autor: Ganima » 2010-10-11, 13:11
Od indyjskich eposów Mahabharaty, do ustnej tradycji autochtonicznych Amerykanów i biblijnej historii Objawienia – ci, którzy żyli przed nami, zdawali sobie sprawę, że nadchodzi koniec czasu. Wiedzieli, ponieważ zawsze tak jest. Co 5125 lat Ziemia i nasz Układ Słoneczny dochodzą w swojej podróży po niebie do miejsca, które oznacza koniec takiego cyklu. Wraz z owym kresem zaczyna się nowa epoka świata. Najwyraźniej jest tak od zawsze.
Oddalając się od jądra naszej galaktyki, odległość od nas do energii tam umiejscowionej została opisana przez starożytne tradycje jako utrata związku, który odczuwamy zarówno w sposób duchowy, jak i emocjonalny. Naukowe powiązania pomiędzy jakością magnetycznych pól Ziemi – tego, w jaki sposób wpływają na nie kosmiczne warunki – a naszym dobrym samopoczuciem zdają się właśnie przemawiać za tego typu pradawnymi
przekonaniami.
Ponad 51 wieków temu nasi przodkowie zrobili co w ich mocy, aby poinformować nas o tym, jaka będzie era potężnej zmiany w przyszłości, którą oni mogli sobie jedynie wyobrazić. Ponadto ostrzegli nas przed owym przeobrażeniem. Ta era ma miejsce teraz. Zrozumieć przekaz tamtych ludzi, to pojąć naszą podróż przez niebo i czas. We wszystkim chodzi o cykle.
Nasi przodkowie napominali, że w najbardziej oddalonym punkcie naszego cyklu zapomnimy kim jesteśmy – umknie nam gdzieś nasze pokrewieństwo z drugim człowiekiem i z Ziemią. Przekazali nam, że puścimy w niepamięć swoją przeszłość. Właśnie to bezładne uczucie, które zdaje się stanowić konsekwencję cyklicznej podróży, zabiera nas ku odległemu końcowi naszej galaktycznej orbity. Również strach, namnożony przez takie doznania, doprowadził na końcu minionych cyklów do chaosu, wojny i zniszczenia.
Fragmenty książki "Czas Fraktalny" Gregga Bradena
No właśnie. Gość nadaje się do nakręcenia drugiej części filmu "Piękny umysł"
czy jednak coś w tym jest?
[quote]Od indyjskich eposów Mahabharaty, do ustnej tradycji autochtonicznych Amerykanów i biblijnej historii Objawienia – ci, którzy żyli przed nami, zdawali sobie sprawę, że nadchodzi koniec czasu. Wiedzieli, ponieważ zawsze tak jest. Co 5125 lat Ziemia i nasz Układ Słoneczny dochodzą w swojej podróży po niebie do miejsca, które oznacza koniec takiego cyklu. Wraz z owym kresem zaczyna się nowa epoka świata. Najwyraźniej jest tak od zawsze.
Oddalając się od jądra naszej galaktyki, odległość od nas do energii tam umiejscowionej została opisana przez starożytne tradycje jako utrata związku, który odczuwamy zarówno w sposób duchowy, jak i emocjonalny. Naukowe powiązania pomiędzy jakością magnetycznych pól Ziemi – tego, w jaki sposób wpływają na nie kosmiczne warunki – a naszym dobrym samopoczuciem zdają się właśnie przemawiać za tego typu pradawnymi
przekonaniami.
Ponad 51 wieków temu nasi przodkowie zrobili co w ich mocy, aby poinformować nas o tym, jaka będzie era potężnej zmiany w przyszłości, którą oni mogli sobie jedynie wyobrazić. Ponadto ostrzegli nas przed owym przeobrażeniem. Ta era ma miejsce teraz. Zrozumieć przekaz tamtych ludzi, to pojąć naszą podróż przez niebo i czas. We wszystkim chodzi o cykle.
Nasi przodkowie napominali, że w najbardziej oddalonym punkcie naszego cyklu zapomnimy kim jesteśmy – umknie nam gdzieś nasze pokrewieństwo z drugim człowiekiem i z Ziemią. Przekazali nam, że puścimy w niepamięć swoją przeszłość. Właśnie to bezładne uczucie, które zdaje się stanowić konsekwencję cyklicznej podróży, zabiera nas ku odległemu końcowi naszej galaktycznej orbity. Również strach, namnożony przez takie doznania, doprowadził na końcu minionych cyklów do chaosu, wojny i zniszczenia.[/quote]
Fragmenty książki "Czas Fraktalny" Gregga Bradena
No właśnie. Gość nadaje się do nakręcenia drugiej części filmu "Piękny umysł" :) czy jednak coś w tym jest?