autor: neuroticsexmage » 2010-09-20, 23:02
Zuzia pisze:słyszałam o "modlitwie śmierci" toż to czarna magia
i zastanawiam się po co ktoś miałby ją stosować? toż to samo zło i...
czy nie wystarczyłoby zastososować np. "punktu siły" to zapewne byłoby wystarczajęce, żeby kogoś przywołać do porządku.
Ps.
najlepiej odpowiedzieć na agresję miłością pewnie będzie skuteczniejsze chociaż to trudne
Zacznę od tego, że uczyłem się na Hawajach, bezpośrednio od Kahunów. I między innymi nauczyłem się ana ana (modlitwy śmierci). I mam kilka uwag: ana ana nie jest czarną magią - w ogóle Hawajczycy nie rozróżniają czegoś takiego jak „czarna” czy „biała” magia. My (w sensie współcześni europejczycy) przyzwyczailiśmy się do pewnego określonego postrzegania świata, oraz decydowania, czy coś jest dobre, czy złe, stosując do tego moralność opartą na mitologii (czy też jak ktoś woli religii Judeo – Chrześcijańskiej). Owa mitologia piętnuje akt pozbawiania życia jako grzech, albo mówiąc inaczej tabu (na Hawajach używa się słowa „kapu”). Piętnuje z resztą nie tylko przerywanie życia, ale również redystrybucję mienia (kradzież), swobodę seksualną (cudzołóstwo) i tak dalej… Hawajczycy posiadają zupełnie inny zestaw zakazów moralnych. Z ich perspektywy pozbawienie życia kogoś, kto zagraża dobrobytowi społeczności nie jest grzechem (tabu), ale wprost przeciwnie – dobrym uczynkiem! Hawajczycy, którzy tworzyli tą technikę mieli zupełnie inny dekalog moralny niż większość współczesnych ludzi, toteż nie postrzegali tej techniki jako czegoś „złego”.
Kolejna sprawa – pocieszę tutaj wszystkich „wystraszonych” – to prawda, że teoretycznie każdy może nauczyć się ana ana. Ale nie jest to takie proste, bowiem spisanie techniki jest kapu a za złamanie go przewidziano ana ana właśnie, więc nikt nigdy owej techniki nie opisze w żadnej książce. A nauczenie się bezpośrednio wymaga znalezienia Kahuny (co wcale nie jest takie proste) a następnie przekonania go, że jest się materiałem na ucznia (co jest jeszcze trudniejsze). No i tu dochodzimy do ostatniego paradoksu – z ana ana, tak samo jak z całą Huną z resztą jest troszkę tak jak ze śpiewem – teoretycznie każdy może, ale praktycznie nie każdy powinien
Innymi słowy, jeśli nie masz do tego talentu to nawet znajomość techniki w niczym nie pomoże…
I na koniec jeszcze mała prowokacja: jakkolwiek piękny byłby świat gdzie zło i przemoc zwycięża się miłością droga Zuziu, to nie jest to nasz świat. Intelekt w starciu z brutalną siłą nie bardzo się przydaje - świetnie ujął to Antoni Marianowicz w jednej ze swoich fraszek:
„…i na cóż synekdocha, gdy spuchł jak bania nochal?
I cóż ci z pars pro toto, gdy grzmocą cię idioto?...”
A dobro i zło są tak bardzo płynne… Wyobraź sobie, że znasz ana ana. I właśnie w tej chwili jesteś w Monachium w 1923. Adolf Hitler właśnie został osadzony w więzieniu za nieudaną próbę puczu i zaczyna pisać Mein Kampf… I co być zrobiła? Kochała? Wysyłała białe światło, albo używała punktu siły, żeby „przywrócić go do porządku”? Czy może…
[quote="Zuzia"]słyszałam o "modlitwie śmierci" toż to czarna magia :evil: i zastanawiam się po co ktoś miałby ją stosować? toż to samo zło i... :( czy nie wystarczyłoby zastososować np. "punktu siły" to zapewne byłoby wystarczajęce, żeby kogoś przywołać do porządku.
Ps.
najlepiej odpowiedzieć na agresję miłością pewnie będzie skuteczniejsze chociaż to trudne :([/quote]
Zacznę od tego, że uczyłem się na Hawajach, bezpośrednio od Kahunów. I między innymi nauczyłem się ana ana (modlitwy śmierci). I mam kilka uwag: ana ana nie jest czarną magią - w ogóle Hawajczycy nie rozróżniają czegoś takiego jak „czarna” czy „biała” magia. My (w sensie współcześni europejczycy) przyzwyczailiśmy się do pewnego określonego postrzegania świata, oraz decydowania, czy coś jest dobre, czy złe, stosując do tego moralność opartą na mitologii (czy też jak ktoś woli religii Judeo – Chrześcijańskiej). Owa mitologia piętnuje akt pozbawiania życia jako grzech, albo mówiąc inaczej tabu (na Hawajach używa się słowa „kapu”). Piętnuje z resztą nie tylko przerywanie życia, ale również redystrybucję mienia (kradzież), swobodę seksualną (cudzołóstwo) i tak dalej… Hawajczycy posiadają zupełnie inny zestaw zakazów moralnych. Z ich perspektywy pozbawienie życia kogoś, kto zagraża dobrobytowi społeczności nie jest grzechem (tabu), ale wprost przeciwnie – dobrym uczynkiem! Hawajczycy, którzy tworzyli tą technikę mieli zupełnie inny dekalog moralny niż większość współczesnych ludzi, toteż nie postrzegali tej techniki jako czegoś „złego”.
Kolejna sprawa – pocieszę tutaj wszystkich „wystraszonych” – to prawda, że teoretycznie każdy może nauczyć się ana ana. Ale nie jest to takie proste, bowiem spisanie techniki jest kapu a za złamanie go przewidziano ana ana właśnie, więc nikt nigdy owej techniki nie opisze w żadnej książce. A nauczenie się bezpośrednio wymaga znalezienia Kahuny (co wcale nie jest takie proste) a następnie przekonania go, że jest się materiałem na ucznia (co jest jeszcze trudniejsze). No i tu dochodzimy do ostatniego paradoksu – z ana ana, tak samo jak z całą Huną z resztą jest troszkę tak jak ze śpiewem – teoretycznie każdy może, ale praktycznie nie każdy powinien :) Innymi słowy, jeśli nie masz do tego talentu to nawet znajomość techniki w niczym nie pomoże…
I na koniec jeszcze mała prowokacja: jakkolwiek piękny byłby świat gdzie zło i przemoc zwycięża się miłością droga Zuziu, to nie jest to nasz świat. Intelekt w starciu z brutalną siłą nie bardzo się przydaje - świetnie ujął to Antoni Marianowicz w jednej ze swoich fraszek:
„…i na cóż synekdocha, gdy spuchł jak bania nochal?
I cóż ci z pars pro toto, gdy grzmocą cię idioto?...”
A dobro i zło są tak bardzo płynne… Wyobraź sobie, że znasz ana ana. I właśnie w tej chwili jesteś w Monachium w 1923. Adolf Hitler właśnie został osadzony w więzieniu za nieudaną próbę puczu i zaczyna pisać Mein Kampf… I co być zrobiła? Kochała? Wysyłała białe światło, albo używała punktu siły, żeby „przywrócić go do porządku”? Czy może…