autor: wiciox » 2013-12-04, 00:10
Witam.
Nie jestem gimbusem, mam maturę (ach, jak to brzmi!)
. Otóż, od jakichś dwóch miesięcy coś dziwnego dzieje się z moją głową i percepcją. Każdy z nas doświadczył widzenia kątem oka czegoś ciemnego. Ja też. Ale z czasem te czarne cienie zaczęły być bardziej odważne i pokazują mi się dosłownie przed samym nosem. Wygląda to tak: leżę na łóżku. Cyferki z dekodera po pewnym czasie oświetlają pokój dość dobrze, żebym zaczął dostrzegać jakieś niezidentyfikowane kształty. Z początku je ignorowałem, wiadomo, mózg potrafi płatać figle. Ale pewnego razu postanowiłem coś sprawdzić. Wziąłem do łóżka latarkę, małą, ale świecącą dobrze. I tu się trochę przeraziłem. Bo oświetliłem to coś. Tzn. widziałem rozmyte i niewyraźne kontury, a obok światło dawało na ścianę. Szybko się schowałem pod kołdrę (te nawyki z dzieciństwa...każde dziecko wie, że kołdra to niezniszczalna i nieprzenikalna tarcza). Co najciekawsze, wraz z zauważaniem tych ciemnych postaci zaczęły się "koszmary". Wygląda to tak, iż nie, że śnią mi się wielkie potwory, które starają się mnie zabić w różne, wymyślne sposoby, ale są to bardziej koszmary moralne. Widzę, jak moi przyjaciele cierpią i nie mogę im pomóc, widzę jak komuś wyrządzam nieświadomie krzywdę. I parę snów było takich, iż coś się działo, ktoś kogoś krzywdził, i jeden z moich przyjaciół spojrzał na mnie we śnie i powiedział, że jeszcze nie jestem gotowy. To z gotowością zaczyna mnie powoli irytować, bo nie wiem, do czego nie jestem gotowy, jak mam się przygotować i co robić. Wcześniej też już mi się takie coś śniło, tylko, że wchodziłem w fazę LD. Z czasem zaczynam nad tym panować (tj. śnię świadomie czasami), ale to świadome śnienie przychodzi samo, nie potrafię go wywołać. Czy ktoś chce coś mi powiedzieć, czy to może być czyjaś dusza? Mieszkam koło cmentarza, nie jestem w stanie powiedzieć, czy ktoś umarł te dwa miesiące temu. Nawet kot się mnie boi w nocy, jak chcę go wziąć do łóżka (po prostu lubię spać z kotami, bo są ciepłe i fajnie mruczą), i parę razy patrzył za mnie jak go brałem na ręce (jest mały to nie ma większego oporu). Z początku bałem się tego wszystkiego, ale teraz zaczyna mnie to irytować, bo chcę być wreszcie do tego gotowy. Ostatnio też coś dziwnego dzieje się z moim przyjacielem, nie chce powiedzieć co. Stał się ponury, smutny i nijaki. A nigdy taki nie był, zawsze tryskał humorem. Czy to coś negatywnego, czy ktoś potrzebuje pomocy i na mnie liczy (właśnie ten przyjaciel), czy co to ma wszystko oznaczać? Jest tu jakiś spec od rozwikływania zagadek snów?
Witam.
Nie jestem gimbusem, mam maturę (ach, jak to brzmi!) :). Otóż, od jakichś dwóch miesięcy coś dziwnego dzieje się z moją głową i percepcją. Każdy z nas doświadczył widzenia kątem oka czegoś ciemnego. Ja też. Ale z czasem te czarne cienie zaczęły być bardziej odważne i pokazują mi się dosłownie przed samym nosem. Wygląda to tak: leżę na łóżku. Cyferki z dekodera po pewnym czasie oświetlają pokój dość dobrze, żebym zaczął dostrzegać jakieś niezidentyfikowane kształty. Z początku je ignorowałem, wiadomo, mózg potrafi płatać figle. Ale pewnego razu postanowiłem coś sprawdzić. Wziąłem do łóżka latarkę, małą, ale świecącą dobrze. I tu się trochę przeraziłem. Bo oświetliłem to coś. Tzn. widziałem rozmyte i niewyraźne kontury, a obok światło dawało na ścianę. Szybko się schowałem pod kołdrę (te nawyki z dzieciństwa...każde dziecko wie, że kołdra to niezniszczalna i nieprzenikalna tarcza). Co najciekawsze, wraz z zauważaniem tych ciemnych postaci zaczęły się "koszmary". Wygląda to tak, iż nie, że śnią mi się wielkie potwory, które starają się mnie zabić w różne, wymyślne sposoby, ale są to bardziej koszmary moralne. Widzę, jak moi przyjaciele cierpią i nie mogę im pomóc, widzę jak komuś wyrządzam nieświadomie krzywdę. I parę snów było takich, iż coś się działo, ktoś kogoś krzywdził, i jeden z moich przyjaciół spojrzał na mnie we śnie i powiedział, że jeszcze nie jestem gotowy. To z gotowością zaczyna mnie powoli irytować, bo nie wiem, do czego nie jestem gotowy, jak mam się przygotować i co robić. Wcześniej też już mi się takie coś śniło, tylko, że wchodziłem w fazę LD. Z czasem zaczynam nad tym panować (tj. śnię świadomie czasami), ale to świadome śnienie przychodzi samo, nie potrafię go wywołać. Czy ktoś chce coś mi powiedzieć, czy to może być czyjaś dusza? Mieszkam koło cmentarza, nie jestem w stanie powiedzieć, czy ktoś umarł te dwa miesiące temu. Nawet kot się mnie boi w nocy, jak chcę go wziąć do łóżka (po prostu lubię spać z kotami, bo są ciepłe i fajnie mruczą), i parę razy patrzył za mnie jak go brałem na ręce (jest mały to nie ma większego oporu). Z początku bałem się tego wszystkiego, ale teraz zaczyna mnie to irytować, bo chcę być wreszcie do tego gotowy. Ostatnio też coś dziwnego dzieje się z moim przyjacielem, nie chce powiedzieć co. Stał się ponury, smutny i nijaki. A nigdy taki nie był, zawsze tryskał humorem. Czy to coś negatywnego, czy ktoś potrzebuje pomocy i na mnie liczy (właśnie ten przyjaciel), czy co to ma wszystko oznaczać? Jest tu jakiś spec od rozwikływania zagadek snów?