autor: czyzo3 » 2014-09-03, 23:31
Ja wiem, że dostanę zaraz medal za odgrzewanego kotleta, ale chciałbym napisać parę słów, gdyż może ktoś zainteresowany tym tematem trafi tutaj i będzie szukał odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie
Spooky pisał, że wydaje mu się, że każdy ma swoją teorię, ja po prostu uważam, że każdy ma inne pojęcie związku karmicznego - szuka tego, co pasuje do tematu, który go dręczy. A kwestia jest taka, że związek karmiczny, to nie jest takie białe na czarnym - zależy od wielu czynników.
Kocur wspominał o związkach karmicznych na przykładzie uczeń-mistrz. Te związki karmiczne związane są z energią. Często zdarzało się (i zdarza), że albo - mistrz przekazywał swoją energię uczniowi, by przyspieszyć/wzmocnić jego rozwój, bądź - mistrz wykorzystywał swoich uczniów i pobierał od nich energię po to, by ją używać do własnych celów. Zależne to było od podejścia danego ugrupowania/zakonu, polityki i drogi jaką reprezentowali w swoim rozwoju. Po śmierci, w przyszłym życiu dochodzi wtedy do sytuacji, gdy jedna ze stron musi zwrócić dług energetyczny, który wcześniej zapożyczyła. Ale takie przypadki są rzadkie, więc nie będę się na tym skupiał.
Jeszcze zanim zajmowałem się rozwojem duchowym, często powtarzałem, że to nie słowa czynią człowieka, a jego uczynki. I to jest prawda. To, jakie podejmujemy decyzje w życiu ma wpływ na nasz rozwój. Świadczy o tym, kim jesteśmy, jacy jesteśmy. Los stawia nam sytuacje, a to, jaką drogę wybierzemy, kształtuje nasz charakter i duszę. Jednakże, zawsze denerwowało mnie w ludziach to, że mało kto potrafi dotrzymywać obietnic. Nie jest ważne, czy są to obietnice małe, bądź duże... istotne, czy nie. Sam, staram się zawsze dotrzymywać każdej obietnicy i robić dokładnie to, co mówię. Bez względu na przeszkody, jakie mogą się pojawić podczas realizacji celu. Paradoks - uważałem, że słowa nie są ważne, nie mówią o człowieku... ale zawsze przywiązywałem wagę temu, czy ja bądź inni ludzie dopełniają wypowiedzianych obietnic.
I właśnie tutaj można znaleźć bardzo ważną tajemnicę życia. W słowach. Konkretniej - w obietnicach. To czyny świadczą o człowieku... ale obietnice są jak umowa cywilno - prawna. Musisz wykonać to, co obiecałeś, albo poniesiesz konsekwencje prawne i będziesz płacić karę. Tym są właśnie związki karmiczne. Obietnicami z naszych poprzednich wcieleń.
Gdy chrześcijanie zawierają związek małżeński ślubują sobie, że będą wierni, w dobrych i złych momentach życia, itd., itp. Ale na samym końcu ślubowań wymawiają jedną, bardzo ważną kwestię - "(...) dopóki nas śmierć nie rozłączy". Kościół bardzo dobrze wie (albo wiedział...) o co w tych klockach chodzi. Dwoje ludzi obiecają się kochać, być wiernymi... jednak tylko tak długo, jak żyją.
By trochę to rozjaśnić, wyjaśnię na przykładzie - jest sobie bardzo kochające się wzajemnie, starsze małżeństwo. Jeden partner zaczyna śmiertelnie chorować. Na łożu śmierci, mąż obieca żonie - "odnajdę Cię tam... po drugiej stronie. Odnajdę Cię i na zawsze będziemy razem". Żona odpowiada, że będzie czekać. Kobieta umiera. Rozpoczyna nowy cykl życia. Później umiera mężczyzna, który do końca życia kocha i pamięta swoją żonę. Wybiera swoją przyszłą, nową drogę życia tak, by jego i jej ukochanej drogi znów się gdzieś w świecie skrzyżowały. Robi tak, ponieważ ją kocha i tęskni, oraz musi dotrzymać obietnicy - bo inaczej dopadną go konsekwencje karmiczne. I tutaj zaczynają się schody. Jeśli dwie dusze znów spotkają się w przyszłym życiu i obydwie są dostatecznie rozwinięte, łączą się ze swoim wyższym Ja poprzez intuicję, to poprowadzi ich ona tak, że będą znów razem i szczęśliwi. Niestety, takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko.
