zaufanie wielu ludzią, zarówno w Rzymie i Galii co doprowadziło do zerwania sojuszy i nie jednej bitwy by pokazać jedynie swoją siłę wojskową i polityczną.
Prokonsul usiadł przy jednym ze swoich stolików i rozwinął mapę pobliskich terenów, wraz z dalszą okolicą gdzie Tytus Labienus na czele czterech legionów wyruszył przeciwko Senonom i Paryzjom.
Legioniści już drugi dzień kopali zawzięcie rowy, wycinali drzewa i budowali umocnienia niedaleko obozu, a ciągłe uderzenia narzędzi o kamień i drewno rozpraszały uwagę Cezara na aktualnie istotniejszych sprawach niż odcinanie Galów od pożywienia i wody.
Na południowym stoku góry Gergowii, wznosiło się sąsiadujące z Chanturgue wzgórze La Roche Blache, gdzie Galowie mieli jeden ze swoich obozów. Cezar zmarszczył czoło. Położenie idealnie pasowało do jego zamiarów i planów oblegania Gergowii, oraz mogło stanowić ważne stanowisko obronne.
Miał już gotowy plan.

La Roche Blache

Centurion Mariusz skradał się razem z jednym z rzymskich legionów do pobliskiego wzgórza La Roche Blache, gdzie stacjonowali Galowie, a teren porośnięty gęstym borem umożliwiał im podejście pod samą palisadę.
Trzymający w dłoniach długie pilum i tarcze, oraz krótkie i wąskie gladiusy, legioniści z każdą minutą zbliżali się coraz bardziej do umocnień Galijskich. Wedle rozkazu Cezara, zakryli czym się dało zbroje, kolczugi jak i niektóre bronie by nie wywoływać niepotrzebnego hałasu i nie zdradzić za szybko gdzie się znajdują.
Mariusz otarł czoło po którym spływało mnóstwo potu i wykonał gest w stronę legionistów, oznaczający przygotowanię się do szturmu. Po żołnierzach rozległ się cichy szmer, ale po chwili wszystko ucichło, nawet kruki, które do tej pory krakały zawzięcie. Może wiedziały że za chwilę ziemia będzie pokryta ciałami i krwią? Mariusz wolał o tym nie myśleć.
Ukryty za małym krzakiem, centurion usłyszał zbliżający się patrol Galijski, liczący czterech uzbrojonych we włócznie ludzi. Przez chwilę nie wiedział czy to co poczuł było satysfakcją, kiedy widział jak pierwsza część planu przebiega zgodnie z ich myślą, czy strachem że druga część nie uda się równie dobrze.
Patrol zbliżał się coraz bardziej, a Mariusz niemalże słyszał galów jakby stali tuż koło krzaka, za którym się ukrył.
- Jak myślicie, czy ci Rzymianie zamierzają rzeczywiście oblegać Gergowię? - powiedział, pierwszy głos.
Odpowiedział mu drugi, równie gburowaty głos, przywodzący na myśl jakiegoś wielkiego wojownika.
- Mamy więcej jazdy, nie odważą się.
- Ale popatrz na ten teren! Drogę do obozu jak i miasta stanowią doliny, a szarża jazdy nie jest możliwa przy tak zarośniętym borem terenie!
- Zgadza się! - krzyknął najgłośniej jak potrafił, Mariusz, słysząc że głosy są tylko parę metrów dalej.
Z dzikiem okrzykiem, Galowie podniesli broń, ale zanim zdążyli wykonać choćby krok, spadł na nich deszcz strzał, przeszywając ich pozbawione zbroi ciała.
Mariusz przełknął głośno ślinę, gdyż od strony bram obozu galów, dobiegły do nich wojenne okrzyki i rogi.
Cały legion trzymając kurczowo broń, zaczął biec pod górę w stronę bram i po paru sekundach, natknął się na zdezorientowanych Galów, którzy na widok setek legionistów zaczęli uciekać. Jednak nie mieli szczęścia. Legioniści wybiegli z pod palisady, wcześniej ukryci w rowie i stanęli w bramie, blokując zarówno setki Galów szarżujących ze strony obozu jak i drogę ucieczki tych paru uciekinierów, których ciała po chwili były pokryte krwią. Kruki spadły niczym grad strzał z nieba, zagłębiając dzioby i rozszarpując skórę na bardzo smakowitym dla nich ludzkim mięsie.
Mariusz uśmiechnął się lekko i zaczął popędzać legionistów, którzy przełamali te parę rzędów Galów stojących w bramach i zaczęli biegać po obozie próbując złapać jak najwięcej jeńców.
Galowie nie spodziewając się ataku, nie mieli na sobie zbroi prócz paru nielicznych oddziałów z drugiego końca obozu.
Cezar nie wysłał tylu wojsk tylko dlatego żeby zapewnić mniej strat po stronie Rzymian, ale dlatego że spodziewał się większej dyscypliny i lepszego uzbrojenia wśród Galów. Jednak co do tego drugiego mylił się najbardziej, gdyż Galowie wyciągnęli włócznie z byle jak naostrzonymi grotami i małe, drewniane tarcze. Parę ciosów gladiusem potrafiło je rozsypać na kawałki.
Mariusz odwrócił głowę, widząc kruka stojącego na włóczni wbitej prosto w serce Gala. Już nie raz widział śmierć, ale to ciało przypomniało mu jeden dzień, jedną bitwę... jedno wspomnienie, które na zawsze odmieniło jego życie...
Martwi ludzie leżący na kupkach pośrodku miasta... kobiety, dzieci... nikogo nie oszczędzono... niemowlak, już cały biały leżący na piersi matki obok wydłubanych gałek ocznych... pochodnia powoli opadająca na stos drewna pod nimi...

