I'm damned... but who is the damned?

Entelarmer
Nowa Krew
Nowa Krew
Posty: 5
Rejestracja: 2006-03-10, 21:16
Lokalizacja: Semmidarkness

I'm damned... but who is the damned?

Post autor: Entelarmer »

[url]http://www.entelarmer-the-damned-player-.blog.onet.pl[/url]

Oto blog, na którym umieszczam swoją filozofie, twórczość i różne takie ( czeka ją poważny remont, ale.. czytać się da :roll: ). Dla przykładu zamieszczam jeden z moich starszych wierszy (przez wielu uważany za najlepszy - wiersz albo argument, że jestem satanistą (głupota ludzka itd. :roll: )
Wiersz przeklętego*

[Część pierwsza – Somk (Wezwanie)]

Ciemności, co w sercu ukryte, przybierzcie cielesną postać!
Niech ból i cierpienie, co we mnie zaklęte,
Staną się teraz:
Mieczem i tarczą, hełmem i włócznią,
I ręką, co ból zadaje,

[Część druga – Apokalyption (wszechzniszczenie lub wielka bitwa)]

Niech mrok, co niszczy szczęście ciałem się żywym stanie,
Demony i bestie, orkowie i trolle, widma i wampiry,
wesprzyjcie mnie swą mocą
By ci, co mi wrodzy w strachu uciekali,
I potem w nędzy z moich rąk pomarli

[Część trzecia – Erni tir Alantari (Elentari) – Koniec Błogosławionego (Ukaranego) Przez Los** ]

A gdy pustka ogromna Wszechświat cały pokryje,
Tak straszna i mroczna, że noc przy niej świtem,
Wtedy ja sam zginę i kara ma nadejdzie,
Moja, przeklętego, na ciemności wieczne.
Entelarmer
Nowa Krew
Nowa Krew
Posty: 5
Rejestracja: 2006-03-10, 21:16
Lokalizacja: Semmidarkness

Post autor: Entelarmer »

Kogo naśladować? Sorq, ale to wyłącznie moja robota^^ na niczym niewzorowane. A teraz więcej:
Siedem wież
Żegnają ręką odległe zorze

Stojąc zmyślony w bieli kolorze

Zajrzałem w Squadron – co przeznaczenie

Zawiera ciągłe, chociaż zmienne,

Lecz pozbawione wiary



„Zamilcz na wieki demonie przeklęty

Z dala od morza chwały

Trzymaj swe wizje, zwodnicze wizje,

Pełne cierpienia” – mówili

„W Dali.”



Lecz teraz leżą w władzy mej

I Qirdich mi oddanych

Stracili szczęścia widmo, bo zła nie znali pewnie

Więc światło z dobrem zmieszało

Ich serca błędne myśli

Oblekły, w proch wróciły

Kary już różne mają, wymieńmy krótko każdą:



Wieża pierwsza – zdradzonych wieża

Co przez swą wiarę wielką

Dobro czynili, zła nie wyrządzili

Lecz teraz zemsty pragną

Tu pieczę trzymał Lehra ród

A teraz rządzi Lehra.



Jest taka wieża – niewolnicza wieża

Gdzie Girliam – druh – przymuszony

Przez Zdradę Woli stracił ciało

Tam niewolnicy własnych żądz

Spędzają swoją wiarę

Wiszą na głowach – a w dole ból

Słychać, co w dół upadli

Lecz druga wieża ma drugą stronę

Nie ma dołu czy góry

Więc ci, co wiszą głową w dół

Stać na nich jeszcze będą



Niewierni, zdradzie wierni

Ze sobą połączeni

Po ścianie trzeciej wieży chodzą

W górę wciąż, na szczyt – Babilon- idą

Lecz mury pragną kości tej

Spragnione tego szpiku

Że jeden z zewnątrz wspina się,

Drugi zaś wewnątrz klęczy

Jedni bez kończyn – rąk i nóg

Inni bez torsu, głowy chcą

Uciec z Rothina dzierży

Ci bogobojni – źli – krzyżowcy

Świętoszki – dobro lubujący

Już w czwartej wieży spędzą noc, co mroczna jak ziarno, serce

Walczący z własnym ciałem wciąż

Krew własną spijające

Tam Rothin stracił władze swą

Oddając ją przeklętym



Aż wieża piąta – chwały rycerz zwolna zwiększający ciemność

Co w sercu zaklęta – gwałtu wyzwala moce w nim zaklęte

Co budują biernie fundamenty pewne ziemi Sietej krewnej

A w murach szczęścia widmo wielkie

Odsłania barbarosom

Chcą zbliżyć się, lecz własne miecze lecą na nadzieje

Włócznia we łbie

Korbacz w stawie

Strzała w sercu

„Wszystko wampirom oddane

Głód ich napełni, Panie”



