autor: Luna » 2013-08-24, 18:51
Chociaż czytałam dużo o wampiryzmie energetycznym, to w większości są to powtarzające się treści. Jest kilka nurtujących mnie kwestii, na które nie udało mi się znaleźć jednoznacznej odpowiedzi, być może takowych nie ma, ale jestem zbyt "świeża" w tym temacie, dlatego zwracam się do Was.
Naprawdę zależy mi na tym, żeby ktoś po prostu pomógł mi zrozumieć.
Generalnie sam temat zainteresował mnie niedawno, dawniej o tym gdzieś słyszałam, natknęłam się kilka razy w sieci, ale nigdy nie przykuło to mojej uwagi. Jak trochę o tym poczytałam, to zaczęłam się zastanawiać czy sama nie padłam ofiarą takowego wampira i tutaj jest pierwsza kwestia, nad którą się zastanawiam. Wychodzi na to, że wiele dolegliwości można wytłumaczyć atakiem wampira, więc w jaki sposób to odróżnić, wyodrębnić? Moje podejrzenia pada na moją współlokatorkę z akademika, z którą mieszkałam od października do końca czerwca. Generalnie stopniowo traciłam tak jakby energię życiową, wiecznie wydawało mi się, że byłam niewyspana, przygnębiona, zniechęcona wszystkim. Rzadko bywałam na imprezach czy jakichkolwiek wypadach w towarzystwie, bo zwyczajnie brakowało mi na to siły, energii i z czasem ochoty. Przed przyjazdem do Poznania byłam osobą żywiołową, energiczną, mój czas zawsze był po brzegi wypełniony przeróżnymi zajęciami. Ci, którzy właśnie znali mnie z czasów liceum, też zwrócili na to uwagę i pytali co mi jest. Sama się zastanawiałam CO MI JEST, więc szukałam problemów zdrowotnych, niedoborów witamin i minerałów, etc. Generalnie nie umiałam znaleźć przyczyny i właśnie jak zaczęłam czytać o wampiryzmie energetycznym zaświtało mi w głowie, że być może to to. W sumie nie wiem dlaczego. Ale właśnie... współlokatorka, o której mówię generalnie sama była niezbyt żywiołową osobą, chociaż kto ją tam wie, może to było udawane. W ogóle nie rozmawiałyśmy, bo szybko swoim zachowaniem dała do zrozumienia, że woli udawać, że mieszka sama ;d, a ja nie miałam ochoty się dłużej starać - więc nie wiem, nie mogła się "karmić" moją aktywnością skierowaną do niej - sprawiała wrażenie cichej i nieśmiałej, ale jakby ją poobserwować w innym otoczeniu to była wręcz duszą towarzystwa (ja to wnioskowałam po jej bardzo głośnych rozmowach telefonicznych, a kolega potwierdzał moje przypuszczenia i wielokrotnie sam o tym wspominał, bo są razem na roku).
Także zastanawiam się czy mogła świadomie/nieświadomie "karmić" się moją energią.
Być może w ogóle jestem podatna na takie rzeczy, a być może sobie wmawiam - kilka osób na forum wspomniało, że najbardziej czuje aktywność takich wampirów w marketach itp., a ja nie lubię własnie bardzo zakupów, chodzenie po sklepach w jakimkolwiek celu, zwyczajnie mnie męczy i przytłacza, czuję się potem jak po pracy w kamieniołomach, gdzie większość dziewczyn jest tak, nazwijmy to, zdrowo zmęczona i uradowana po zakupach ;d - ale też nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam, zanim o tym nie przeczytałam, także różnie to może być.
Ojej ale się rozpisałam
Dodam, że nie chciałam się wyżalić, ani nie szukam pocieszenia. Ewentualnie szukam odpowiedzi na to, czemu po tych miesiącach tam spędzonych czuję się tak jakby zmęczona życiem bez żadnej konkretnej, racjonalnej przyczyny. Nie twierdzę, że na to nie składa się czasem wiele rzeczy. Zastanawiam się jedynie CZY JEST TO MOŻLIWE, że padłam ofiarą wampira energetycznego, a może coś sobie roję.. Zwróciłam uwagę, że na forum są osoby dobrze obeznane z tematem, więc pewnie potrafią to w jakiś sposób ocenić.
