autor: K@si@ » 2015-06-28, 21:10
a co sprawdzałeś?
mogę opisać. a więc... nie wiem jak to opisać, nie jest to łatwe, ale śpiąc słyszałam jak ktoś szepcze mi coś do ucha, potem kładzie się obok i całuje. Nie ukrywam było to miłe uczucie. Trochę się tego wystraszyłam i próbowałam się obudzić, ale nie potrafiłam się ruszyć, zaczęłam wpadać w panikę, próbowałam się wierzgać, ale wiadomo nie mogłam nic zrobić, w pewnym momencie byłam już tak spanikowana, że odruchowo chciałam usiąść na łóżku i o dziwo mi się to udało, tylko, że czułam się taka lekka, jak bym nic nie ważyła. W tym momencie przestałam się też bać, panika zniknęła. Skołowana wstałam z łóżka, ale czułam się strasznie lekko, pomyślałam, że jak przewrócę na podłogę, to pewnie się uderzę i się obudzę, tak też zrobiłam. Nie poczułam żadnego bólu, byłam lekka jak piórko. Wstałam i stanęłam koło łóżka- widziałam siebie i męża jak leżymy obok siebie włóżku. On wyglądał normalnie, ale ja byłam strasznie blada, taka bez życia. Najpierw się trochę wystraszyłam, (najbardziej tym, że nie uda mi się wrócić do ciała i umre...) ale zaciekawił mnie jednocześnie ten stan, więc stwierdziłam, że wyjdę z sypialni. Jak odwróciłam się w stronę drzwi zobaczyłam mężczyznę, który stał oparty o futrynę i się na mnie patrzył. Nie czułam od niego niczego złego, wręcz wiedziałam, że to był ten, który na początku szeptał mi do ucha (pamiętam tylko jedno zdanie- coś w stylu "przed Tobą świetlana przyszłość" ) ale tak się go wystraszyłam, że nie chciałam kontynuować swojej "wycieczki". Nie wiedziałam jak mam wrócić, więc rzuciłam się na swoje ciało leżące w łóżku i wróciłam do stanu paraliżu, z którego po chwili udało mi się wybudzić. Oczywiście byłam cała zlana potem, obudziłam męża, do rana nie spałam, wypaliłam paczkę fajek, a przez następny miesiąc nie mogłam o tym zapomnieć
Nie jestem osobą wierzącą, więc dziwnie to zabrzmi, ale mam wrażenie, że był to mój anioł stróż, opiekun czy jak zwał tak zwał. Żałuję tylko, że słysząc szepty zaczęłam je "przyjmować do wiadomości" dopiero słysząc ostatnie słowa, a i tak nie jestem pewna czy dobrze słyszałam.
a co sprawdzałeś? :)
mogę opisać. a więc... nie wiem jak to opisać, nie jest to łatwe, ale śpiąc słyszałam jak ktoś szepcze mi coś do ucha, potem kładzie się obok i całuje. Nie ukrywam było to miłe uczucie. Trochę się tego wystraszyłam i próbowałam się obudzić, ale nie potrafiłam się ruszyć, zaczęłam wpadać w panikę, próbowałam się wierzgać, ale wiadomo nie mogłam nic zrobić, w pewnym momencie byłam już tak spanikowana, że odruchowo chciałam usiąść na łóżku i o dziwo mi się to udało, tylko, że czułam się taka lekka, jak bym nic nie ważyła. W tym momencie przestałam się też bać, panika zniknęła. Skołowana wstałam z łóżka, ale czułam się strasznie lekko, pomyślałam, że jak przewrócę na podłogę, to pewnie się uderzę i się obudzę, tak też zrobiłam. Nie poczułam żadnego bólu, byłam lekka jak piórko. Wstałam i stanęłam koło łóżka- widziałam siebie i męża jak leżymy obok siebie włóżku. On wyglądał normalnie, ale ja byłam strasznie blada, taka bez życia. Najpierw się trochę wystraszyłam, (najbardziej tym, że nie uda mi się wrócić do ciała i umre...) ale zaciekawił mnie jednocześnie ten stan, więc stwierdziłam, że wyjdę z sypialni. Jak odwróciłam się w stronę drzwi zobaczyłam mężczyznę, który stał oparty o futrynę i się na mnie patrzył. Nie czułam od niego niczego złego, wręcz wiedziałam, że to był ten, który na początku szeptał mi do ucha (pamiętam tylko jedno zdanie- coś w stylu "przed Tobą świetlana przyszłość" ) ale tak się go wystraszyłam, że nie chciałam kontynuować swojej "wycieczki". Nie wiedziałam jak mam wrócić, więc rzuciłam się na swoje ciało leżące w łóżku i wróciłam do stanu paraliżu, z którego po chwili udało mi się wybudzić. Oczywiście byłam cała zlana potem, obudziłam męża, do rana nie spałam, wypaliłam paczkę fajek, a przez następny miesiąc nie mogłam o tym zapomnieć :) Nie jestem osobą wierzącą, więc dziwnie to zabrzmi, ale mam wrażenie, że był to mój anioł stróż, opiekun czy jak zwał tak zwał. Żałuję tylko, że słysząc szepty zaczęłam je "przyjmować do wiadomości" dopiero słysząc ostatnie słowa, a i tak nie jestem pewna czy dobrze słyszałam.