Najczęściej, albo jedna osoba jest bardziej rozwinięta i jej intuicja prowadzi ją tak, że chce z tą drugą osobą być, tworzyć związek... zaś ta druga osoba, niestety nie do końca to "czuje" tak jak powinna. Ludzie wtedy nie mogą żyć bez siebie... lecz razem również jest źle. Związki takie są silnie toksyczne... Jedna strona czuje się źle w związku, bądź do związku nie dopuszcza. Jednak również nie potrafi zerwać kontaktu całkowicie i żyć całkowicie bez tamtej osoby. W pierwszym przypadku związek nie wygląda tak, jak powinien... w drugim - niestety, osoba która rezygnuje zbiera karmiczne konsekwencje niedotrzymanej obietnicy. Przez to, ludzie często mają złe pojęcie karmy. "Całe życie staram się być dobry dla innych, żyć zgodnie z zasadami moralnymi... a życie cały czas daje mi kopa w dupę. Nic się nie układa, choruję... I gdzie jest ta cholerna karma?!"
Zdarza się również, że dwie strony są zbyt słabo rozwinięte, nie potrafią odczytywać tego, co podpowiada im intuicja. Są to przypadki ludzi, którzy przykładowo - szczerze się nienawidzą, nie podobają się sobie... a jednak nie wiadomo czemu ciągnie ich do siebie nawzajem.
Sprawę komplikuje to, że nie wiemy, jakie obietnice składaliśmy w poprzednim życiu. Podałem tylko jeden, z miliona możliwych przypadków. Istotne jest również, jak tą obietnicę złożyliśmy. Jeśli "rzucaliśmy słowa na wiatr", nie wiązaliśmy z tym silnych uczuć, to z takich związków karmicznych można szybko się wyplątać. Zupełnie inaczej jest, gdy dwoje ludzi wiązały bardzo silne uczucia, bądź były składane w silnie emocjonalnych momentach (jak w przykładzie, na łożu śmierci). Takie związki mogą się ciągnąć przez kilka wcieleń, zanim karma zostanie wypracowana. Tym bardziej, gdy silne emocje w kolejnym wcieleniu skłonią nas do złożenia kolejnych, nowych obietnic.
Nie można jednoznacznie doradzić ludziom, co mają robić w takich sytuacjach. Czasami warto to olać, nie dotrzymać obietnic, bo konsekwencje które poniesiemy nie będą wielkie i szybko je wypracujemy. W innym przypadku może być tak, że jedynym rozwiązaniem będzie poświęcenie jednego wcielenia na wypracowanie karmy. W jeszcze innym przypadku, najlepszym rozwiązaniem będzie dać sobie szanse - bo ciężkie początki mogą również zaowocować w przyszłości wspaniałym związkiem, szczególnie jeśli będzie to połączone ze wspólnym rozwojem duchowym (zrównaniem duchowego poziomu dusz, "wibracji" znanych z niektórych wierzeń).
Jest jeszcze inny sposób. Bardzo wysoko rozwinięte jednostki mogą zmieniać karmę swoją, bądź innych. Zależenie od wiary, przykładowo, może to być zwane akaszą. Taka osoba może, jeżeli jest to czymś uzasadnione - "wykasować" taką obietnicę z naszej "puli", akaszy. Ale takich osób na świecie jest bardzo mało.
Myślę, że w przypadku związków karmicznych, powinniśmy zdać się na naszą, własną intuicję. To intuicja, jeżeli mamy ją odpowiednio rozwiniętą - jest naszym najlepszym doradcą. Poleganie na tarocistach czy astrologach nie jest dobre. Z jednego, ważnego powodu. Wszelakie systemy dywinacyjne bardzo nas ograniczają, ponieważ pokazują nam tylko jedną z możliwych dróg jakie są dla nas zarezerwowane. Zaś, gdy my znamy już tą drogę, bo tak nam karty powiedziały - nasza podświadomość zrobi wszystko, by właśnie ta droga nam się spełniła. A nie zawsze musi to być dobra droga.
Istnieją jeszcze inne związki karmiczne. Są związane one z tym, co innym w poprzednim życiu uczyniliśmy. Przykładowo, gdy brutalny morderca zabije człowieka - w przyszłym życiu będzie musiał to odpracować. Nie tylko będzie musiał odpracować to duszy, którą pozbawił cielesnej powłoki, ale również rodzinie opłakującej zmarłego, itd. I znów, jest to tylko jeden przykład z ogromnej liczby możliwości.
Właśnie dlatego, teorii na temat związków karmicznych jest tyle, ile ludzi rozmawiających na ten temat... ponieważ każdy ma swoje życie i swoje własne doświadczenia z poprzednich wcieleń. Każdy z nas - prędzej czy później, świadomie, czy nie - złoży jakąś obietnicę. A wszystko jest rozliczane...