Manewry

Cezar przechadzający się po obozie legionistów, nagle zauważył że po paru długich dniach, kiedy to Galowie budowali mur i zajmowali dolinę od południowej strony góry, nagle zniknęli. Prawdopodobnie Wercyngetoryks odwołał wszystkie wojska z warowni na wzgórzu i kazał udać się im do obozu jak i miasta. Prokonsul wykorzystał to i natychmiast zwołał całą swoją kawalerię i poganiaczy dosiadających muły.
- Macie wybrać się na zachodnią stronę wzgórza i przebrani za jazdę, pozorować ruchy naszych wojsk przygotowujących się do ataku! - rozkazał, Cezar.
Ten ruch wywołał spore zamieszanie wśród Galów. Zarówno mieszkańcy miasta jak i wojowie z obozu, weszli na palisady oraz mury i obserwowali te dziwne ruchy kawalerii Rzymskiej. Nawet najbardziej zahartowani w bojach wojownicy, przez chwilę poczuli niepokój i strach. Ruchy Rzymian były całkowicie bez sensu już po chwilowym rozejrzeniu się naokoło obozu i dostrzeżeniu braku miejsca do szarż kawalerii. Ponad to, Rzymianie nie posiadali machin oblężniczych więc wszystko zależało od tego czy Wercyngetoryks przychyli szalę zwycięstwa na stronę Galów i zechcę wycofać się z obozu, by stoczyć walkę w polu co najwyraźniej planowali Rzymianie.
Wercyngetoryks całkowicie zdezorientowany i nie mający pojęcia co zamierzają Rzymianie, ustalił że zaatakują wzgórze jazdą. Natychmiast zwołał do swojego namiotu wszystkich dowódców, oraz rozkazał wyruszyć większością wojsk w stronę bramy zachodniej. Za nią znajdowało się dość miejsca, by armia mogła zejść ze wzgórza. W obozie rozległy się krzyki, jednak powoli linie wojsk galijskich posuwały się w stronę bram, a mieszkańcy Gergowii uciekli do swoich domów w mieście ukrytym za obozem.
Nagle wszystko pokrzyżowało jego plany. Z panicznych meldunków i własnych obserwacji, Wercyngetoryks zrozumiał że Rzymianie zamierzają zaatakować wzgórze jeszcze tego dnia i to wszystko potwierdził legion legionistów, który wyszedł ze strony obozu Rzymian i zatrzymał się w lesistej dolinie.
Galowie nie mieli pojęcia, że legion miał być tylko posiłkami dla głównej armii Rzymian, która wedle rozkazu Cezara skrycie zaczęła się przemieszczać do strony obozu Galów i chwilę później, stanęła pod samą palisadą.
Wojownicy edueńscy mający swój obóz lekko oddalony od obozu Rzymian, jako że w ich obozie nie mógł przebywać nikt obcy również bez zastrzeżeń wykonali rozkaz Cezara i wyruszyli do obozu długą i okrężną drogą, mając przyjść z pomocą Rzymianom kiedy ci przebiją się do centrum obozu.