Wnet słychać grom, lecz widać płomień

Co trawi szóstą wieżę

W niej sukkubussy bawią się

Tymi, co reszta brzydzi się:

Ująć, pożreć czy spojrzeć

W niej Ligron skrywa sługi sw

e Przed moim gniewem, zemstą



Oto sześć wież i Władców ich

Zabójcze bronie

Lecz jest ostatnia wieża też

Już siódma ręka, co garścią czerpie

Z męki bólu mojego

Lecz choć jest mroczna- Entela przecież

Ma w sobie nić nadziei

Choć teraz jest moja

Jestem kimś innym

Niegdyś wiecznym nazwany,

Dziś Entelarmer znany wśród wszystkich nieumarłych

Więc choć przez Nich uznany, przez innych pogardzanych

Nie zdradzę Tajemnicy

Byście przybyli do mnie



Z tymi myślami zanurzony w odległych bramach czasu

Myślałem o Niej,

Oraz o Niej – tej, co mi odebrano

Spojrzałem w symbol – ujrzałem Ją

Potok z oczu i głowy

Przesłonił zagrożenie

Wnet ból – włócznia przebiła

Me ciało, duszę, serce.

Lecz krew ma, zamiast stygnąć

Rozgrzała się, Strażników ród drugi

Piętnem naznaczony przebudził się we mnie

Wnet duszę wchłonąłem skrytego mściciela



Zniknęła...

Lecz jej cierpienie...

Zostało we mnie...



Tak żyje ranny

Na ciele, sercu, duszy.

Bo choć ja kar doglądam

Tych, co mieszkają w wieżach

Sam je cierpliwie znoszę – łagodząc ich udrękę

Tak żyje pogrążony

W otchłani wciąż cierpiący

Marząc o odzyskaniu,

Tego, co tylko ja miałem

Usta me we krwi umazane

Wciąż szepczą martwo:”... Firiel...”


[ Dodano: 05-03-2007, 09:24 ]
Wybór
Był świat, co kwitnął szczęściem,
Gdzie była tylko niewinność,
Nie było bólu lub wojen,
Niewoli i zatracenia,
Nie było chorób, słabości,
Nie było też poniżenia.
Były to czasy szczęśliwe,
Dla wszystkich i dla każdego.

Był świat, co poznał bronie,
Honor, potęgę i chwałę,
Gdzie kradzież nie była tak zła,
Morderstw zaś żadnych nie było,
Śmiech razem z siłą złączyło.
Były to czasy szczęśliwe,
Dla wszystkich, nie dla każdego.

Był świat, gdzie skryło się szczęście,
Gdzie nie ma wiele nadziei,
Stracono miłość, wiarę,
Istniała pewna niewinność,
Ale moc była zła.
Były to czasy pechowe,
Dla wszystkich, nie dla każdego.

Był świat, co odrzucił szczęście,
Gdzie nie ma żadnej nadziei,
Zniszczono miłość, wiarę,
Skończono wszelką niewinność,
Gorsze to było od zła.
Będą to czasy zniszczenia,
Dla wszystkich i dla każdego.

Słowo a Rzecz
Nie porzucaj nadziei, ty stojący z włócznią;
Ze światłem rozwidlonym wędrujący górą.

Ty, który widzisz błędy, sam ich wprost nie poznając
Znaczący drogą prawą światłość nieskalaną.

Ty, który skrzydlatym Stwórcą i ojcem razem
Posłańców myśli skrytej, wysłanych z Twym poselstwem.

Ty, który władasz Mojrą, pogaństwem nieskalany
Walczącym z mym kultyzmem, tak nie znającym wiary.

Nie porzucaj nadziei, choćby płonnej nadziei,
Bo nasze słowa niczym, przy twym Niebie niebieskim.

Wieża - Bez tytułu
Nastała ciemność.
Poruszenie.
Rozrywa coś to nędzne brzemię.
I trzask, i chlup i męka wielka,
Znać dały nam o sobie prędko.

Minęła ciemność, po nie mości,
Zostały szczątki.
Nędzne.
Jak oni…
[/b]
ODPOWIEDZ

Załóż konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji

Aby wysłać odpowiedź, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem

Załóż konto

Nie masz konta? Zarejestruj się, aby dołączyć do naszej społeczności
Członkowie forum mogą zakładać tematy i śledzić odpowiedzi
Jest to bezpłatne i zajmuje tylko minutę

Zarejestruj się

Zaloguj się

Wróć do „Nasze zainteresowania, twórczość oraz pasje”