Ja wiem, że dostanę zaraz medal za odgrzewanego kotleta, ale chciałbym napisać parę słów, gdyż może ktoś zainteresowany tym tematem trafi tutaj i będzie szukał odpowiedzi na pytanie zawarte w temacie :-)
Spooky pisał, że wydaje mu się, że każdy ma swoją teorię, ja po prostu uważam, że każdy ma inne pojęcie związku karmicznego - szuka tego, co pasuje do tematu, który go dręczy. A kwestia jest taka, że związek karmiczny, to nie jest takie białe na czarnym - zależy od wielu czynników.
Kocur wspominał o związkach karmicznych na przykładzie uczeń-mistrz. Te związki karmiczne związane są z energią. Często zdarzało się (i zdarza), że albo - mistrz przekazywał swoją energię uczniowi, by przyspieszyć/wzmocnić jego rozwój, bądź - mistrz wykorzystywał swoich uczniów i pobierał od nich energię po to, by ją używać do własnych celów. Zależne to było od podejścia danego ugrupowania/zakonu, polityki i drogi jaką reprezentowali w swoim rozwoju. Po śmierci, w przyszłym życiu dochodzi wtedy do sytuacji, gdy jedna ze stron musi zwrócić dług energetyczny, który wcześniej zapożyczyła. Ale takie przypadki są rzadkie, więc nie będę się na tym skupiał.
Jeszcze zanim zajmowałem się rozwojem duchowym, często powtarzałem, że to nie słowa czynią człowieka, a jego uczynki. I to jest prawda. To, jakie podejmujemy decyzje w życiu ma wpływ na nasz rozwój. Świadczy o tym, kim jesteśmy, jacy jesteśmy. Los stawia nam sytuacje, a to, jaką drogę wybierzemy, kształtuje nasz charakter i duszę. Jednakże, zawsze denerwowało mnie w ludziach to, że mało kto potrafi dotrzymywać obietnic. Nie jest ważne, czy są to obietnice małe, bądź duże... istotne, czy nie. Sam, staram się zawsze dotrzymywać każdej obietnicy i robić dokładnie to, co mówię. Bez względu na przeszkody, jakie mogą się pojawić podczas realizacji celu. Paradoks - uważałem, że słowa nie są ważne, nie mówią o człowieku... ale zawsze przywiązywałem wagę temu, czy ja bądź inni ludzie dopełniają wypowiedzianych obietnic.
I właśnie tutaj można znaleźć bardzo ważną tajemnicę życia. W słowach. Konkretniej - w obietnicach. To czyny świadczą o człowieku... ale obietnice są jak umowa cywilno - prawna. Musisz wykonać to, co obiecałeś, albo poniesiesz konsekwencje prawne i będziesz płacić karę. Tym są właśnie związki karmiczne. Obietnicami z naszych poprzednich wcieleń.
Gdy chrześcijanie zawierają związek małżeński ślubują sobie, że będą wierni, w dobrych i złych momentach życia, itd., itp. Ale na samym końcu ślubowań wymawiają jedną, bardzo ważną kwestię - "(...) dopóki nas śmierć nie rozłączy". Kościół bardzo dobrze wie (albo wiedział...) o co w tych klockach chodzi. Dwoje ludzi obiecają się kochać, być wiernymi... jednak tylko tak długo, jak żyją.
By trochę to rozjaśnić, wyjaśnię na przykładzie - jest sobie bardzo kochające się wzajemnie, starsze małżeństwo. Jeden partner zaczyna śmiertelnie chorować. Na łożu śmierci, mąż obieca żonie - "odnajdę Cię tam... po drugiej stronie. Odnajdę Cię i na zawsze będziemy razem". Żona odpowiada, że będzie czekać. Kobieta umiera. Rozpoczyna nowy cykl życia. Później umiera mężczyzna, który do końca życia kocha i pamięta swoją żonę. Wybiera swoją przyszłą, nową drogę życia tak, by jego i jej ukochanej drogi znów się gdzieś w świecie skrzyżowały. Robi tak, ponieważ ją kocha i tęskni, oraz musi dotrzymać obietnicy - bo inaczej dopadną go konsekwencje karmiczne. I tutaj zaczynają się schody. Jeśli dwie dusze znów spotkają się w przyszłym życiu i obydwie są dostatecznie rozwinięte, łączą się ze swoim wyższym Ja poprzez intuicję, to poprowadzi ich ona tak, że będą znów razem i szczęśliwi. Niestety, takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko.