Ostateczna Bitwa

Było południe, centurion Mariusz po raz drugi ukrywał się, tym razem z całą armią pod palisadą wroga i czekał na rozkaz do ataku. Legioniści mając bogate doświadczenie w walce z Galami oraz zdobywaniu ich twierdz, szybko sforsowali ich wały oraz mury i cała główna armia Rzymska weszła do obozu, od przeciwnej strony w której znajdowali się Galowie i czekali na rozkaz zaatakowania Rzymskiej kawalerii.
Galowie łącznie z trzech plemion nie spodziewając się takiego rozwoju wydarzeń, szybko poszli w rozsypkę. Mariusz nie brał udziału w walce, jednak starannie pilnował by Rzymianie posuwali się naprzód i unikali większych strać oraz łuczników Galijskich.
Wtedy stało się pewne, że Wercyngetoryks zakazał Galom wdawania się w otwartą walkę z Rzymianami, zakładając z góry zwycięstwo Rzymian. jego przypuszczenia okazały się słuszne, gdyż bez większych strat Rzymianie podbili trzy części obozu i... wtedy wszystko się skomplikowało.
Legioniści widząc niechroniony obóz i miasto, rzucili się do plądrowania mienia Galów i szturmowania na bramy miasta, zapominając że niedaleko znajduję się trzydzieści tysięcy Galów. Mariusz próbował opanować legiony, podobnie inni centurionowie, jednak ci nie zwracali na nich większej uwagi i w myślach już marzyli o tym że zrabują skarbiec miejski po czym uciekną ze złotem. Niestety, nadzieja matką głupich.
Od strony zachodniej obozu, na legionistów natarli Galowie czekając na dogodny moment i doczekując się złamania szyku bojowego wojsk wroga. Legioniści nie spodziewając się tylu wrogów, zostali szybko zepchnięci pod same bramy miasta, za którymi czekała również mała grupa wojów.
Cezar widząc zgiełk i zamieszanie rozkazał trąbić na odwrót, jednak usłyszał go tylko legion X i z Mariuszem na czelę, wycofał się z obozu zachowując szyk. Wcześniej wysłani wojownicy edueńscy, wreszcie dotarli do Rzymian jednak nie spodziewali się całej armii Galów, przyciskających ich do murów miasta. Legioniści nie zwracając uwagi na odkryte ramiona eduenów, które oznaczały sojusz z Rzymianami myśleli że są to posiłki dla wroga, dlatego z krzykiem przebili się przez parę rzędów Galów i zaczęli uciekać z obozu, doganiani przez Galijską kawalerię.


List

W liście do Rzymu wysłanym przez Cezara, przyznawał się on do straty około 46 centurionów i 700 żołnierzy oraz mniej więcej takich samych strat po stronie Galów, kiedy to zniszczyli mur zewnętrzny i zaskoczyli ich straż. Zrzucił winę na żołnierzy pisząc że nie słuchali rozkazów i rzucili się do rabowania Galijskiego obozu i miasta.

Załóż konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji

Aby wysłać odpowiedź, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem

Załóż konto

Nie masz konta? Zarejestruj się, aby dołączyć do naszej społeczności
Członkowie forum mogą zakładać tematy i śledzić odpowiedzi
Jest to bezpłatne i zajmuje tylko minutę

Zarejestruj się

Zaloguj się

Wróć do „Nasze zainteresowania, twórczość oraz pasje”