Pozdrawiam, L.
Chociaż czytałam dużo o wampiryzmie energetycznym, to w większości są to powtarzające się treści. Jest kilka nurtujących mnie kwestii, na które nie udało mi się znaleźć jednoznacznej odpowiedzi, być może takowych nie ma, ale jestem zbyt "świeża" w tym temacie, dlatego zwracam się do Was. :) Naprawdę zależy mi na tym, żeby ktoś po prostu pomógł mi zrozumieć.
Generalnie sam temat zainteresował mnie niedawno, dawniej o tym gdzieś słyszałam, natknęłam się kilka razy w sieci, ale nigdy nie przykuło to mojej uwagi. Jak trochę o tym poczytałam, to zaczęłam się zastanawiać czy sama nie padłam ofiarą takowego wampira i tutaj jest pierwsza kwestia, nad którą się zastanawiam. Wychodzi na to, że wiele dolegliwości można wytłumaczyć atakiem wampira, więc w jaki sposób to odróżnić, wyodrębnić? Moje podejrzenia pada na moją współlokatorkę z akademika, z którą mieszkałam od października do końca czerwca. Generalnie stopniowo traciłam tak jakby energię życiową, wiecznie wydawało mi się, że byłam niewyspana, przygnębiona, zniechęcona wszystkim. Rzadko bywałam na imprezach czy jakichkolwiek wypadach w towarzystwie, bo zwyczajnie brakowało mi na to siły, energii i z czasem ochoty. Przed przyjazdem do Poznania byłam osobą żywiołową, energiczną, mój czas zawsze był po brzegi wypełniony przeróżnymi zajęciami. Ci, którzy właśnie znali mnie z czasów liceum, też zwrócili na to uwagę i pytali co mi jest. Sama się zastanawiałam CO MI JEST, więc szukałam problemów zdrowotnych, niedoborów witamin i minerałów, etc. Generalnie nie umiałam znaleźć przyczyny i właśnie jak zaczęłam czytać o wampiryzmie energetycznym zaświtało mi w głowie, że być może to to. W sumie nie wiem dlaczego. Ale właśnie... współlokatorka, o której mówię generalnie sama była niezbyt żywiołową osobą, chociaż kto ją tam wie, może to było udawane. W ogóle nie rozmawiałyśmy, bo szybko swoim zachowaniem dała do zrozumienia, że woli udawać, że mieszka sama ;d, a ja nie miałam ochoty się dłużej starać - więc nie wiem, nie mogła się "karmić" moją aktywnością skierowaną do niej - sprawiała wrażenie cichej i nieśmiałej, ale jakby ją poobserwować w innym otoczeniu to była wręcz duszą towarzystwa (ja to wnioskowałam po jej bardzo głośnych rozmowach telefonicznych, a kolega potwierdzał moje przypuszczenia i wielokrotnie sam o tym wspominał, bo są razem na roku).
Także zastanawiam się czy mogła świadomie/nieświadomie "karmić" się moją energią.
Być może w ogóle jestem podatna na takie rzeczy, a być może sobie wmawiam - kilka osób na forum wspomniało, że najbardziej czuje aktywność takich wampirów w marketach itp., a ja nie lubię własnie bardzo zakupów, chodzenie po sklepach w jakimkolwiek celu, zwyczajnie mnie męczy i przytłacza, czuję się potem jak po pracy w kamieniołomach, gdzie większość dziewczyn jest tak, nazwijmy to, zdrowo zmęczona i uradowana po zakupach ;d - ale też nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam, zanim o tym nie przeczytałam, także różnie to może być.
Ojej ale się rozpisałam ;) Dodam, że nie chciałam się wyżalić, ani nie szukam pocieszenia. Ewentualnie szukam odpowiedzi na to, czemu po tych miesiącach tam spędzonych czuję się tak jakby zmęczona życiem bez żadnej konkretnej, racjonalnej przyczyny. Nie twierdzę, że na to nie składa się czasem wiele rzeczy. Zastanawiam się jedynie CZY JEST TO MOŻLIWE, że padłam ofiarą wampira energetycznego, a może coś sobie roję.. Zwróciłam uwagę, że na forum są osoby dobrze obeznane z tematem, więc pewnie potrafią to w jakiś sposób ocenić. :)
Pozdrawiam, L.