Najczęściej, albo jedna osoba jest bardziej rozwinięta i jej intuicja prowadzi ją tak, że chce z tą drugą osobą być, tworzyć związek... zaś ta druga osoba, niestety nie do końca to "czuje" tak jak powinna. Ludzie wtedy nie mogą żyć bez siebie... lecz razem również jest źle. Związki takie są silnie toksyczne... Jedna strona czuje się źle w związku, bądź do związku nie dopuszcza. Jednak również nie potrafi zerwać kontaktu całkowicie i żyć całkowicie bez tamtej osoby. W pierwszym przypadku związek nie wygląda tak, jak powinien... w drugim - niestety, osoba która rezygnuje zbiera karmiczne konsekwencje niedotrzymanej obietnicy. Przez to, ludzie często mają złe pojęcie karmy. "Całe życie staram się być dobry dla innych, żyć zgodnie z zasadami moralnymi... a życie cały czas daje mi kopa w dupę. Nic się nie układa, choruję... I gdzie jest ta cholerna karma?!"
Zdarza się również, że dwie strony są zbyt słabo rozwinięte, nie potrafią odczytywać tego, co podpowiada im intuicja. Są to przypadki ludzi, którzy przykładowo - szczerze się nienawidzą, nie podobają się sobie... a jednak nie wiadomo czemu ciągnie ich do siebie nawzajem.
Sprawę komplikuje to, że nie wiemy, jakie obietnice składaliśmy w poprzednim życiu. Podałem tylko jeden, z miliona możliwych przypadków. Istotne jest również, jak tą obietnicę złożyliśmy. Jeśli "rzucaliśmy słowa na wiatr", nie wiązaliśmy z tym silnych uczuć, to z takich związków karmicznych można szybko się wyplątać. Zupełnie inaczej jest, gdy dwoje ludzi wiązały bardzo silne uczucia, bądź były składane w silnie emocjonalnych momentach (jak w przykładzie, na łożu śmierci). Takie związki mogą się ciągnąć przez kilka wcieleń, zanim karma zostanie wypracowana. Tym bardziej, gdy silne emocje w kolejnym wcieleniu skłonią nas do złożenia kolejnych, nowych obietnic.
Nie można jednoznacznie doradzić ludziom, co mają robić w takich sytuacjach. Czasami warto to olać, nie dotrzymać obietnic, bo konsekwencje które poniesiemy nie będą wielkie i szybko je wypracujemy. W innym przypadku może być tak, że jedynym rozwiązaniem będzie poświęcenie jednego wcielenia na wypracowanie karmy. W jeszcze innym przypadku, najlepszym rozwiązaniem będzie dać sobie szanse - bo ciężkie początki mogą również zaowocować w przyszłości wspaniałym związkiem, szczególnie jeśli będzie to połączone ze wspólnym rozwojem duchowym (zrównaniem duchowego poziomu dusz, "wibracji" znanych z niektórych wierzeń).
Jest jeszcze inny sposób. Bardzo wysoko rozwinięte jednostki mogą zmieniać karmę swoją, bądź innych. Zależenie od wiary, przykładowo, może to być zwane akaszą. Taka osoba może, jeżeli jest to czymś uzasadnione - "wykasować" taką obietnicę z naszej "puli", akaszy. Ale takich osób na świecie jest bardzo mało.
Myślę, że w przypadku związków karmicznych, powinniśmy zdać się na naszą, własną intuicję. To intuicja, jeżeli mamy ją odpowiednio rozwiniętą - jest naszym najlepszym doradcą. Poleganie na tarocistach czy astrologach nie jest dobre. Z jednego, ważnego powodu. Wszelakie systemy dywinacyjne bardzo nas ograniczają, ponieważ pokazują nam tylko jedną z możliwych dróg jakie są dla nas zarezerwowane. Zaś, gdy my znamy już tą drogę, bo tak nam karty powiedziały - nasza podświadomość zrobi wszystko, by właśnie ta droga nam się spełniła. A nie zawsze musi to być dobra droga.
Istnieją jeszcze inne związki karmiczne. Są związane one z tym, co innym w poprzednim życiu uczyniliśmy. Przykładowo, gdy brutalny morderca zabije człowieka - w przyszłym życiu będzie musiał to odpracować. Nie tylko będzie musiał odpracować to duszy, którą pozbawił cielesnej powłoki, ale również rodzinie opłakującej zmarłego, itd. I znów, jest to tylko jeden przykład z ogromnej liczby możliwości.
Właśnie dlatego, teorii na temat związków karmicznych jest tyle, ile ludzi rozmawiających na ten temat... ponieważ każdy ma swoje życie i swoje własne doświadczenia z poprzednich wcieleń. Każdy z nas - prędzej czy później, świadomie, czy nie - złoży jakąś obietnicę. A wszystko jest rozliczane...